Rozdział 23
*per. Kamili*
Siedzę na łóżku, pakując książki na kolejny dzień szkoły. Poprzednie dni mogę zaliczyć do jednych z najgorszych w moim życiu. Pomijając już kłótnię z mamą w gabinecie dyrektorki i wypadek na motocyklu, zgubiłam mój stary plecak, w którym był mój telefon, a po odzyskaniu przytomności musiałam w nocy iść na pieszo z ogromnym bólem głowy przez całe miasto, żeby dostać się do domu.
Zaraz po powrocie mama oczywiście zrobiła mi godzinny wykład o tym, jak nieodpowiedzialnie się zachowałam i wypominała mi to przez cały w weekend, który spędziłam w domu ze względu na męczący ból głowy. Zwieńczeniem tych wszystkich dni jest fakt, że dzisiaj do szkoły muszę wziąć mój służbowy plecak, który zawiera kilka... dość niebezpiecznych przedmiotów i podsłuch wraz z małą kamerką wbudowaną w jedną z kieszeni od zewnątrz.
Wzdycham cicho, po czym zarzucam plecak na ramię i wychodzę z pokoju. Mojej mamy nie ma już w domu. Czyli wracamy do poprzedniego trybu życia, tak? Świetnie, znowu będziemy się mijać pomimo tego, że mieszkamy razem.
Wychodzę szybkim krokiem z kamienicy, a następnie staję na deskorolce i jadę do szkoły. Nie chce mi się dzisiaj tam iść, ale muszę. Po pierwsze dlatego, że do matury został jeszcze tylko tydzień, więc chcę być na lekcjach, żeby co nieco jeszcze powtórzyć. Drugim powodem jest fakt, że nie kontaktowałam się z Dominiką od piątku i szczerze mówiąc trochę się stęskniłam.
Wchodzę do szkoły wraz z tłumem innych uczniów, kierując się w stronę rzędu szafek, gdzie już z daleka widać moją przyjaciółkę, rozmawiającą z kimś przez telefon. Rozmowa nie wygląda jednak na przyjemną. Podchodzę niepewnie do dziewczyny i opieram się ramieniem o jedną z szafek, czekając na zakończenie rozmowy.
- Coś się stało? - pytam zaniepokojona, patrząc na szatynkę zmartwionym wzrokiem.
- Nie, nic. Gdzie byłaś w czwartek? I... czy to jest służbowy plecak? - patrzy z niedowierzaniem na tornister wiszący na moim ramieniu.
- Może chodźmy do łazienki, co? Mamy jeszcze kilka minut, a to trochę... długa historia. - proszę, decydując się na opowiedzenie wszystkiego mojej przyjaciółce.
- Dobra, chodź. - zgadza się, więc kierujemy się do damskiej toalety. Upewniam się, że w kabinach nikogo nie ma, a następnie mówię Dominice o wszystkim, co się działo. - Jeju, Kami, mogłaś przynajmniej wysłać SMSa.
- Wiem, przepraszam. Po prostu byłam zdenerwowana i nie myślałam racjonalnie. Wybaczysz? - spoglądam na nią z nadzieją.
- Nie zrobiłaś nic złego, przestań. Lepiej mi powiedz, czy Ty serio chcesz iść z tym plecakiem na lekcje. Przecież, jeśli ktoś zobaczy, co w nim jest, wszystko się wyda, a Ciebie wyleją. I ze szkoły, i z pracy.
- No tak, wiem, ale nie mam wyjścia. Jak już zabrałam ten plecak z domu, to muszę go pilnować, tak? Nie mogę zostawić go w szafce, a do domu nie zdążę go już odnieść. - mówię i dokładnie w tej samej chwili daje się słyszeć dzwonek na pierwszą lekcję.
- Dobra, zgoda, ale pilnuj go. - stawia mi warunek, po czym wychodzi z łazienki, a ja idę za nią. Nasze zajęcia zaczynają się na tym samym piętrze, więc idziemy w tym samym kierunku. Nagle jednak Domi zatrzymuje się gwałtownie, łapiąc mnie za ramię. Patrzę na nią pytająco, a ona wskazuje dyskretnie na nieznanego nam chłopaka, stojącego pod salą, w której moja przyjaciółka ma zaczynać lekcje.
