*per. Dominiki* Otwieram powoli załzawione oczy. Słona ciecz spływa po moich policzkach. Mrugam kilka razy, po czym podnoszę głowę i rozglądam się po pomieszczeniu, w którym się znajduję.
Jestem na łące. Rozglądam się dookoła, a moją twarz muskają ciepłe promienie świecącego Słońca. Robię kilka kroków przed siebie i zamieram. Kilka metrów dalej stoi ON.