Rozdział 4
*per. Dominiki*
Do domu Piotrka docieram punktualnie o 18:00. Dzwonię niepewnie do drzwi i czekam, aż ktoś mi otworzy. Po krótkiej chwili widzę w drzwiach promiennie uśmiechniętego chłopaka.
Odwzajemniam to lekko i, zaproszona gestem, przekraczam próg jego mieszkania, a on zaczyna rozmowę.
- A gdzie masz deskorolkę? - pyta nagle zdziwiony, wiedząc że niemal wszędzie na niej jeżdżę.
- Zostawiłam w domu. Uznałam, że krótki spacerek dobrze mi zrobi. - wyjaśniam i zaczynam się śmiać z jego udawanej, zdumionej miny. Odwzajemnia to i prowadzi mnie wgłąb budynku, nie przerywając rozmowy, a ja dochodzę do wniosku, że nadal dogadujemy się tak, jak w ostatniej klasie gimnazjum. Uśmiecham się lekko na wspomnienie pierwszego zdania zamienionego z szatynem i wchodzę do pokoju, do którego mnie skierował. Agata już tam siedzi. Witam się z nią i wyciągam z plecaka, który wzięłam ze sobą, wszystkie rzeczy, które uznałam za przydatne do wykonania projektu.
Po krótkiej dyskusji na temat rozdzielenia zadań, bierzemy się do pracy. Ja zaczynam pisać na brudno wypracowanie dotyczące tematu projektu, a Piotr i Agata biorą się za plakat. Julce natomiast zostawiamy wykonanie prezentacji multimedialnej, coby nie pobrudziła sobie za bardzo rączek, bo będzie kolejna, niepotrzebna awantura.
Praca idzie nam bardzo sprawnie, bo już po pół godzinie mam niemal całe wypracowanie, a moi współpracownicy w tym samym czasie kończą szkic rysunku, który ma znajdować się na plakacie. Kilka minut później kończę wypracowanie, a oni przerywają malowanie, aby zerknąć na wypracowanie i ewentualnie jeszcze coś zmienić. Po przeanalizowaniu wypracowania wprowadzamy drobne poprawki, a ja zaczynam przepisywać tekst na czystą kartkę. Oni natomiast wracają do malowania.
Prace nad projektem kończymy krótko przed 22:00. Zaczynamy z Agatą zbierać się do domu, a Piotrek proponuje, że nas odwiezie. Nie chcąc robić problemu dziękuję za propozycje i kieruję się do wyjścia. On jednak łapie mnie za ramię i ciągnie lekko w stronę samochodu, twierdząc że nie puści mnie samej. Przewracam oczami i, chcąc nie chcąc, wsiadam do pojazdu. Najpierw chłopak odwozi Agatę, jako że jej dom jest po drodze do mojego. Kiedy dziewczyna wysiada z auta, zostajemy sami. Piotrek uśmiecha się lekko i rusza w stronę mojego domu. Ciszę pomiędzy nami przerywa jedynie cicho grające radio. Wpatruję się w widok za oknem i dochodzę do wniosku, że chyba po raz pierwszy w życiu czuję się przy szatynie tak nieswojo.
Po kilku minutach męczącej ciszy chłopak wreszcie parkuje pod moim domem. Oddycham z ulgą i odpinam pas, czując na sobie jego wzrok.
- To... dzięki za podwózkę i do jutra. - mówię cicho i otwieram drzwi pojazdu.
- Nie ma za co. - słyszę, jak zawsze radosny, głos chłopaka. Patrzę na niego po raz ostatni tego dnia. Nasze oczy spotykają się. Patrzymy na siebie przez kilka sekund w milczeniu, a ja czuję, że zaczynają palić mnie policzki, więc szybko odwracam wzrok i wysiadam speszona z samochodu. Nie oglądając się za siebie podchodzę do drzwi i otwieram je, po czym wchodzę do domu. Po zamknięciu drzwi oddycham głęboko i idę do swojego pokoju. Rzucam plecak w kąt, a chwilę później wyciągam z szafy pidżamę i kieruję się do łazienki, gdzie zdejmuję z siebie ubranie i wchodzę pod prysznic.
Puszczam gorącą wodę i opieram się o ścianę kabiny, zamykając oczy. Mam wrażenie, że woda spływająca po moim ciele zabiera ze sobą wszystkie moje zmartwienia i oczyszcza mój umysł z natłoku myśli.
Pod prysznicem spędzam niecałą godzinę. Kiedy wyszłam, szybko ubrałam się w pidżamę, umyłam zęby i poszłam z powrotem do pokoju. Położyłam się łóżku i przykryłam kołdrą, odpływając do krainy Morfeusza.
________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj znowu rozdział dość krótki i spokojny, ale nie martwcie się, powoli wszystko zaczyna się rozkręcać i następne rozdziały będą na pewno ciekawsze.
Mam jeszcze jedno ogłoszenie. Rozdziały tutaj nie będą pojawiały się, co tydzień, jak ustaliliśmy na początku, tylko co dwa dni, oczywiście o 16:00.
Chcę Was też zaprosić na dzisiaj, na godzinę 20:00 na mojego drugiego bloga, a na tego bloga zapraszam na środę na godzinę 16:00.
Do następnego.
Do domu Piotrka docieram punktualnie o 18:00. Dzwonię niepewnie do drzwi i czekam, aż ktoś mi otworzy. Po krótkiej chwili widzę w drzwiach promiennie uśmiechniętego chłopaka.
Odwzajemniam to lekko i, zaproszona gestem, przekraczam próg jego mieszkania, a on zaczyna rozmowę.
