Rozdział 63
KILKA DNI PÓŹNIEJ
*per. Dominiki*
Odkąd Piotrek do mnie napisał, mam z nim coraz lepszy kontakt. Potrafimy pisać ze sobą nawet po kilka godzin dziennie, a tematy wciąż nam się nie kończą. Dopiero teraz dostrzegam, ile straciłam, dystansując się od chłopaka. On zawsze chciał ze mną rozmawiać, zawsze próbował zagadać. Ja natomiast byłam cicha i nie potrafiłam się przed nim otworzyć, czego zaczynam żałować. Wiem jednak, że teraz nie jestem taka nieśmiała tylko dlatego, że nie rozmawiam z nim na żywo. Piszę tylko wiadomości, w których wszystko mogę zmieniać nawet po kilka razy. Nie muszę odpowiadać od razu, jak podczas rozmowy na żywo. Nie muszę też martwić się o reakcję Piotrka na żadne z moich słów, bo zwyczajnie jej nie widzę. Boję się tylko, że kiedy dojdzie do rozmowy na żywo, znów będę cicha i nie będę umiała znaleźć tego porozumienia, które znajduję z chłopakiem teraz.
Od paru dni moją głowę zaprząta też zachowanie Kendalla, które z dnia na dzień jest coraz dziwniejsze. Blondyn potrafi być przez dłuższy czas bardzo radosny, żeby chwilę potem stać się przygnębiony i zdenerwowany. Nie mam pojęcia, co się z nim dzieje, ale coraz bardziej mnie to niepokoi. Najgorsze jest to, że Kend nie chce powiedzieć mi, o co chodzi. Mam wrażenie, że historia zaczyna się powtarzać i jestem tym przerażona.
Jedenaście lat temu Kendall zachowywał się identycznie, jak teraz. Tak jak teraz, nie chciał powiedzieć mi też, co się dzieje. Jakiś czas później wyjechał bez słowa z Polski, zostawiając mnie kompletnie zdezorientowaną i załamaną. Boję się, że teraz też szykuje się coś złego, ale mam wielką nadzieję, że się mylę. Nie zniosę kolejnego takiego wydarzenia, po prostu nie dam rady.
Wzdycham cicho, biorąc do ręki zdjęcie z dzieciństwa, stojące dotychczas na mojej szafce nocnej. Fotografia przedstawia mnie i Kendalla w dniu moich ósmych urodzin. Wygłupialiśmy się wtedy w ogrodzie za moim domem i w pewnym momencie wskoczyłam Kendowi na plecy, a on zaczął się śmiać. Moja mama uchwyciła idealny moment. Właśnie tak powstało nasze ostatnie zdjęcie. Nie wierzę, że od tamtego momentu minęło już tak dużo czasu i tak dużo się zmieniło.
Odkładam zdjęcie z powrotem na szafkę nocną, wstając z łóżka. Z dołu daje się słyszeć dźwięk zamykanych drzwi wyjściowych, a po chwili silnik odpalanego samochodu, a skoro chłopaki wyjeżdżają już do studia, na mnie też pora.
Wychodzę z domu, kierując się na róg sąsiedniej ulicy, gdzie czeka na mnie Brown w swoim aucie. Wsiadam do samochodu i witam się z Mikiem, a następnie zapinam pasy, zdając się na mężczyznę. Droga, choć długa, mija nam w całkowitym milczeniu. Widocznie żadne z nas nie ma dzisiaj ochoty na rozmowę. No cóż, czasem tak bywa, a ja nie zamierzam na to narzekać. Szczerze mówiąc, wolę przyjemną ciszę niż krępującą rozmowę, ciągniętą na siłę.
Jakiś czas później Brown zatrzymuje się niedaleko studia, a ja na wszelki wypadek zawiązuję wokół twarzy bandankę. Dzień znów minie nam na siedzeniu w samochodzie i obserwowaniu chłopaków. Mam szczerą nadzieję, że dzisiaj będzie równie spokojnie jak przez ostatni tydzień. Naprawdę wolę zanudzić się na śmierć w samochodzie niż znowu walczyć o życie chłopaka, na którym mi zależy.
Szczerze mówiąc, ostatnimi czasy zaczynam mieć dość tej głupiej pracy. Co prawda z jednej strony cieszę się, że to właśnie ja mogę chronić Kendalla, ale z drugiej strony nie chcę patrzeć już na jego strach. Ta praca nie jest jednak dla mnie. Mam na to po prostu zbyt słabą psychikę, zwłaszcza jeśli chodzi o człowieka, który od dziecka jest mi niesamowicie bliski i w którym kocham się już od dobrych kilku lat. Łatwo było ukrywać to, kiedy byliśmy na dwóch różnych końcach świata, ale teraz jest coraz gorzej. Odkąd zamieszkałyśmy u Big Time Rush coraz trudniej jest mi ukrywać to, co czuję, ale wiem, że nie mogę tego okazać. Kendall traktuje mnie przecież jak młodszą siostrę i nie chcę tego zepsuć. Nie chcę zniszczyć naszej relacji, która jest naprawdę świetna. Poza tym, gdyby Kend dowiedział się o moich uczuciach, cały plan agencji poszedłby do śmieci. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę ryzykować życia Schmidta tylko dlatego, że moje serce przyspiesza za każdym razem, kiedy go widzę i codziennie muszę walczyć sama ze sobą. Być może Kendall za kilka dowie się, co do niego czuję, a być może nie dowie się tego nigdy. Nie wiem tego, ale wiem za to, że teraz muszę zrzucić wszystkie emocje na drugi plan i porządnie skupić się na pracy, bo inaczej może skończyć się to bardzo źle.
