Rozdział 26
NASTĘPNEGO DNIA
*per. Dominiki*
Zestresowana wchodzę z Kamilą do szkoły. Denerwuję się, bo czeka mnie poważna rozmowa z Piotrkiem. Jeszcze nie wiem, jak mu to wszystko wyjaśnię, ale będę musiała coś wymyślić... znowu. Żałuję, że nie mogę powiedzieć mu prawdy, ale nie chcę, żeby miał problemy, więc pomimo wszystko muszę milczeć.
Chowam deskorolkę do swojej szafki i zaczynam rozglądać się za Szewczykiem. Chwilę później dostrzegam go pod salą, w którą mamy mieć godzinę wychowawczą. Wzdycham cicho i nieświadomie zaczynam się w niego wpatrywać, zastanawiając się, co mu powiedzieć.
- Halo, ziemia do Domi. - słyszę nagle Kami, więc przenoszę na nią wzrok. - Pójść z Tobą?
- Nie, dam radę. - staram się zabrzmieć wiarygodnie, ale widzę, że moja przyjaciółka tego nie kupuje. Pomimo tego jednak nie wtrąca się i pozwala mi porozmawiać z chłopakiem w cztery oczy.
Biorę głęboki oddech, po czym zaczynam kierować się w stronę Piotrka. Im bliżej jestem, tym szybciej bije moje serce, a mój oddech staje się szybki i płytki. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę uczucia strachu i niepewności. Nienawidzę tego, że jestem tak nieśmiała i strachliwa w relacjach z innymi ludźmi. Gdybym była inna, pewna siebie, podeszłabym do szatyna na całkowitym luzie i wmówiła mu kolejne kłamstwo, nie przejmując się konsekwencjami. Chciałabym tak zrobić, ale nie potrafię.
- Hej. Możemy porozmawiać? - pytam cicho, stając przed Piotrkiem.
- O, zamierzasz wmówić mi kolejne kłamstwo? Nie, dzięki. - mówi szorstko, a ja czuję jak zaczynają piec mnie policzki.
- Nie, nie zamierzam. Poza tym mieliśmy porozmawiać, pamiętasz? - patrzę na niego przelotnie, chwilę potem wbijając wzrok w czubki moich trampek.
- Ta... No to słucham. Dlaczego mnie okłamałaś? Przecież, jeśli nie chciałaś o tym rozmawiać, wystarczyło powiedzieć. Zrozumiałbym, wiesz o tym. - twierdzi, próbując spojrzeć mi w oczy.
- Wiem. Ja po prostu... - przerywam, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chcę znów go okłamywać, ale nie mogę też powiedzieć mu prawdy.
- Po prostu? Co po prostu? - pyta zaciekawiony, ale w tej ciekawości jest coś jeszcze. Coś jakby... zaniepokojenie?
- Po prostu nie mogę powiedzieć Ci prawdy, wybacz. - mówię niemal niesłyszalnie i czym prędzej wchodzę do otwartej już sali. Zajmuję swoje miejsce, stawiając plecak obok krzesła.
Wszyscy powoli siadają na swoich miejscach, czekając na dyrektorkę, z którą mamy mieć godzinę wychowawczą. Zamiast niej jednak w drzwiach staje nauczycielka fizyki.
- Dzień dobry moi drodzy. Dzisiaj zastępuję na Waszych lekcjach Panią Dyrektor, ponieważ ma ona ważne spotkanie i nie jest w stanie dotrzeć na lekcje. - mówi, co jest dla nas pozytywnym zaskoczeniem. - Nie będziemy jednak przerabiać żadnych tematów z fizyki, bo żadne z Was i tak nie zdaje jej na maturze, a nie chcę dodatkowo Was męczyć, bo wiem, że macie sporo nauki. Niestety mimo wszystko nie możemy przesiedzieć tej godziny bezczynnie, więc pomożecie młodszym klasom przygotować wystrój sali gimnastycznej na apel dotyczący uroczystości 3 maja.
- Musimy? - jęczy z niechęcią jeden z chłopaków.
- Musicie. Zapraszam na salę gimnastyczną. - nauczycielka pokazuje z uśmiechem na drzwi, więc wstajemy i idziemy tam, gdzie nam kazała. Nie powiem, cieszy mnie taka luźniejsza godzina, bo przynajmniej nie muszę myśleć, jak rozwiązać dane zadanie, czy jakiej odpowiedzi udzielić na zadane pytanie. Kompletnie nie mam teraz do tego głowy.