- A gdzie masz deskorolkę? - pyta nagle zdziwiony, wiedząc że niemal wszędzie na niej jeżdżę.
- Zostawiłam w domu. Uznałam, że krótki spacerek dobrze mi zrobi. - wyjaśniam i zaczynam się śmiać z jego udawanej, zdumionej miny. Odwzajemnia to i prowadzi mnie wgłąb budynku, nie przerywając rozmowy, a ja dochodzę do wniosku, że nadal dogadujemy się tak, jak w ostatniej klasie gimnazjum. Uśmiecham się lekko na wspomnienie pierwszego zdania zamienionego z szatynem i wchodzę do pokoju, do którego mnie skierował. Agata już tam siedzi. Witam się z nią i wyciągam z plecaka, który wzięłam ze sobą, wszystkie rzeczy, które uznałam za przydatne do wykonania projektu.
Po krótkiej dyskusji na temat rozdzielenia zadań, bierzemy się do pracy. Ja zaczynam pisać na brudno wypracowanie dotyczące tematu projektu, a Piotr i Agata biorą się za plakat. Julce natomiast zostawiamy wykonanie prezentacji multimedialnej, coby nie pobrudziła sobie za bardzo rączek, bo będzie kolejna, niepotrzebna awantura.
Praca idzie nam bardzo sprawnie, bo już po pół godzinie mam niemal całe wypracowanie, a moi współpracownicy w tym samym czasie kończą szkic rysunku, który ma znajdować się na plakacie. Kilka minut później kończę wypracowanie, a oni przerywają malowanie, aby zerknąć na wypracowanie i ewentualnie jeszcze coś zmienić. Po przeanalizowaniu wypracowania wprowadzamy drobne poprawki, a ja zaczynam przepisywać tekst na czystą kartkę. Oni natomiast wracają do malowania.
Prace nad projektem kończymy krótko przed 22:00. Zaczynamy z Agatą zbierać się do domu, a Piotrek proponuje, że nas odwiezie. Nie chcąc robić problemu dziękuję za propozycje i kieruję się do wyjścia. On jednak łapie mnie za ramię i ciągnie lekko w stronę samochodu, twierdząc że nie puści mnie samej. Przewracam oczami i, chcąc nie chcąc, wsiadam do pojazdu. Najpierw chłopak odwozi Agatę, jako że jej dom jest po drodze do mojego. Kiedy dziewczyna wysiada z auta, zostajemy sami. Piotrek uśmiecha się lekko i rusza w stronę mojego domu. Ciszę pomiędzy nami przerywa jedynie cicho grające radio. Wpatruję się w widok za oknem i dochodzę do wniosku, że chyba po raz pierwszy w życiu czuję się przy szatynie tak nieswojo.
Po kilku minutach męczącej ciszy chłopak wreszcie parkuje pod moim domem. Oddycham z ulgą i odpinam pas, czując na sobie jego wzrok.
- To... dzięki za podwózkę i do jutra. - mówię cicho i otwieram drzwi pojazdu.
- Nie ma za co. - słyszę, jak zawsze radosny, głos chłopaka. Patrzę na niego po raz ostatni tego dnia. Nasze oczy spotykają się. Patrzymy na siebie przez kilka sekund w milczeniu, a ja czuję, że zaczynają palić mnie policzki, więc szybko odwracam wzrok i wysiadam speszona z samochodu. Nie oglądając się za siebie podchodzę do drzwi i otwieram je, po czym wchodzę do domu. Po zamknięciu drzwi oddycham głęboko i idę do swojego pokoju. Rzucam plecak w kąt, a chwilę później wyciągam z szafy pidżamę i kieruję się do łazienki, gdzie zdejmuję z siebie ubranie i wchodzę pod prysznic.
Puszczam gorącą wodę i opieram się o ścianę kabiny, zamykając oczy. Mam wrażenie, że woda spływająca po moim ciele zabiera ze sobą wszystkie moje zmartwienia i oczyszcza mój umysł z natłoku myśli.
Pod prysznicem spędzam niecałą godzinę. Kiedy wyszłam, szybko ubrałam się w pidżamę, umyłam zęby i poszłam z powrotem do pokoju. Położyłam się łóżku i przykryłam kołdrą, odpływając do krainy Morfeusza.
________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj znowu rozdział dość krótki i spokojny, ale nie martwcie się, powoli wszystko zaczyna się rozkręcać i następne rozdziały będą na pewno ciekawsze.
Mam jeszcze jedno ogłoszenie. Rozdziały tutaj nie będą pojawiały się, co tydzień, jak ustaliliśmy na początku, tylko co dwa dni, oczywiście o 16:00.
Chcę Was też zaprosić na dzisiaj, na godzinę 20:00 na mojego drugiego bloga, a na tego bloga zapraszam na środę na godzinę 16:00.
Do następnego.
"A gdzie masz deskorolkę?" - to było słodkie, wiesz? Zupełnie, jakby Piotrek uznawał deskorolkę za nieodłączną część Dominiki. A to znaczy, że zwraca na nią uwagę. A to znaczy, że coś go do tego skłania.
OdpowiedzUsuńW sensie, że ta Julka to albo jakaś damulka, albo na prawdę dobrze sobie radzi z PowerPiontem. Nie pamiętam, jak to się pisze.
Pracowali do późna, więc je odwiózł... jaki troskliwy.
Dobra, bo wyszło, że mój komentarz to rozpływanie się nad Piotrkiem, ale musisz przyznać, że jest fajny.
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!