*per. Dominiki* Wychodzę ze szkoły, zwolniona przez dyrektorkę z ostatnich lekcji. Staję na desce i odpycham się od chodnika, ruszając. Szczęście w nieszczęściu nie dostałam kary, ale bardzo martwię się o Kamilę, pomimo tego, że jej mama poinformowała mnie o jej powrocie do domu. Wiem, że jest silna, ale życie za bardzo daje jej w kość. Już od urodzenia miała przerąbane, a z każdym rokiem było coraz gorzej i, kiedy już wszystko zaczęło się układać, znowu coś musiało się zepsuć. Schodzę z deskorolki, po czym wchodzę na stację metra, jak co środa. Już z daleka słychać muzykę, która z każdym krokiem robi się głośniejsza. Podchodzę do niewielkiej grupki ludzi, patrzącej na taniec młodej brunetki. Z głośników, podłączonych do jej telefonu słychać szybki utwór, do którego dziewczyna ma perfekcyjnie zaplanowane kroki. Widać, że każdy jej ruch jest przemyślany i wyćwiczony. Niedaleko jej nóg leży kapelusz, do którego ludzie mogą wrzucać pieniądze, jeśli spodoba się im występ tancerki. Po ki