Na sali gimnastycznej pierwsze i drugie klasy organizują się w grupki, ustalając schemat pracy. Pomimo, że klas jest sześć i każda jest inna, są świetnie zintegrowane i każdy wie, co ma robić. Po poleceniu nauczycielki, abyśmy dołączyli do wybranych przez siebie grup podchodzę do osób opracowujących scenariusz na uroczystość. Chwilę później dołączają do nas Piotr i Marcel, co jest dla mnie nie lada zaskoczeniem. Szewczyk od zawsze interesował się techniką, więc myślałam, że wybierze grupę przygotowującą sprzęt. Staram się skupić na pomocy przy scenariuszu, jednak kątem oka dyskretnie obserwuję zachowanie Marcela. W pewnym momencie chłopak zaczyna mnie zagadywać. Pyta o szkołę, ludzi, życie w Warszawie, a nawet o moje prywatne sprawy takie jak chłopak czy przyjaciółka. Nie robi tego w podejrzany sposób. Zachowuje się tak, jakby po prostu chciał się z kimś zaprzyjaźnić, ale ja wiem, że coś jest nie tak. Z każdym kolejnym pytaniem czuję się coraz bardziej nieswojo, a on w pewnym momencie zaczyna dyskretnie rozglądać się po pomieszczeniu.
Nagle z drugiego końca sali daje się słyszeć wybuch i krzyk przerażenia chłopaków zajmujących się sprzętem, a kilka sekund później z ich stanowiska pracy zaczyna unosić się dym. Podbiegamy tam wszyscy, aby zobaczyć, co się stało i udzielić ewentualnej pomocy. Okazuje się, że dym dobiega z laptopa, który wybuchł po podłączeniu do prądu. Na szczęście chłopcy zdążyli odsunąć się od komputera kilka sekund przed wybuchem, dzięki czemu nikomu nie stała się krzywda.
Odwracam się, chcąc wrócić na swoje stanowisko, kiedy zauważam, że na sali nie ma Marcela. Blednę, domyślając się, że wybuch laptopa to jego robota. Korzystając z wywołanego wypadkiem zamieszania wybiegam z sali, dając cynk Kamili i zaczynam szukać podejrzanego chłopaka.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
No i znowu zaczyna dużo się dziać, jednak obiecuję, że już niedługo mniej więcej wyjaśnię, czym zajmują się dziewczyny i wrócimy do BTR. Mam już pomysł na spotkanie ich i dziewczyn, więc teraz wystarczy, że zostanie Wam trochę cierpliwości.
A teraz czas na odpowiedzenie na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, błagam, nie rób mi tego. Wiesz, jak Twoje komentarze motywują mnie do pisania kolejnych rozdziałów? Jeśli nie, to Ci powiem, że bardzo. A do wyjaśnienia zostało jeszcze trochę rozdziałów, więc wnoszę o zaprzestanie rozważania szlabanu.
Nie, "niewielki pistolet" znaczy po prostu "pistolet mieszczący się do plecaka". Czemu nie potrafisz sobie wyobrazić z pistoletem akurat Belli Thorne?
Szczerze? Nie za bardzo interesuję się tą aktorką i nawet nie wiem, kim jest Posey.
No wiesz, Kami akurat nie zwraca uwagi na to, czy idzie ze spluwą/nożem na dzieci, czy na dorosłych ludzi.
Oj, no wiem, wiem. Uznajmy, że mamy remis. A za fragment podziękuję. Chcę zaskoczyć się przy czytaniu go na blogu.
Jeśli chcesz, to mogę wysłać Ci na maila link do tego odcinka (o ile go znajdę). Ogólnie wszystkie odcinki są na baje.pl, więc polecam oglądać seriale tam.
Mam jeszcze dla Was małą informację. Otóż, pewnie zauważyliście już, że zniknęła zakładka "Bohaterowie drugoplanowi". Osoby, które się tam znajdowały, zostały przeniesione do zakładki "Bohaterowie", która została lekko zmieniona, ponieważ zostały dodane tam dodatkowe dwa działy (?). Nie wiem, jak to nazwać, więc jeśli Was to ciekawi, to po prostu tam zajrzyjcie.
Do następnego.
*per. Dominiki*
Zestresowana wchodzę z Kamilą do szkoły. Denerwuję się, bo czeka mnie poważna rozmowa z Piotrkiem. Jeszcze nie wiem, jak mu to wszystko wyjaśnię, ale będę musiała coś wymyślić... znowu. Żałuję, że nie mogę powiedzieć mu prawdy, ale nie chcę, żeby miał problemy, więc pomimo wszystko muszę milczeć.
Chowam deskorolkę do swojej szafki i zaczynam rozglądać się za Szewczykiem. Chwilę później dostrzegam go pod salą, w którą mamy mieć godzinę wychowawczą. Wzdycham cicho i nieświadomie zaczynam się w niego wpatrywać, zastanawiając się, co mu powiedzieć.