Odkąd Piotrek do mnie napisał, mam z nim coraz lepszy kontakt. Potrafimy pisać ze sobą nawet po kilka godzin dziennie, a tematy wciąż nam się nie kończą. Dopiero teraz dostrzegam, ile straciłam, dystansując się od chłopaka. On zawsze chciał ze mną rozmawiać, zawsze próbował zagadać. Ja natomiast byłam cicha i nie potrafiłam się przed nim otworzyć, czego zaczynam żałować. Wiem jednak, że teraz nie jestem taka nieśmiała tylko dlatego, że nie rozmawiam z nim na żywo. Piszę tylko wiadomości, w których wszystko mogę zmieniać nawet po kilka razy. Nie muszę odpowiadać od razu, jak podczas rozmowy na żywo. Nie muszę też martwić się o reakcję Piotrka na żadne z moich słów, bo zwyczajnie jej nie widzę. Boję się tylko, że kiedy dojdzie do rozmowy na żywo, znów będę cicha i nie będę umiała znaleźć tego porozumienia, które znajduję z chłopakiem teraz.
Od paru dni moją głowę zaprząta też zachowanie Kendalla, które z dnia na dzień jest coraz dziwniejsze. Blondyn potrafi być przez dłuższy czas bardzo radosny, żeby chwilę potem stać się przygnębiony i zdenerwowany. Nie mam pojęcia, co się z nim dzieje, ale coraz bardziej mnie to niepokoi. Najgorsze jest to, że Kend nie chce powiedzieć mi, o co chodzi. Mam wrażenie, że historia zaczyna się powtarzać i jestem tym przerażona.
Jedenaście lat temu Kendall zachowywał się identycznie, jak teraz. Tak jak teraz, nie chciał powiedzieć mi też, co się dzieje. Jakiś czas później wyjechał bez słowa z Polski, zostawiając mnie kompletnie zdezorientowaną i załamaną. Boję się, że teraz też szykuje się coś złego, ale mam wielką nadzieję, że się mylę. Nie zniosę kolejnego takiego wydarzenia, po prostu nie dam rady.
Wzdycham cicho, biorąc do ręki zdjęcie z dzieciństwa, stojące dotychczas na mojej szafce nocnej. Fotografia przedstawia mnie i Kendalla w dniu moich ósmych urodzin. Wygłupialiśmy się wtedy w ogrodzie za moim domem i w pewnym momencie wskoczyłam Kendowi na plecy, a on zaczął się śmiać. Moja mama uchwyciła idealny moment. Właśnie tak powstało nasze ostatnie zdjęcie. Nie wierzę, że od tamtego momentu minęło już tak dużo czasu i tak dużo się zmieniło.
Odkładam zdjęcie z powrotem na szafkę nocną, wstając z łóżka. Z dołu daje się słyszeć dźwięk zamykanych drzwi wyjściowych, a po chwili silnik odpalanego samochodu, a skoro chłopaki wyjeżdżają już do studia, na mnie też pora.
Wychodzę z domu, kierując się na róg sąsiedniej ulicy, gdzie czeka na mnie Brown w swoim aucie. Wsiadam do samochodu i witam się z Mikiem, a następnie zapinam pasy, zdając się na mężczyznę. Droga, choć długa, mija nam w całkowitym milczeniu. Widocznie żadne z nas nie ma dzisiaj ochoty na rozmowę. No cóż, czasem tak bywa, a ja nie zamierzam na to narzekać. Szczerze mówiąc, wolę przyjemną ciszę niż krępującą rozmowę, ciągniętą na siłę.
Jakiś czas później Brown zatrzymuje się niedaleko studia, a ja na wszelki wypadek zawiązuję wokół twarzy bandankę. Dzień znów minie nam na siedzeniu w samochodzie i obserwowaniu chłopaków. Mam szczerą nadzieję, że dzisiaj będzie równie spokojnie jak przez ostatni tydzień. Naprawdę wolę zanudzić się na śmierć w samochodzie niż znowu walczyć o życie chłopaka, na którym mi zależy.
