Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Rozdział 56

*per. Dominiki* Podnoszę powoli ciężkie powieki, a w oczy uderza mnie oślepiająca biel. W głowie mi pulsuje, a gdzieś z boku słyszę przytłumione głosy. Nie jestem jednak w stanie rozróżnić pojedynczych słów, które teraz zlewają się w jeden bezsensowny bełkot. Mrugam kilka razy, przyzwyczajając oczy do światła. Rozglądam się niepewnie, bojąc się trochę, co zaraz zobaczę. Oddycham z ulgą, kiedy dostrzegam moje przyjaciółki. Po kilku sekundach zauważam jednak, że znajduję się w sali szpitalnej, a one siedzą przy moim łóżku. Gwałtownie podnoszę się do pozycji siedzącej, a po chwili równie gwałtownie zaciskam oczy, czując mocne zawroty głowy. - Domi, co jest? Wszystko w porządku? - słyszę głos Moniki, a po chwili czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu. - Tak, ja tylko... po prostu zbyt gwałtownie wstałam. - otwieram oczy, kierując wzrok na dziewczyny. - Co się tak właściwie stało? Jakim cudem tu wylądowałaś? I dlaczego, kiedy tu przyszłyśmy, na korytarzu siedział Brown z jakąś dziewczyną?

Rozdział 55

*per. Kendalla* Wsiadam roztrzęsiony do samochodu, nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą wydarzyło. Nie mam pojęcia, dlaczego ponownie zostałem napadnięty, ale wiem, że nie był to przypadek. Gdyby ten atak nie był wcześniej zaplanowany, do akcji nie wkroczyłaby przecież dziewczyna w bandance na twarzy, która uratowała mnie już podczas pierwszego napadu w kawiarni. Kiedy tylko ją zobaczyłem, dotarło do mnie, że te dwie sprawy są ze sobą jakoś powiązane. Zastanawiam się tylko, co ja takiego komu zrobiłem i co ma z tym wspólnego tamta dziewczyna. Biorę głęboki oddech, próbując się uspokoić. Odpalam silnik i powoli włączam się do ruchu, modląc się, żeby nie spowodować żadnego wypadku. Jeszcze tylko brakuje mi rozwalonego samochodu, policji i prawdopodobnego pobytu w szpitalu. Po jakimś czasie parkuję w końcu bezpiecznie na podjeździe, ale pod domem nadal czatują paparazzi. Jak tylko zauważają mój samochód, otaczają go, pozwalając mi jedynie wysiąść. Wzdycham, po czym zaczynam prz

Rozdział 54

NASTĘPNEGO DNIA *per. Dominiki* Leżę na wznak z otwartymi oczami, wpatrując się w szary sufit. Przez całą noc nie zmrużyłam oka nawet na chwilę. To już druga doba, kiedy nie śpię i nie wiem, jak długo jeszcze tak pociągnę. Muszę się stąd wydostać. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi zrywam się z niewygodnego łóżka, ale od razu siadam z powrotem, czując lekkie zawroty głowy. Biorę głębszy oddech, po czym patrzę w stronę drzwi, gdzie dostrzegam Browna. Mężczyzna patrzy na mnie z powagą, nie odzywając się. - Przywieźli już moje rzeczy? - pytam cicho, mając nadzieję, że będę mogła się w końcu przebrać. - Przywieźli je już wczoraj. - twierdzi Brown. - Miałaś je dostać poprzedniego wieczoru, pamiętasz? - Tak, ale myślałam, że jest jakieś opóźnienie. No wiesz, macie tu masę pracy. Ale skoro macie moje rzeczy już od wczoraj, to czemu jeszcze ich nie dostałam? - pytam zdziwiona, wstając z łóżka. - Spokojnie, zaraz je dostaniesz, ale na twoim miejscu bym się z tego nie cieszył. Szef rozkazał

Rozdział 53

*per. Kendalla* Ze spokojnego snu wyrywa mnie dźwięk klikania i krzyków. Zdziwiony otwieram oczy i siadam zaspany na łóżku, próbując znaleźć źródło hałasu. Przecieram oczy, rozglądając się po pokoju, ale nic nie znajduję. Dopiero po chwili orientuję się, że odgłosy dochodzą zza otwartego okna. Narzucam na siebie koszulkę i dresy, po czym podchodzę do okna, wyglądając przez nie. Szybko jednak odsuwam się od okna, kiedy pod domem dostrzegam tłum paparazzich. Co jest?! Niemal wybiegam z pokoju, szukając pozostałych domowników. Znajduję ich kilka chwil później, siedzących w salonie. Żywo o czymś dyskutują, a Logan rozmawia z kimś przez telefon. Patrzę na nich zdziwiony, nie wiedząc, co się dzieje. - Ej, wie ktoś, czemu nasz dom jest otoczony? - pytam w końcu, siadając na kanapie. - Może dlatego, że zachciało ci się nocnych przechadzek? - Alexa patrzy na mnie ze złością, włączając telewizor. Patrzę na nią zdziwiony, a na ekranie pojawia się urywek programu plotkarskiego sprzed mniej wi