- Halo, ziemia do Domi. - słyszę nagle Kami, więc przenoszę na nią wzrok. - Pójść z Tobą?
- Nie, dam radę. - staram się zabrzmieć wiarygodnie, ale widzę, że moja przyjaciółka tego nie kupuje. Pomimo tego jednak nie wtrąca się i pozwala mi porozmawiać z chłopakiem w cztery oczy.
Biorę głęboki oddech, po czym zaczynam kierować się w stronę Piotrka. Im bliżej jestem, tym szybciej bije moje serce, a mój oddech staje się szybki i płytki. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę uczucia strachu i niepewności. Nienawidzę tego, że jestem tak nieśmiała i strachliwa w relacjach z innymi ludźmi. Gdybym była inna, pewna siebie, podeszłabym do szatyna na całkowitym luzie i wmówiła mu kolejne kłamstwo, nie przejmując się konsekwencjami. Chciałabym tak zrobić, ale nie potrafię.
- Hej. Możemy porozmawiać? - pytam cicho, stając przed Piotrkiem.
- O, zamierzasz wmówić mi kolejne kłamstwo? Nie, dzięki. - mówi szorstko, a ja czuję jak zaczynają piec mnie policzki.
- Nie, nie zamierzam. Poza tym mieliśmy porozmawiać, pamiętasz? - patrzę na niego przelotnie, chwilę potem wbijając wzrok w czubki moich trampek.
- Ta... No to słucham. Dlaczego mnie okłamałaś? Przecież, jeśli nie chciałaś o tym rozmawiać, wystarczyło powiedzieć. Zrozumiałbym, wiesz o tym. - twierdzi, próbując spojrzeć mi w oczy.
- Wiem. Ja po prostu... - przerywam, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chcę znów go okłamywać, ale nie mogę też powiedzieć mu prawdy.
- Po prostu? Co po prostu? - pyta zaciekawiony, ale w tej ciekawości jest coś jeszcze. Coś jakby... zaniepokojenie?
- Po prostu nie mogę powiedzieć Ci prawdy, wybacz. - mówię niemal niesłyszalnie i czym prędzej wchodzę do otwartej już sali. Zajmuję swoje miejsce, stawiając plecak obok krzesła.
Wszyscy powoli siadają na swoich miejscach, czekając na dyrektorkę, z którą mamy mieć godzinę wychowawczą. Zamiast niej jednak w drzwiach staje nauczycielka fizyki.
- Dzień dobry moi drodzy. Dzisiaj zastępuję na Waszych lekcjach Panią Dyrektor, ponieważ ma ona ważne spotkanie i nie jest w stanie dotrzeć na lekcje. - mówi, co jest dla nas pozytywnym zaskoczeniem. - Nie będziemy jednak przerabiać żadnych tematów z fizyki, bo żadne z Was i tak nie zdaje jej na maturze, a nie chcę dodatkowo Was męczyć, bo wiem, że macie sporo nauki. Niestety mimo wszystko nie możemy przesiedzieć tej godziny bezczynnie, więc pomożecie młodszym klasom przygotować wystrój sali gimnastycznej na apel dotyczący uroczystości 3 maja.
- Musimy? - jęczy z niechęcią jeden z chłopaków.
- Musicie. Zapraszam na salę gimnastyczną. - nauczycielka pokazuje z uśmiechem na drzwi, więc wstajemy i idziemy tam, gdzie nam kazała. Nie powiem, cieszy mnie taka luźniejsza godzina, bo przynajmniej nie muszę myśleć, jak rozwiązać dane zadanie, czy jakiej odpowiedzi udzielić na zadane pytanie. Kompletnie nie mam teraz do tego głowy.
Na sali gimnastycznej pierwsze i drugie klasy organizują się w grupki, ustalając schemat pracy. Pomimo, że klas jest sześć i każda jest inna, są świetnie zintegrowane i każdy wie, co ma robić. Po poleceniu nauczycielki, abyśmy dołączyli do wybranych przez siebie grup podchodzę do osób opracowujących scenariusz na uroczystość. Chwilę później dołączają do nas Piotr i Marcel, co jest dla mnie nie lada zaskoczeniem. Szewczyk od zawsze interesował się techniką, więc myślałam, że wybierze grupę przygotowującą sprzęt. Staram się skupić na pomocy przy scenariuszu, jednak kątem oka dyskretnie obserwuję zachowanie Marcela. W pewnym momencie chłopak zaczyna mnie zagadywać. Pyta o szkołę, ludzi, życie w Warszawie, a nawet o moje prywatne sprawy takie jak chłopak czy przyjaciółka. Nie robi tego w podejrzany sposób. Zachowuje się tak, jakby po prostu chciał się z kimś zaprzyjaźnić, ale ja wiem, że coś jest nie tak. Z każdym kolejnym pytaniem czuję się coraz bardziej nieswojo, a on w pewnym momencie zaczyna dyskretnie rozglądać się po pomieszczeniu.
