Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Rozdział 46

*per. Kendalla* Odwracam się w stronę drzwi i zamieram. W wejściu do kawiarni stoi mężczyzna, ubrany cały na czarno. Na twarzy ma kominiarkę, a w ręce trzyma pistolet skierowany w stronę przerażonych klientów. - Wszyscy pod ścianę, już! - wrzeszczy nagle facet niskim, zachrypniętym głosem, przeładowując pistolet. Zrywamy się z krzeseł i czym prędzej stajemy pod ścianą, widząc jak mężczyzna przesuwa palec na spust broni. Po chwili do kawiarni wbiega jeszcze trzech identycznie ubranych typów. Każdy z nich jest uzbrojony. Bandyci powoli zaczynają podchodzić w naszą stronę, celując w nas pistoletami gotowymi do wystrzału. Kątem oka widzę, jak przerażone matki tulą swoje dzieci, próbując je chronić, a maluchy płaczą, patrząc niepewnie na uzbrojonych mężczyzn. Dopiero wtedy dociera do mnie, że bandyci nie przyszli tu po pieniądze, tylko po kogoś z nas. W pewnym momencie jeden z mężczyzn zaczyna celować wprost we mnie, powoli naciskając spust. Blednę i przysuwam się do ściany najbardziej,

Rozdział 45

*per. Kendalla* Wraz z chłopakami przemierzam ulice Los Angeles, wracając z sesji nagraniowej na nowy album. Byliśmy w studiu zaledwie kilka godzin, a ja czuję, jakbyśmy byli tam przez kilka dni. Jednak urlop nie był takim dobrym pomysłem, jak nam się na początku zdawało. Teraz znowu trzeba przyzwyczaić się do wczesnego wstawania i spędzania całych dni w pracy. Wzdycham cicho, wchodząc z chłopakami do galerii handlowej. Uparli się, że właśnie w tym momencie mają ochotę na kawę ze Starbucksa, a że nie mam nic ciekawszego do roboty, idę razem z nimi. Szczerze mówiąc, pomimo że cały czas idę obok moich przyjaciół, niezbyt wiem, co mówią. Moje myśli cały czas krążą wokół listu i dziwnej rozmowy z Bridgit. Od spotkania w domu Mendler, nie mam z nią kontaktu. Nie odbiera telefonu ani ode mnie, ani od chłopaków. Na wiadomości też nie odpowiada, a mnie ciągle męczą jej słowa. Zastanawiam się, co takiego Dominika przeszła i, czy w jakikolwiek sposób mogę jej pomóc. Dziwna była też reakcja Bri

Rozdział 44

*per. Moniki* Po ponad dwunastu godzinach wraz z dziewczynami znajdujemy się wreszcie w Los Angeles. Po wyjściu z samolotu i odebraniu bagażu wychodzimy podekscytowane z lotniska. Od razu po wyjściu z budynku uderza w nas żar, lejący się z nieba. Kamila zdejmuje swoją czarną bluzę i przewiązuje ją w pasie, a ja i tak nie mam żadnego okrycia i jestem ubrana dość luźno, więc jest dobrze. Tylko Dominika zostaje w swojej koszuli z długimi rękawami. - To... co teraz? Gdzie idziemy? - pyta Kami, przeczesując palcami swoje włosy. Jeśli mam być szczera, dziewczyna wygląda okropnie. Ma zmęczone i zaczerwienione oczy, splątane i nieułożone włosy oraz pogniecione ubranie. Będę musiała z nią potem porozmawiać, bo coś czuję, że poprzedniej nocy stało się coś złego. - Z tego, co szef napisał mi w mailu, mamy czekać, aż ktoś po nas przyjdzie, ale nie napisał żadnych szczegółów, więc tak naprawdę nie wiemy nic... - wzdycha Dominika, raz jeszcze czytając maila w poszukiwaniu jakichś wskazówek. - No