Szczerze mówiąc, ostatnimi czasy zaczynam mieć dość tej głupiej pracy. Co prawda z jednej strony cieszę się, że to właśnie ja mogę chronić Kendalla, ale z drugiej strony nie chcę patrzeć już na jego strach. Ta praca nie jest jednak dla mnie. Mam na to po prostu zbyt słabą psychikę, zwłaszcza jeśli chodzi o człowieka, który od dziecka jest mi niesamowicie bliski i w którym kocham się już od dobrych kilku lat. Łatwo było ukrywać to, kiedy byliśmy na dwóch różnych końcach świata, ale teraz jest coraz gorzej. Odkąd zamieszkałyśmy u Big Time Rush coraz trudniej jest mi ukrywać to, co czuję, ale wiem, że nie mogę tego okazać. Kendall traktuje mnie przecież jak młodszą siostrę i nie chcę tego zepsuć. Nie chcę zniszczyć naszej relacji, która jest naprawdę świetna. Poza tym, gdyby Kend dowiedział się o moich uczuciach, cały plan agencji poszedłby do śmieci. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę ryzykować życia Schmidta tylko dlatego, że moje serce przyspiesza za każdym razem, kiedy go widzę i codziennie muszę walczyć sama ze sobą. Być może Kendall za kilka dowie się, co do niego czuję, a być może nie dowie się tego nigdy. Nie wiem tego, ale wiem za to, że teraz muszę zrzucić wszystkie emocje na drugi plan i porządnie skupić się na pracy, bo inaczej może skończyć się to bardzo źle.
*per. Kendalla*
Siedzę na tylnym siedzeniu samochodu, opierając głowę o szybę. Jest dość późny wieczór i właśnie razem z chłopakami wracamy do domu ze studia. James siedzi za kierownicą, dyskutując o czymś z Loganem i Carlosem, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, o czym jest rozmowa. Przestałem słuchać ich gadania jakieś dwa korki temu, chcąc trochę odpocząć. Moją głowę cały czas zaprząta jednak sytuacja z Domi.
Dziewczyna od kilku dni cały czas pisze z tym całym Piotrkiem. Jak tylko usłyszy dźwięk SMSa, od razu biegnie do telefonu, olewając wszystko inne. Wiem, że to jej kumpel z Polski i, że dawno go nie widziała, ale bez przesady. Mam wrażenie, że przez tego chłopaka, Dominika zaczyna spychać mnie na boczny tor i okropnie mnie to denerwuje.
Zanim Piotrek zaczął pisać do Domi, miałem z nią świetny kontakt. Teraz nasze rozmowy przerywane są przez pikanie jej telefonu, który mam ochotę wyrzucić przez okno. Dziewczyna co prawda zawsze stara się poczekać z odpisaniem na SMSa do końca naszej rozmowy, ale kiedy widzę, jak bardzo nie może doczekać się pisania ze swoim kumplem, po prostu odechciewa mi się rozmawiać.
Najgorsze jest to, że widzę uśmiech Dominiki, kiedy pisze z Piotrkiem. Wiem, że jest szczęśliwa z odzyskania z nim kontaktu i boję się, że prędzej czy później ją przez to stracę. Boję się, że pewnego dnia wyjedzie i zapomni o mnie, wybierając tamtego chłopaka. Pewnie zabrzmi to samolubnie, ale chciałbym, żeby Piotrek raz na zawsze zniknął z życia Domi. Chcę być jedynym chłopakiem, który będzie miał z nią tak świetny kontakt.
Wzdycham cicho, zauważając jak James parkuje pod domem. Odpinam pasy i wysiadam z samochodu, a kilka kroków później wchodzę do mieszkania. Już od progu uderza mnie zapach kolacji, przygotowywanej przez Kamilę. Uśmiecham się pod nosem i wchodzę do salonu, gdzie siedzi reszta dziewczyn. Znaczy, siedzą tam wszystkie dziewczyny prócz Domi. Nie chcąc przerywać moim współlokatorkom seansu jakiegoś filmu akcji, idę do kuchni, gdzie Kami wykłada właśnie na talerze steki.
- Siema, głodny? - pyta dziewczyna, rozstawiając naczynia na stole.
- Cześć, trochę. Słuchaj, nie wiesz, gdzie jest Domi?
- W swoim pokoju, Piotrek zadzwonił na Skypie. - wzdycha Kamila, a ja zaczynam czuć niepokój. Wychodzę z kuchni i wchodzę szybkim krokiem po schodach, kierując się do pokoju Dominiki. Podchodzę do drzwi i już chcę zapukać, kiedy ze środka dochodzi do mnie śmiech dziewczyny. Zatrzymuję rękę milimetr przed drzwiami i opuszczam ją, robiąc krok w tył. Już chcę się wycofać, kiedy słyszę, że Kamila woła nas na kolację. Przynajmniej mam teraz wymówkę, żeby przerwać Dominice rozmowę.
Pukam dwa razy do drzwi, po czym uchylam je niepewnie, zaglądając do środka. Domi siedzi po turecku na łóżku, a przed nią leży otwarty laptop. Na twarzy dziewczyny gości uśmiech, a z komputera słychać męski głos.
- Hej, przeszkadzam? - pytam cicho, wchodząc do pokoju.
- O, hej. - Dominika przenosi na mnie wzrok, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Nie, nie przeszkadzasz. Coś się stało?
- Kami woła na kolację.
