Rozdział 13

*per. Dominiki*
Ze snu wyrywa mnie dźwięk budzika. Otwieram niechętnie oczy i sprawdzam godzinę. Szósta. No tak, zaraz czas do szkoły. Siadam na łóżku, przeciągając się, po czym zaczynam budzić Kamilę. Nie jest to łatwe, ale w końcu się udaje.
Podczas gdy Kami idzie do łazienki, ja podchodzę do jej szafy i pożyczam ubrania, żeby mieć w co się ubrać. Zawsze pożyczamy sobie ciuchy, kiedy u siebie nocujemy, więc wiem, że nie muszę pytać o pozwolenie. Kilka minut później wchodzę do toalety, a brunetka zaczyna pakować książki na dzisiejszy dzień. Ogarniam się i ubieram, po czym łapię plecak, deskę i wychodzę z moją przyjaciółką z jej kamienicy, aby po chwili ruszyć na deskorolce do szkoły.
Jedziemy w ciszy, bo żadna z nas nie ma siły, żeby się odezwać. Wczorajszy dzień zbyt nas wykończył, a dzisiaj, przynajmniej w moim przypadku, ma być jeszcze gorzej, gdyż moją klasę czeka pierwsza lekcja z dyrektorką i oddanie projektów. Mam przeczucie, że coś pójdzie nie tak, ale mam nadzieję, że to tylko przeczucie, które się nie spełni.
Do szkoły wchodzimy kilka minut przed rozpoczęciem lekcji. Kierujemy się do swoich szafek, gdzie chowamy deski, po czym kierujemy się każda w swoją stronę. Kiedy wchodzę na odpowiedni korytarz nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Cała moja klasa stoi prze drzwiach sali w parach, niemal na baczność. No prawie cała, bo oczywiście księżna Juliette ma na to kompletnie wywalone i stoi w lekceważącej pozie, piłując paznokcie. Podchodzę niepewnie do moich znajomych i niemal od razu zostaję wciągnięta w tłum przez Piotrka.
- Co jest? - szepczę do niego, nic nie rozumiejąc z tego, co się właśnie dzieje.
- Dyrektorka przed chwilą nawrzeszczała na pierwszoklasistów, bo nie stali prosto ani w parach i prawie doprowadziła dziewczyny do płaczu. Czaisz to? Doprowadziła szesnastolatki do płaczu. - odszeptuje, a ja ustawiam się przerażona obok niego, modląc się, żeby kobieta nie doczepiła się do nas. Stoimy tak kilka minut, dopóki Pani dyrektor nie podchodzi do nas. Taksuje nas wzrokiem, po czym otwiera drzwi sali i wpuszcza nas alfabetycznie, wyczytując nasze nazwiska z dziennika. Co gorsza, każe nam usiąść również alfabetycznie, przez co ląduję gdzieś na środku sali, w jednej ławce z dziewczyną, którą znam od podstawówki. Odsuwam się w jak najdalszą część ławki i zerkam wystraszona na Piotrka, siedzącego niedaleko. Wie, dlaczego się boję. Próbuje uspokoić mnie wzrokiem, ale niezbyt mu to wychodzi. Moje przerażenie sięga zenitu, kiedy kobieta zaczyna wyczytywać grupy, aby przedstawiły projekt. Patrzę dyskretnie na Julię, chcąc upewnić się, że wszystko przeniosła. Uspokajam się odrobinę, kiedy widzę na jej ławce plakat oraz wypracowanie. Złe przeczucie jednak nadal mnie nie opuszcza.
W końcu przychodzi kolej na moją grupę. Podchodzimy do nauczycielskiego biurka, a Julka kładzie na nim przygotowane rzeczy. Dyrektorka ogląda z zaciekawieniem nasz plakat i wypracowanie. Z tego, co widzę, jest to najlepiej przygotowany projekt, bo reszta klasy robiła wszystko na szybko, zawalając noc.
- Kto zrobił to wszystko? - pyta oschłym tonem.
- Ja proszę Pani. - odzywa się nagle blondynka, a my bledniemy. - I przepraszam, że nie dostarczyłam prezentacji multimedialnej, ale niestety nie zdążyłam jej zrobić przez natłok obowiązków. - mówi skruszonym głosem, a my patrzymy na nią z niedowierzaniem.
- A reszta?! Co robiliście, kiedy Wasza koleżanka przygotowywała za Was projekt?! - kobieta zaczyna na nas wrzeszczeć, a ja przysuwam się przerażona bliżej Piotrka.
- Pani dyrektor, Julia kłamie. To ona nie ruszyła nawet palcem przy tym projekcie. Plakat zrobiłem ja i Agata, a wypracowanie napisała Dominika. - mówi chłopak, broniąc naszej pracy.
- Za kłamstwo dostajesz uwagę, a za projekt Ty i Twoje dwie koleżanki dostajecie oceny niedostateczne. Julii natomiast wystawiam ocenę celującą. - oznajmia nagle, tonem nieznoszącym sprzeciwu, a ja nie mogę w to uwierzyć. Moja pierwsza jedynka. Moja pierwsza w życiu jedynka, którą w dodatku dostałam przez kłamstwo jakiegoś plastika. Błagam, niech ktoś powie, że to tylko zły sen. Mój oddech gwałtownie przyspiesza, a twarz staje się niemal przezroczysta.
- Ale to prawda Pani dyrektor. Prace są nawet podpisane, może Pani zobaczyć. - do protestów dołącza Agata.
- Naprawdę Pani Mazur? Jakoś nigdzie nie widzę Waszych podpisów. - stwierdza kobieta, a Agata zaczyna wszystko przeglądać.
- Gdzie jest ostatnia strona wypracowania?! Gdzie są podpisy z plakatu?! - wrzeszczy na Julię, patrząc na nią z nienawiścią, a Piotrek, widząc, co się szykuje, łapie Agatę za ramiona i odciąga od tlenionej blondi.
- Mazur, uwaga za wrzeszczenie w klasie! A teraz siadać! - drze się wściekła dyrektorka.
- Proszę Pani, możemy udowodnić, że my to robiliśmy. - mówi nagle Piotrek.
- Skończyłam z Wami dyskusję. Natychmiast sia... - dzwonek przerywa kobiecie wpół słowa. - Dobrze, jutro dokończymy resztę projektów. Żegnam. - wstaje zza biurka i wychodzi z sali, a my stoimy tam zszokowani i wściekli na Julię, podczas gdy ona omija nas z triumfalnym uśmiechem na wymalowanych ustach, bierze torbę i wychodzi na korytarz.