- Nowy? Tydzień przed maturą? - pytam zdziwiona, zaczynając go obserwować.
- Coś mi tu bardzo nie gra. - twierdzi Dominika i rusza w stronę znajomych, dostrzegając belferkę wychodzącą z pokoju nauczycielskiego.
- Dobra, bierz mój plecak. - ściągam torbę z ramienia i wciskam ją niebieskookiej.
- Co? Oszalałaś? - patrzy na mnie jak na wariatkę.
- Nie gadaj, tylko dawaj swoją torbę. Ty masz pierwszą matmę, ja chemię. Książki to nie problem, damy radę. Jakby coś się działo, to zacznij nagrywać. Spotykamy się na następnej przerwie w piwnicy. Powodzenia. - mówię, wręcz siłą zabierając szatynce jej własność, po czym biegnę do sali, którą właśnie otwiera chemiczka. Patrzę zaniepokojona raz jeszcze na Domi, idącą do swojej klasy i wchodzę do sali chemicznej, trzymając za dziewczynę kciuki.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj wracamy do dziewczyn i będziemy u nich przez kilka rozdziałów, podczas których trochę się zadzieje. Jak również widzicie, w klasie głównej bohaterki pojawił się nowy chłopak, którego zdjęcie wstawię pod następnym rozdziałem, ponieważ szukam jeszcze odpowiedniego zdjęcia.
A teraz, jak co tydzień, przejdźmy do odpowiadania na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, nie powiedziałabym, że Kendall i Bridgit są jakimiś wielkimi wrogami, ale faktem jest, że Mendler niezbyt lubi blondyna.
Zakupy robią matki, żony i córki, a ojcowie, mężowie i synowie są przez nich na te zakupy ciągani. A tak serio, chodziło mi bardziej o to, że większość mężczyzn chodzi na zakupy tylko wtedy, kiedy naprawdę musi, a to też raczej niechętnie. To właśnie kobiety spędzają więcej czasu w sklepach, nawet jeśli nie musza kupić nic konkretnego. Po prostu lubią oglądać i przymierzać rzeczy bardziej od mężczyzn.
Oj, tak. Zrobiło się lekko sentymentalnie, ale radzę się przyzwyczaić, bo takie wątki co jakiś czas będą się tu pojawiały.
Rose, Bridgit rzeczywiście nie lubi Kendalla, a nie chce mu dać namiarów na Dominikę, bo boi się, że blondyn znów ją zrani. Szczerze wątpię, że Kend pomoże Domi rozwiązać problemy. Może niektóre owszem, ale na pewno nie wszystkie.
Dziękuję, że poleciłaś mi te filmy. Szczerze mówiąc, oglądałam "Camp Rock" już kilka razy, ale muszę przyznać, że film jest bardzo dobrze zrobiony, więc z chęcią do niego wrócę. Czekaj, a "Obecność" nie jest przypadkiem horrorem?
Do następnego.
Siedzę na łóżku, pakując książki na kolejny dzień szkoły. Poprzednie dni mogę zaliczyć do jednych z najgorszych w moim życiu. Pomijając już kłótnię z mamą w gabinecie dyrektorki i wypadek na motocyklu, zgubiłam mój stary plecak, w którym był mój telefon, a po odzyskaniu przytomności musiałam w nocy iść na pieszo z ogromnym bólem głowy przez całe miasto, żeby dostać się do domu.
Zaraz po powrocie mama oczywiście zrobiła mi godzinny wykład o tym, jak nieodpowiedzialnie się zachowałam i wypominała mi to przez cały w weekend, który spędziłam w domu ze względu na męczący ból głowy. Zwieńczeniem tych wszystkich dni jest fakt, że dzisiaj do szkoły muszę wziąć mój służbowy plecak, który zawiera kilka... dość niebezpiecznych przedmiotów i podsłuch wraz z małą kamerką wbudowaną w jedną z kieszeni od zewnątrz.
Wzdycham cicho, po czym zarzucam plecak na ramię i wychodzę z pokoju. Mojej mamy nie ma już w domu. Czyli wracamy do poprzedniego trybu życia, tak? Świetnie, znowu będziemy się mijać pomimo tego, że mieszkamy razem.