- A, okay. Daj mi chwilę. - prosi Domi, a następnie mówi coś po polsku w kierunku laptopa. Chwilę później dziewczyna macha do komputerowej kamerki i zamyka laptop, wracając wzrokiem do mnie. Ja w tym czasie natomiast przelatuję wzrokiem sypialnię Dominiki. Wcześniej jakoś nie miałem okazji uważniej przyjrzeć się pomieszczeniu, a muszę przyznać, że zrobił się tu całkiem miły klimat. Kiedyś ten pokój stał kompletnie pusty i nie było w nim nic ciekawego. Domi jednak kompletnie go odmieniła. Teraz jest tu miło i przytulnie. Można też poczuć trochę rodzinnej atmosfery, kiedy spojrzy się na zdjęcia, które Dominika gdzieniegdzie poustawiała. Niektóre fotografie są jeszcze z okresu dzieciństwa, a niektóre prawdopodobnie sprzed zaledwie kilku miesięcy. Większość zdjęć przedstawia rodzinę dziewczyny, ale znajdują się też takie, na których widać jej Kami i Monię.
Z lekkim uśmiechem docieram wzrokiem do łóżka dziewczyny, na którym zatrzymuję wzrok na dłużej. Obok poduszki Domi znajduje się bowiem coś, czego kompletnie bym się tam nie spodziewał.
- Czy to mój stary miś? - pytam zdziwiony, podchodząc do łóżka. Biorę do ręki swojego starego pluszaka, siadając obok mojej przyjaciółki. - Nadal go masz?
- Tak. Jakoś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym go wyrzucić.
- Poważnie? Aż tak się do niego przywiązałaś? - wpatruję się w brązowego miśka, który jest zachowany w bardzo dobrym stanie, chociaż w niektórych miejscach widać już wpływ czasu.
- Wiesz, to była jedyna rzecz, która została mi po tobie, kiedy wyjechałeś. I może zabrzmi to głupio albo dziecinnie, ale czuję się pewniej, kiedy mam go przy sobie. To tak jakbym miała przy sobie jakąś cząstkę ciebie. - wyjaśnia Domi, wywołując na mojej twarzy szeroki uśmiech.
- A wiesz, dlaczego zostawiłem go wtedy w Polsce? - zerkam na Dominikę spod grzywki, a ona zaprzecza. - Chciałem, żebyś miała coś, dzięki czemu o mnie nie zapomnisz i chyba mi się to udało. A to, że czujesz się pewniej, kiedy masz przy sobie tego pluszaka, wcale nie jest głupie, czy dziecinnie. Jak dla mnie to urocze.
Domi rumieni się lekko, uśmiechając się. Odwzajemniam jej uśmiech, czując jak moje serce przyspiesza, a następnie odkładam misia na miejsce i wstaję z łóżka. Chwilę później idziemy z Dominiką do kuchni, gdzie siedzi już reszta naszych przyjaciół. Bez słowa siadamy na wolnych miejscach i wreszcie zaczynamy jeść kolację. Dopiero po wzięciu pierwszego kęsa czuję, jak bardzo głodny jestem.
Posiłek mija nam w przyjaznej atmosferze. Razem z chłopakami mówimy, ile piosenek dziś nagraliśmy, a Halston i Alexa opowiadają, jak było na planie nowych filmów, w których dostały role. Widać, że Polki interesuje praca w Hollywood, bo w skupieniu wsłuchują się w nasze słowa.
Po kolacji wszyscy padamy na kanapę, żeby odpocząć po ciężkim dniu. Dominika zajmuje miejsce obok mnie, a koło niej siada Kamila. Dziewczyna bierze do ręki pilot od telewizora i zaczyna przeskakiwać po kanałach, w poszukiwaniu jakiegoś fajnego filmu.
- Może być horror? - pyta Kami, na co niemal jednogłośnie się zgadzamy.
- To ja może pójdę do pokoju i poczytam jakąś książkę. - Domi wstaje z kanapy.
- O nie, zostajesz tutaj. - Kamila ciągnie swoją przyjaciółkę z powrotem przed ekran. - Prędzej czy później cię do tych filmów przekonam.
- Nadal boisz się horrorów, co? - zadaję pytanie, patrząc jak Dominika sięga po niewielką poduszkę i przyciska ją do siebie.
- Może...
- Spokojnie, to tylko film.
- Kendall, mówiłeś mi to za każdym razem, jak byłam mała. Czy kiedykolwiek zadziałało? - pyta zrezygnowana dziewczyna.
- Nie. - odpowiadam, przypominając sobie każdy jeden raz, kiedy moja przyjaciółka bała się ajkiegoś filmu, a ja starałem się ją uspokoić.
- Więc naprawdę pomyślałeś, że teraz zadziała?
- Nie, ale przynajmniej próbowałem. - uśmiecham się lekko, a Domi przewraca oczami, skupiając się na filmie.
Horror okazuje się być jednym ze straszniejszych, jakie kiedykolwiek oglądałem. Od czasu do czasu zdarza mi się podskoczyć, widząc, co dzieje się w filmie. Moi kumple też nie siedzą spokojnie, a Halston i Alexa nie patrzą już nawet na ekran. Tak naprawdę tylko Kamila nie okazuje jakichkolwiek emocji. Siedzi niewzruszona, z obojętną miną śledząc losy filmowych bohaterów.
Spoglądam kątem oka na skuloną, trzęsącą się ze strachu Dominikę. Jej oczy są zaciśnięte, tak samo jak jej dłonie na poduszce, którą dziewczyna tuli do siebie. Ten horror chyba jednak nie był dobrym pomysłem.