________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak mówiłam, w dzisiejszym rozdziale trochę się działo. Spodziewaliście się tego? Możecie napisać mi w komentarzach.
Chciałabym jeszcze zaprosić Was na mojego drugiego bloga (TUTAJ), gdzie jutro o 20:00 pojawi się nowy rozdział wraz z ważnym ogłoszeniem i kilkoma informacjami.
Do następnego.

Komentarze

  1. Ja ostatnio pisałam o pożyczaniu sobie ubrań. Tylko o dwóch chłopakach. Nie wiem, kiedy to zamieszczę, mam jeszcze do napisania dwie części, a to i tak było na brudno. No, ale skoro Dominika robi to bez żadnego skrępowania...
    Serio dziwna jest ta dyrektorka. Może wyniosą ją na taczkach? Ciekawi mnie, co rodzice uczniów sądzą o jej rządach w szkole. A ponieważ ostatnbio mam fazę na Spider-mana, bo w ciągu tego tygodnia obejrzałam niesamowitego pierwszą część dwa razy, to terazm jak znowu mam modem, znalazłam sobie remixy tematu i dziwnie mi się tego słucha przy czytaniu. W oryginale jakoś ładniej to brzmiało. Musze sobie jeszcze poszukać tematu z tej najnowszego filmu, dopuki go jeszcze nie widziałam. Dobra, już nieistotne.
    Dobra, to usadzanie w ławkach to już "lekka" przesada.
    No dobra, ta damulka już nieźle przegięła. Przypisać sobie całą zasługę grupy? Co to ma być? Tylko jestem ciekawa, jak oni mieliby to udowodnić? Wymienialiby szczegóły?
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Prolog

Rozdział 53

Rozdział 45