Wychodzę szybkim krokiem z kamienicy, a następnie staję na deskorolce i jadę do szkoły. Nie chce mi się dzisiaj tam iść, ale muszę. Po pierwsze dlatego, że do matury został jeszcze tylko tydzień, więc chcę być na lekcjach, żeby co nieco jeszcze powtórzyć. Drugim powodem jest fakt, że nie kontaktowałam się z Dominiką od piątku i szczerze mówiąc trochę się stęskniłam.
Wchodzę do szkoły wraz z tłumem innych uczniów, kierując się w stronę rzędu szafek, gdzie już z daleka widać moją przyjaciółkę, rozmawiającą z kimś przez telefon. Rozmowa nie wygląda jednak na przyjemną. Podchodzę niepewnie do dziewczyny i opieram się ramieniem o jedną z szafek, czekając na zakończenie rozmowy.
- Coś się stało? - pytam zaniepokojona, patrząc na szatynkę zmartwionym wzrokiem.
- Nie, nic. Gdzie byłaś w czwartek? I... czy to jest służbowy plecak? - patrzy z niedowierzaniem na tornister wiszący na moim ramieniu.
- Może chodźmy do łazienki, co? Mamy jeszcze kilka minut, a to trochę... długa historia. - proszę, decydując się na opowiedzenie wszystkiego mojej przyjaciółce.
- Dobra, chodź. - zgadza się, więc kierujemy się do damskiej toalety. Upewniam się, że w kabinach nikogo nie ma, a następnie mówię Dominice o wszystkim, co się działo. - Jeju, Kami, mogłaś przynajmniej wysłać SMSa.
- Wiem, przepraszam. Po prostu byłam zdenerwowana i nie myślałam racjonalnie. Wybaczysz? - spoglądam na nią z nadzieją.
- Nie zrobiłaś nic złego, przestań. Lepiej mi powiedz, czy Ty serio chcesz iść z tym plecakiem na lekcje. Przecież, jeśli ktoś zobaczy, co w nim jest, wszystko się wyda, a Ciebie wyleją. I ze szkoły, i z pracy.
- No tak, wiem, ale nie mam wyjścia. Jak już zabrałam ten plecak z domu, to muszę go pilnować, tak? Nie mogę zostawić go w szafce, a do domu nie zdążę go już odnieść. - mówię i dokładnie w tej samej chwili daje się słyszeć dzwonek na pierwszą lekcję.
- Dobra, zgoda, ale pilnuj go. - stawia mi warunek, po czym wychodzi z łazienki, a ja idę za nią. Nasze zajęcia zaczynają się na tym samym piętrze, więc idziemy w tym samym kierunku. Nagle jednak Domi zatrzymuje się gwałtownie, łapiąc mnie za ramię. Patrzę na nią pytająco, a ona wskazuje dyskretnie na nieznanego nam chłopaka, stojącego pod salą, w której moja przyjaciółka ma zaczynać lekcje.
- Nowy? Tydzień przed maturą? - pytam zdziwiona, zaczynając go obserwować.
- Coś mi tu bardzo nie gra. - twierdzi Dominika i rusza w stronę znajomych, dostrzegając belferkę wychodzącą z pokoju nauczycielskiego.
- Dobra, bierz mój plecak. - ściągam torbę z ramienia i wciskam ją niebieskookiej.
- Co? Oszalałaś? - patrzy na mnie jak na wariatkę.
- Nie gadaj, tylko dawaj swoją torbę. Ty masz pierwszą matmę, ja chemię. Książki to nie problem, damy radę. Jakby coś się działo, to zacznij nagrywać. Spotykamy się na następnej przerwie w piwnicy. Powodzenia. - mówię, wręcz siłą zabierając szatynce jej własność, po czym biegnę do sali, którą właśnie otwiera chemiczka. Patrzę zaniepokojona raz jeszcze na Domi, idącą do swojej klasy i wchodzę do sali chemicznej, trzymając za dziewczynę kciuki.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj wracamy do dziewczyn i będziemy u nich przez kilka rozdziałów, podczas których trochę się zadzieje. Jak również widzicie, w klasie głównej bohaterki pojawił się nowy chłopak, którego zdjęcie wstawię pod następnym rozdziałem, ponieważ szukam jeszcze odpowiedniego zdjęcia.