Niepewnie przybliżam się do Domi i przytulam ją, mając nadzieję, że dzięki temu choć trochę się uspokoi. Szatynka patrzy na mnie zdziwiona, na co przytulam ją odrobinę mocniej. Serce zaczyna walić mi jak szalone, kiedy po krótkiej chwili namysłu Dominika wtula się we mnie. Gładzę ją lekko po ramieniu, wracając do oglądania filmu.
*per. Dominiki*
Po ponad dwóch godzinach film wreszcie dobiega końca. Odrywam się od Kendalla, w którego objęciach spędziłam ostatnie pół godziny. Kątem oka dostrzegam, jak Kamila ziewa ze znudzeniem i zaczyna szukać kolejnego filmu.
- Ciebie serio to nie ruszyło? - Logan patrzy z niedowierzaniem na Kami.
- Ale co? - pyta zdezorientowana dziewczyna.
- No film.
- Błagam cię, to był najgorszy i najnudniejszy horror jaki w życiu widziałam.
- To jakie ty horrory oglądałaś?!
- Dobre. Oglądamy coś jeszcze, czy idziecie spać? - Kamila szybko zmienia temat.
- Ja idę spać, drugiego horroru mogę nie wytrzymać. Dobranoc. - wstaję z kanapy i czym prędzej kieruję się do pokoju, kątem oka widząc, jak salon opuszczają też pozostali. W efekcie tego przed telewizorem zostają tylko Kamila i Logan.
Wchodzę do sypialni i siadam na łóżku, biorąc głęboki oddech. Siedzę tak przez chwilę, a następnie wstaję, wyciągam z szaf ypidżamę i idę do łazienki, gdzie biorę szybki prysznic. Po powrocie do pokoju od razu padam na łóżko, przykrywając się po uszy kołdrą i próbuję zasnąć, bo jutro czeka mnie ciężki dzień.
Dziewczyna od kilku dni cały czas pisze z tym całym Piotrkiem. Jak tylko usłyszy dźwięk SMSa, od razu biegnie do telefonu, olewając wszystko inne. Wiem, że to jej kumpel z Polski i, że dawno go nie widziała, ale bez przesady. Mam wrażenie, że przez tego chłopaka, Dominika zaczyna spychać mnie na boczny tor i okropnie mnie to denerwuje.
Zanim Piotrek zaczął pisać do Domi, miałem z nią świetny kontakt. Teraz nasze rozmowy przerywane są przez pikanie jej telefonu, który mam ochotę wyrzucić przez okno. Dziewczyna co prawda zawsze stara się poczekać z odpisaniem na SMSa do końca naszej rozmowy, ale kiedy widzę, jak bardzo nie może doczekać się pisania ze swoim kumplem, po prostu odechciewa mi się rozmawiać.
Najgorsze jest to, że widzę uśmiech Dominiki, kiedy pisze z Piotrkiem. Wiem, że jest szczęśliwa z odzyskania z nim kontaktu i boję się, że prędzej czy później ją przez to stracę. Boję się, że pewnego dnia wyjedzie i zapomni o mnie, wybierając tamtego chłopaka. Pewnie zabrzmi to samolubnie, ale chciałbym, żeby Piotrek raz na zawsze zniknął z życia Domi. Chcę być jedynym chłopakiem, który będzie miał z nią tak świetny kontakt.
Wzdycham cicho, zauważając jak James parkuje pod domem. Odpinam pasy i wysiadam z samochodu, a kilka kroków później wchodzę do mieszkania. Już od progu uderza mnie zapach kolacji, przygotowywanej przez Kamilę. Uśmiecham się pod nosem i wchodzę do salonu, gdzie siedzi reszta dziewczyn. Znaczy, siedzą tam wszystkie dziewczyny prócz Domi. Nie chcąc przerywać moim współlokatorkom seansu jakiegoś filmu akcji, idę do kuchni, gdzie Kami wykłada właśnie na talerze steki.
- Siema, głodny? - pyta dziewczyna, rozstawiając naczynia na stole.
- Cześć, trochę. Słuchaj, nie wiesz, gdzie jest Domi?
- W swoim pokoju, Piotrek zadzwonił na Skypie. - wzdycha Kamila, a ja zaczynam czuć niepokój. Wychodzę z kuchni i wchodzę szybkim krokiem po schodach, kierując się do pokoju Dominiki. Podchodzę do drzwi i już chcę zapukać, kiedy ze środka dochodzi do mnie śmiech dziewczyny. Zatrzymuję rękę milimetr przed drzwiami i opuszczam ją, robiąc krok w tył. Już chcę się wycofać, kiedy słyszę, że Kamila woła nas na kolację. Przynajmniej mam teraz wymówkę, żeby przerwać Dominice rozmowę.
Pukam dwa razy do drzwi, po czym uchylam je niepewnie, zaglądając do środka. Domi siedzi po turecku na łóżku, a przed nią leży otwarty laptop. Na twarzy dziewczyny gości uśmiech, a z komputera słychać męski głos.
- Hej, przeszkadzam? - pytam cicho, wchodząc do pokoju.
- O, hej. - Dominika przenosi na mnie wzrok, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Nie, nie przeszkadzasz. Coś się stało?
