Rozdział 12

*per. Kamili*
Jadę z Dominiką do sklepu budowlanego w celu zakupienia farby do pomalowania ścian. Nadal nie wierzę, że ona naprawdę chce to zrobić. Chce zapłacić właścicielowi karę, którą powinna zapłacić moja mama, jako lokator.
Domi jest naprawdę wspaniałą przyjaciółką. Zna moją sytuację i wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. Jeszcze nigdy nie odmówiła mi pomocy, a często nawet sama ją proponowała, tak jak dzisiaj. Zna całą moją historię i wspiera mnie, niezależnie od tego, co się dzieje. Cieszę się, że ją poznałam i otworzyłam się przed nią, choć nie było to łatwe. Właściwie, można to nazwać swoistym testem, bo skoro jest przy mnie pomimo tego, co o mnie wie, to będzie przy mnie już zawsze.
- Humorek dopisuje? - pyta nagle, widząc na mojej twarzy lekki uśmiech.
- Oj tak. - odpowiadam, uśmiechając się szerzej, po czym zatrzymuję się przed sklepem i schodzę z deski.
- A właściwie, jaki kolor kupujemy? - zadaje pytanie, wchodząc ze mną do sklepu.
- Czarny. - mówię, jak gdyby nigdy nic, zaczynając szukać farby.
- Przecież Ty wszystko w pokoju masz ciemne. Nic nie będzie odróżniało się od ścian. - twierdzi, przeglądając puszki.
- Oj tam, marudzisz. - mówię, przewracając oczami. - Poza tym, nie wszystko mam czarne. Biurko mam brązowe. - protestuję ze śmiechem.
- Tak, ciemnobrązowe. Wiesz, czasem mam wrażenie, że na drugie imię powinnaś mieć Mrok. - śmieje się cicho, biorąc do ręki puszkę z czarną farbą.
- Wypraszam sobie, jeszcze nie zamieniam snów małych dzieci w koszmary*. Chociaż, kto wie? - uśmiecham się tajemniczo, odbierając od niej puszkę i kieruję się w stronę kasy. Widzę tylko jak przewraca oczami i idzie za mną, biorąc po drodze folię ochronną na meble. Przy kasie na szczęście nie ma dużej kolejki, więc szybko udaje nam się zapłacić i wyjść na zewnątrz. Od razu jedziemy do mojego domu, żeby jak najszybciej zabrać się za odmalowywanie ścian.
Po mniej więcej trzydziestu minut wchodzimy do mojego pokoju. Włączam naszą ulubioną playlistę i bierzemy się do roboty. Niedługo potem niemal wszystkie meble obłożone są folią ochronną.
- Kami? - zaczyna w pewnym momencie Dominika
- Tak? - patrzę na nią i już wiem, że coś wpadło jej do głowy.
- Wiesz może, czego zapomniałyśmy? - pyta zaciekawiona, na co potrząsam przecząco głową. - Drabiny. Zapomniałyśmy drabiny. - oznajmia, a ja wzdycham, załamana własną głupotą.
- Zadzwonisz do swojego taty, żeby przywiózł? - proszę niepewnie.
- Jasne. - mówi i wyjmuje z kieszeni telefon, a ja oddycham z ulgą i zaczynam przesuwać biurko w stronę szafy. - Co Ty robisz? - pyta po chwili zdziwiona szatynka, widząc moje poczynania.
- Próbuję dostać się na szafę. - stwierdzam jak gdyby nigdy nic i stawiam krzesło biurowe na biurku, po czym wdrapuję się na nie i wchodzę na szafę, na którą następnie nakładam folię ochronną. Kilka minut później schodzę na krzesło, z krzesła na biurko, a z biurka zeskakuję na podłogę i przywracam wszystko do poprzedniego stanu.
Tata Dominiki przywozi nam kilkanaście minut później dwie drabiny, więc bierzemy się za malowanie. Idzie nam to dość sprawnie i już po kilku godzinach wszystkie ściany w moim niewielkim pokoju są pomalowane na mój ulubiony kolor. Uśmiecham się lekko, po czym idę zrobić mi i Domi kolację, w oczekiwaniu na wyschnięcie farby. Postanowiłyśmy, że moja przyjaciółka zostanie dzisiaj u mnie na noc, żeby nie jechała sama w nocy do domu. Po zjedzeniu kanapek obie jesteśmy tak padnięte, że udaje nam się jedynie dojść do pokoju i położyć się na łóżku. Chwilę później odpływamy w błogą nicość.

_______________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Rozdział jest, jak zawsze, punktualnie i ponownie napisany oczami przyjaciółki głównej bohaterki. Chcę Wam jeszcze tylko zdradzić, że w następnym rozdziale będzie się działo, więc szykujcie się.
* - nawiązanie do filmu animowanego "Strażnicy Marzeń", w którym antagonistą jest Mrok, zamieniający sny małych dzieci w koszmary.
Do następnego.

Komentarze

  1. Czarne ściany? No błagam... Czy to oby nie za pomury pomysł? Myślałam, że chodzi o jakiś weselszy kolor, a to tak... No i coraz bardziej lubię przyjaźń tej dwóki. Chociaż nie do końca ogarniam, dlaczego Piotrek się boi Kamili.
    Przy tym jak płaciły, zaczęłam sie zastanawiać, czy nają wałki i kuwety.
    No, to remont poszedł szybko, ale wciąż mam obawy co do właściciela.
    Rozdział super!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Prolog

Rozdział 53

Rozdział 45