Nagle z drugiego końca sali daje się słyszeć wybuch i krzyk przerażenia chłopaków zajmujących się sprzętem, a kilka sekund później z ich stanowiska pracy zaczyna unosić się dym. Podbiegamy tam wszyscy, aby zobaczyć, co się stało i udzielić ewentualnej pomocy. Okazuje się, że dym dobiega z laptopa, który wybuchł po podłączeniu do prądu. Na szczęście chłopcy zdążyli odsunąć się od komputera kilka sekund przed wybuchem, dzięki czemu nikomu nie stała się krzywda.
Odwracam się, chcąc wrócić na swoje stanowisko, kiedy zauważam, że na sali nie ma Marcela. Blednę, domyślając się, że wybuch laptopa to jego robota. Korzystając z wywołanego wypadkiem zamieszania wybiegam z sali, dając cynk Kamili i zaczynam szukać podejrzanego chłopaka.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
No i znowu zaczyna dużo się dziać, jednak obiecuję, że już niedługo mniej więcej wyjaśnię, czym zajmują się dziewczyny i wrócimy do BTR. Mam już pomysł na spotkanie ich i dziewczyn, więc teraz wystarczy, że zostanie Wam trochę cierpliwości.
A teraz czas na odpowiedzenie na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, błagam, nie rób mi tego. Wiesz, jak Twoje komentarze motywują mnie do pisania kolejnych rozdziałów? Jeśli nie, to Ci powiem, że bardzo. A do wyjaśnienia zostało jeszcze trochę rozdziałów, więc wnoszę o zaprzestanie rozważania szlabanu.
Nie, "niewielki pistolet" znaczy po prostu "pistolet mieszczący się do plecaka". Czemu nie potrafisz sobie wyobrazić z pistoletem akurat Belli Thorne?
Szczerze? Nie za bardzo interesuję się tą aktorką i nawet nie wiem, kim jest Posey.
No wiesz, Kami akurat nie zwraca uwagi na to, czy idzie ze spluwą/nożem na dzieci, czy na dorosłych ludzi.
Oj, no wiem, wiem. Uznajmy, że mamy remis. A za fragment podziękuję. Chcę zaskoczyć się przy czytaniu go na blogu.
Jeśli chcesz, to mogę wysłać Ci na maila link do tego odcinka (o ile go znajdę). Ogólnie wszystkie odcinki są na baje.pl, więc polecam oglądać seriale tam.
Mam jeszcze dla Was małą informację. Otóż, pewnie zauważyliście już, że zniknęła zakładka "Bohaterowie drugoplanowi". Osoby, które się tam znajdowały, zostały przeniesione do zakładki "Bohaterowie", która została lekko zmieniona, ponieważ zostały dodane tam dodatkowe dwa działy (?). Nie wiem, jak to nazwać, więc jeśli Was to ciekawi, to po prostu tam zajrzyjcie.
Do następnego.
Czyżby Dominika powoli zaczęła się zadurzać w Pawle? No cudownie? Piotrku. Dlaczego nie napisałam ta od razu? Pojęcia nie mam, ale może dlatego, że jestem po chorobie, a od bazgrania długopisem na kartce z Twoim Rozdziałem minęło kilka godzin.
OdpowiedzUsuńSerio, niech Dominika przestanie się oszukiwać.
Ale jest taka, jaka jest i co poradzisz...
Ale on nie słyszy cudzych myśli, prawda?
Unikanie spojrzenia? Zakochanie...
Zaciekawienie i zdenerwowanie? Po prostu się zdenerwował, tak... Pewnie prawie narobił z spodnie.
To może lepiej, żeby Dominika po prostu się zamknęła, co? Byłoby o wiele prościej.
Nauczycielka od fizyki chyba jest w porządku. NA DYREKTORA!!!
Serio, to nie jest taka dzieżka praca. Przygotowanie apelu zamiast lekcji jest chyba fajniejsze.
Piotrek nie może wyjść z Głowy Dominiki. Ciekawe, czy on o tym wie.
Dominice włączył się tryb szpiega. Okey...
Jednak tak dobra dobra nie jest.
Czyli Marcel wysadził laptopa? Tylko jak, bo mój kuzyn zna na to trzy sposoby.
I jeszcze zwiał. Serio, odsunąłby podejrzenia, gdyby został, chyba, ze to miało tylko odwrócić uwagę.
Rozdział super, czekam na nn!
A i może w ciągu najbliższych kilku tygodni wytłumaczę Ci, kto to jest ten Posey.