- Kami woła na kolację.
- A, okay. Daj mi chwilę. - prosi Domi, a następnie mówi coś po polsku w kierunku laptopa. Chwilę później dziewczyna macha do komputerowej kamerki i zamyka laptop, wracając wzrokiem do mnie. Ja w tym czasie natomiast przelatuję wzrokiem sypialnię Dominiki. Wcześniej jakoś nie miałem okazji uważniej przyjrzeć się pomieszczeniu, a muszę przyznać, że zrobił się tu całkiem miły klimat. Kiedyś ten pokój stał kompletnie pusty i nie było w nim nic ciekawego. Domi jednak kompletnie go odmieniła. Teraz jest tu miło i przytulnie. Można też poczuć trochę rodzinnej atmosfery, kiedy spojrzy się na zdjęcia, które Dominika gdzieniegdzie poustawiała. Niektóre fotografie są jeszcze z okresu dzieciństwa, a niektóre prawdopodobnie sprzed zaledwie kilku miesięcy. Większość zdjęć przedstawia rodzinę dziewczyny, ale znajdują się też takie, na których widać jej Kami i Monię.
Z lekkim uśmiechem docieram wzrokiem do łóżka dziewczyny, na którym zatrzymuję wzrok na dłużej. Obok poduszki Domi znajduje się bowiem coś, czego kompletnie bym się tam nie spodziewał.
- Czy to mój stary miś? - pytam zdziwiony, podchodząc do łóżka. Biorę do ręki swojego starego pluszaka, siadając obok mojej przyjaciółki. - Nadal go masz?
- Tak. Jakoś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym go wyrzucić.
- Poważnie? Aż tak się do niego przywiązałaś? - wpatruję się w brązowego miśka, który jest zachowany w bardzo dobrym stanie, chociaż w niektórych miejscach widać już wpływ czasu.
- Wiesz, to była jedyna rzecz, która została mi po tobie, kiedy wyjechałeś. I może zabrzmi to głupio albo dziecinnie, ale czuję się pewniej, kiedy mam go przy sobie. To tak jakbym miała przy sobie jakąś cząstkę ciebie. - wyjaśnia Domi, wywołując na mojej twarzy szeroki uśmiech.
- A wiesz, dlaczego zostawiłem go wtedy w Polsce? - zerkam na Dominikę spod grzywki, a ona zaprzecza. - Chciałem, żebyś miała coś, dzięki czemu o mnie nie zapomnisz i chyba mi się to udało. A to, że czujesz się pewniej, kiedy masz przy sobie tego pluszaka, wcale nie jest głupie, czy dziecinnie. Jak dla mnie to urocze.
Domi rumieni się lekko, uśmiechając się. Odwzajemniam jej uśmiech, czując jak moje serce przyspiesza, a następnie odkładam misia na miejsce i wstaję z łóżka. Chwilę później idziemy z Dominiką do kuchni, gdzie siedzi już reszta naszych przyjaciół. Bez słowa siadamy na wolnych miejscach i wreszcie zaczynamy jeść kolację. Dopiero po wzięciu pierwszego kęsa czuję, jak bardzo głodny jestem.
Posiłek mija nam w przyjaznej atmosferze. Razem z chłopakami mówimy, ile piosenek dziś nagraliśmy, a Halston i Alexa opowiadają, jak było na planie nowych filmów, w których dostały role. Widać, że Polki interesuje praca w Hollywood, bo w skupieniu wsłuchują się w nasze słowa.
Po kolacji wszyscy padamy na kanapę, żeby odpocząć po ciężkim dniu. Dominika zajmuje miejsce obok mnie, a koło niej siada Kamila. Dziewczyna bierze do ręki pilot od telewizora i zaczyna przeskakiwać po kanałach, w poszukiwaniu jakiegoś fajnego filmu.
- Może być horror? - pyta Kami, na co niemal jednogłośnie się zgadzamy.
- To ja może pójdę do pokoju i poczytam jakąś książkę. - Domi wstaje z kanapy.
- O nie, zostajesz tutaj. - Kamila ciągnie swoją przyjaciółkę z powrotem przed ekran. - Prędzej czy później cię do tych filmów przekonam.
- Nadal boisz się horrorów, co? - zadaję pytanie, patrząc jak Dominika sięga po niewielką poduszkę i przyciska ją do siebie.
- Może...
- Spokojnie, to tylko film.
- Kendall, mówiłeś mi to za każdym razem, jak byłam mała. Czy kiedykolwiek zadziałało? - pyta zrezygnowana dziewczyna.
- Nie. - odpowiadam, przypominając sobie każdy jeden raz, kiedy moja przyjaciółka bała się ajkiegoś filmu, a ja starałem się ją uspokoić.
- Więc naprawdę pomyślałeś, że teraz zadziała?
- Nie, ale przynajmniej próbowałem. - uśmiecham się lekko, a Domi przewraca oczami, skupiając się na filmie.
Horror okazuje się być jednym ze straszniejszych, jakie kiedykolwiek oglądałem. Od czasu do czasu zdarza mi się podskoczyć, widząc, co dzieje się w filmie. Moi kumple też nie siedzą spokojnie, a Halston i Alexa nie patrzą już nawet na ekran. Tak naprawdę tylko Kamila nie okazuje jakichkolwiek emocji. Siedzi niewzruszona, z obojętną miną śledząc losy filmowych bohaterów.