A teraz, jak co tydzień, przejdźmy do odpowiadania na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, nie powiedziałabym, że Kendall i Bridgit są jakimiś wielkimi wrogami, ale faktem jest, że Mendler niezbyt lubi blondyna.
Zakupy robią matki, żony i córki, a ojcowie, mężowie i synowie są przez nich na te zakupy ciągani. A tak serio, chodziło mi bardziej o to, że większość mężczyzn chodzi na zakupy tylko wtedy, kiedy naprawdę musi, a to też raczej niechętnie. To właśnie kobiety spędzają więcej czasu w sklepach, nawet jeśli nie musza kupić nic konkretnego. Po prostu lubią oglądać i przymierzać rzeczy bardziej od mężczyzn.
Oj, tak. Zrobiło się lekko sentymentalnie, ale radzę się przyzwyczaić, bo takie wątki co jakiś czas będą się tu pojawiały.
Rose, Bridgit rzeczywiście nie lubi Kendalla, a nie chce mu dać namiarów na Dominikę, bo boi się, że blondyn znów ją zrani. Szczerze wątpię, że Kend pomoże Domi rozwiązać problemy. Może niektóre owszem, ale na pewno nie wszystkie.
Dziękuję, że poleciłaś mi te filmy. Szczerze mówiąc, oglądałam "Camp Rock" już kilka razy, ale muszę przyznać, że film jest bardzo dobrze zrobiony, więc z chęcią do niego wrócę. Czekaj, a "Obecność" nie jest przypadkiem horrorem?
Do następnego.
Dobra, poważnie zaczynam się niepokoić. To kim jest Kamila? Jakimś szpiegiem, czy po prostu prywatnym detektywem? Bo jak mi powiesz, że została najemniczką, to na serio zasypię Cię mailami. Zapcham całą skrzynkę identycznymi wiadomościami z ośmiu różnych skrzynek (wciąż mam hasło kumpeli). Służbowy plecak z niebezpiecznymi przedmiotami? Ej, to ja tu pisałam o szpiegach na szkoleniu, a Lizzy nie wyczyniała takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jedno. Czemu ktoś ukradł jej plecak, zamiast wezwać pomoc?
Czyli Dominika o wszystkim wie? No cudownie!
Taa... oby nie miały wfu.
Fakt, dzieje się.
Rozdział super! Czekam na nn!
W takim razie ja jestem jakaś dziwna, bo mój kumpel woli przymierzanie sto razy bardziej ode mnie.
Tak, „Obecność” to horror. Oglądałam dwa tygodnie temu. „Kronika Opętania” wydawała się jakaś fajniejsza.
A ja się teraz wzięłam za „Miami Medical”. Szkoda, że zrobili tylko jeden sezon. Musze sobie jakoś rozsądnie miarkować odcinki.
Ostatnio oglądałam nowe Minionki. Czułam się zarąbiście. Sama w kinie. Wśród dzieciaków z rodzicami... Ale nie żałuję. Ostatnio wymyślałam matkę Kendalla i Jamesa jak oglądałam „Zwierzęta Nocy”. W sumie, jak chcesz więcej inspirujących tytułów, to mogę się zastanowić i wysłać Ci na pocztę.
Pa!
Hej.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony rozumiem mamę Kamili, która dała wykład córce, bo to niebezpieczne jeździć w nieznane ,opuszczone miejsce w lesie,a z drugiej strony sytuacja w szkole to naprawdę jej wina. Kamila i niebezpieczne przedmioty? Szpiegostwo? Ciekawe ...
Mama i Kamila nie spędzają ze sobą zbyt dużo czasu. Naprawdę szkoda, bo dla mnie moja mama to bardzo bliska osoba,której mogę ufać.
Jest i Domi. Ciekawe z kim rozmawiała przez telefon. Mam takie przeczucia,ze z Bridgit. Zebrania w łazience. Skąd ja to znam.
Jestem ciekawa do czego będzie służyć przyjaciółkom niebezpieczny plecak .
Rozdział mega. Pozdrawiam i czekam na następny.
Rose