Spoglądam kątem oka na skuloną, trzęsącą się ze strachu Dominikę. Jej oczy są zaciśnięte, tak samo jak jej dłonie na poduszce, którą dziewczyna tuli do siebie. Ten horror chyba jednak nie był dobrym pomysłem.
Niepewnie przybliżam się do Domi i przytulam ją, mając nadzieję, że dzięki temu choć trochę się uspokoi. Szatynka patrzy na mnie zdziwiona, na co przytulam ją odrobinę mocniej. Serce zaczyna walić mi jak szalone, kiedy po krótkiej chwili namysłu Dominika wtula się we mnie. Gładzę ją lekko po ramieniu, wracając do oglądania filmu.
*per. Dominiki*
Po ponad dwóch godzinach film wreszcie dobiega końca. Odrywam się od Kendalla, w którego objęciach spędziłam ostatnie pół godziny. Kątem oka dostrzegam, jak Kamila ziewa ze znudzeniem i zaczyna szukać kolejnego filmu.
- Ciebie serio to nie ruszyło? - Logan patrzy z niedowierzaniem na Kami.
- Ale co? - pyta zdezorientowana dziewczyna.
- No film.
- Błagam cię, to był najgorszy i najnudniejszy horror jaki w życiu widziałam.
- To jakie ty horrory oglądałaś?!
- Dobre. Oglądamy coś jeszcze, czy idziecie spać? - Kamila szybko zmienia temat.
- Ja idę spać, drugiego horroru mogę nie wytrzymać. Dobranoc. - wstaję z kanapy i czym prędzej kieruję się do pokoju, kątem oka widząc, jak salon opuszczają też pozostali. W efekcie tego przed telewizorem zostają tylko Kamila i Logan.
Wchodzę do sypialni i siadam na łóżku, biorąc głęboki oddech. Siedzę tak przez chwilę, a następnie wstaję, wyciągam z szaf ypidżamę i idę do łazienki, gdzie biorę szybki prysznic. Po powrocie do pokoju od razu padam na łóżko, przykrywając się po uszy kołdrą i próbuję zasnąć, bo jutro czeka mnie ciężki dzień.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Jest jakaś 3. nad ranem, a ja wciąż nie śpię. Od paru godzin bezskutecznie wiercę się na łóżku, starając się zasnąć, ale kompletnie nic to nie daje. Jak tylko zamykam oczy, widzę sceny z tego głupiego horroru i coraz bardziej się boję.
Siadam sfrustrowana na łóżku, nie wiedząc, co zrobić. Zapalam lampkę nocną i zastanawiam się nad dobrym sposobem na zaśnięcie. Za trzy godziny muszę wstać, więc nie ma opcji, żebym dzisiaj nie spała. Muszę zdrzemnąć się chociaż godzinkę, bo inaczej może być naprawdę źle.
Kładę się z powrotem, wtulając się w kołdrę. Nie wyłączam lampki nocnej, z nadzieją, że może jej światło trochę mnie uspokoi. Jejku, nie pamiętam już, kiedy po raz ostatni tak bardzo się bałam. To, co się teraz ze mną dzieje, jest co najmniej niedorzeczne. Przecież wiem, że to był tylko zwykły film i nic tam nie działo się naprawdę. Mimo to nie umiem przestać się bać. Leżę sama w ciemnym pokoju i dosłownie wszystko, na co tylko spojrzę, przypomina mi stwory z najgorszych koszmarów. Niestety nawet zapalona lampka nic nie daje, więc około czwartej wstaję zrezygnowana z łóżka i po cichu wychodzę z pokoju.
Z mocno bijącym sercem idę przez ciemny korytarz, zmierzając w kierunku pokoju jednego z moich przyjaciół. Znam jedną metodę, która działała na mój strach i bezsenność, kiedy byłam mała, więc mam szczerą nadzieję, że to rozwiązanie zadziała również teraz.
Pukam dwa razy w drewniane drzwi, po czym uchylam je lekko, mając wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Wchodzę powoli do sąsiedniej sypialni i podchodzę do łóżka, na którym uroczo śpi Kendall. Biorę głęboki oddech, a następnie lekko szturcham blondyna w ramię, tym samym budząc go po chwili.
- Domi? Co się dzieje? Która godzina? - pyta zaspany chłopak.
- Późna. Mogę dzisiaj tu spać? Boję się po tym horrorze. - mówię niepewnie, trochę bojąc się reakcji mojego przyjaciela.
- Jasne, kładź się.
- Dziękuję. - uśmiecham się lekko, po czym kładę się na skrawku łóżka, zamykając oczy. Chwilę potem czuję, jak Kendall narzuca na mnie kołdrę, przez kilka sekund głaszcząc mnie uspokajająco po ramieniu. Wtulam się w pościel, a moje policzki zaczynają się czerwienić. Czując obok obecność Kenda, przestaję się bać i wreszcie udaje mi się zasnąć.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Cześć!
Na samym wstępie chciałabym bardzo przeprosić Was za to, że nie dotrzymałam obietnicy i w Walentynki nie pojawił się specjalny one-shot, a ja zniknęłam bez słowa. Było to spowodowane głównie moim samopoczuciem, ale nie zamierzam się na ten temat zbytnio rozpisywać. Mam tylko nadzieję, że nie jesteście na mnie źli i uda mi się jakoś wynagrodzić Wam tę moją nieobecność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, zapewne dlatego, że rzeczywiście mogła to mówić z takim uśmieszkiem.
Zazwyczaj co najmniej trzech.
Pewnie byłoby najlepiej, gdyby bezczynnie siedziała, czekając aż Kendall sobie o niej przypomni (tak, to sarkazm).
Marie, tak szczerze, to u Kamili dość dużo rzeczy nie gra.
Raczej nie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
Z mocno bijącym sercem idę przez ciemny korytarz, zmierzając w kierunku pokoju jednego z moich przyjaciół. Znam jedną metodę, która działała na mój strach i bezsenność, kiedy byłam mała, więc mam szczerą nadzieję, że to rozwiązanie zadziała również teraz.
Pukam dwa razy w drewniane drzwi, po czym uchylam je lekko, mając wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Wchodzę powoli do sąsiedniej sypialni i podchodzę do łóżka, na którym uroczo śpi Kendall. Biorę głęboki oddech, a następnie lekko szturcham blondyna w ramię, tym samym budząc go po chwili.
- Domi? Co się dzieje? Która godzina? - pyta zaspany chłopak.
- Późna. Mogę dzisiaj tu spać? Boję się po tym horrorze. - mówię niepewnie, trochę bojąc się reakcji mojego przyjaciela.
- Jasne, kładź się.
- Dziękuję. - uśmiecham się lekko, po czym kładę się na skrawku łóżka, zamykając oczy. Chwilę potem czuję, jak Kendall narzuca na mnie kołdrę, przez kilka sekund głaszcząc mnie uspokajająco po ramieniu. Wtulam się w pościel, a moje policzki zaczynają się czerwienić. Czując obok obecność Kenda, przestaję się bać i wreszcie udaje mi się zasnąć.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Cześć!
Na samym wstępie chciałabym bardzo przeprosić Was za to, że nie dotrzymałam obietnicy i w Walentynki nie pojawił się specjalny one-shot, a ja zniknęłam bez słowa. Było to spowodowane głównie moim samopoczuciem, ale nie zamierzam się na ten temat zbytnio rozpisywać. Mam tylko nadzieję, że nie jesteście na mnie źli i uda mi się jakoś wynagrodzić Wam tę moją nieobecność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, zapewne dlatego, że rzeczywiście mogła to mówić z takim uśmieszkiem.
Zazwyczaj co najmniej trzech.
Pewnie byłoby najlepiej, gdyby bezczynnie siedziała, czekając aż Kendall sobie o niej przypomni (tak, to sarkazm).
Marie, tak szczerze, to u Kamili dość dużo rzeczy nie gra.
Raczej nie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
Miłość między Piotrkiem, a Dominiką widzę, kwitnie XD
OdpowiedzUsuńI co? teraz Kendall ma wachania nastrojów? Może jest w ciąży? Albo przedwcześnie przechodzi menopauzę? A... głupia ja.
Może to głupie pytanie... Ale czy Brown na pewno nie wie, że Dominice zależy na Kendallu? Bo wiesz, jak sie dowie, Bóg raczy wiedzieć, co mu może przyjść do tej łysej, ogolonej główki (wiesz, wyobrażam go sobie jako Pazdana po pięćdziesątce). Równie dobrze może ją odsunąć, bo sprawy osobisny, albo może chcieć to wykorzystać.
Błagam, powiedz, że Dominika nazwała Kendalla po nazwisku tylko dlatego, że chciałaś uniknąć powtórzenia...
Ktoś tu jest zazdrosny...
O tak... Tylko czekać, aż ukradnie jej ten telefon i zablokuje Piotrka... Chociaż nie wiem, czy się połapie na ustawieniach po polsku...
Serio, to juz zabrzmiało niepokojąco.
Gdybym mogła dać Ci seduszko pod postem... dostałabyś je za ten kawałek o misiu.
Kamila do Domi o horrorach to ja, kiedy mówię mamie o MCU.
Okey... Czy Kamila nie ma w sobie czegoś z psychopaty?
Kamila i Logan... Sami. W jednym pokoju... Razem. Oj, to się dobrze nie skończy.
Ja sobie puszczam po ciemku audiobooka, jak nie mogę usnąć.
Dominika poszła spać... do Kendalla? Jak dzieciak po koszmarze do mamy? O mamusiu... jak ktoś im tak rano zdjęcie zrobi... będą jaja.
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
Cześć i czołem!
OdpowiedzUsuńHm... Dominika nam się jeszcze odkocha w Kendallu ;D
Kendall jest zazdrosny, a ona tego nie widzi. Śmiałabym się, gdyby rozmawiała z Piotrkiem o Schmidtcie. A k3 powinien ruszyć w końcu tyłek!
Aw... Jak słodko. Już jest jej rycerzem ^^
Czekam xo