Rozdział 52

*per. Dominiki* Wchodzę po cichu do mieszkania i opieram się plecami o drzwi. Nie mogę uwierzyć w to, co stało się tej nocy. Do końca życia będę wdzięczna Bridgit za zaaranżowanie tego spotkania. - No nareszcie! Gdzieś ty była?! - słyszę nagle wściekły głos Moniki. - U Bridgit. - odpowiadam rozmarzonym tonem. - Całą noc? - pyta ze zdziwieniem Kamila. - Nie. Byliśmy jeszcze w pizzerii i na mieście. Ach... było cudownie. - wzdycham szczęśliwa, wchodząc do swojej sypialni. - My? - dziewczyny idą za mną. - Jacy my? - Ja i Kendall. - uśmiecham się szeroko, siadając na łóżku. - Ty i... Kendall? Kendall Schmidt? - dopytuje z niedowierzaniem Monika, na co przytakuję. - No to gadaj, co tam się wydarzyło! Chcemy wiedzieć wszystko ze szczegółami! - podekscytowana Kamila siada obok mnie, ciągnąc za sobą zszokowaną Monię. Przez następną godzinę ze szczegółami opowiadam dziewczynom przebieg spotkania z Kendallem. Mówię o wszystkim, co wydarzyło się w nocy, dosłownie się rozpływając

Rozdział 51

*per. Kendalla* - Nie było truskawkowej, więc kupiłem malinową. - mówię, wchodząc do domu Bridgit. Podnoszę wzrok znad opakowania herbaty, a moje oczy spotykają się z oczami jakiejś dziewczyny. Swoją drogą, ślicznej dziewczyny. Patrzę zdziwiony, to na nią, to na Bridgit, nie mając pojęcia, o co chodzi. Mam jednak wrażenie, że już gdzieś widziałem te niebieskie oczy. - Kendall, usiądź, dobrze? - prosi Bridgit, ciągnąc mnie lekko za nadgarstek. Zdziwiony siadam na żółtej kanapie, podając Mendler opakowanie herbaty. Blondynka posyła mi uśmiech, po czym lekko popycha nieznajomą mi dziewczynę na miejsce obok mnie. Niebieskooka siada na drugim końcu kanapy. Jej twarz jest blada, a sama szatynka wygląda na przerażoną. Uśmiecham się lekko, chcąc ją uspokoić, chociaż wciąż nie mam pojęcia, co się tutaj dzieje. - Bridgit, powiesz mi, o co chodzi? - pytam niepewnie, zerkając kątem oka na piękną nieznajomą. - Niespodzianka! Pamiętasz Domi? - Bridgit uśmiecha się szeroko, wskazując na dziewczyn

Rozdział 50

*per. Kendalla* - Musimy pogadać. - oznajmiam, wchodząc z Bridgit do gabinetu mojego managera. - Co się znowu stało? - pyta mężczyzna, odrywając wzrok od ekranu komputera. - Masz załatwić nam wywiad na temat wczorajszych zdjęć, teraz. - mówię stanowczo, mając dość pytań o związek mój i Bridgit, które napływają tysiącami na moje portale społecznościowe. - W tej sprawie nie mogę zrobić nic bez managera Bridgit, a manager Bridgit umówił się ze mną na jutro. Dlatego idźcie teraz do domu i nie narażajcie się na kolejny napad, bo nie mam ochoty odwiedzać was potem w szpitalu, albo co gorsza na cmentarzu. Jasne? - mężczyzna ponownie wraca do komputera. - Czyli co, mamy się teraz ukrywać w domu do końca życia? To jest niewykonalne, zwłaszcza przy zawodzie, jaki wykonujemy. Poza tym, kolesie którzy na nas napadli, zostali aresztowani, więc nie rozumiem, co jeszcze nam niby grozi. - wtrąca się zirytowana Bridgit. - Posłuchajcie, też chciałbym, żeby to było takie proste, ale z ustaleń polic

Rozdział 49

*per. Dominiki* Z niespokojnego snu wyrywa mnie dźwięk budzika, dochodzący z mojego telefonu. Po omacku biorę do ręki smartfona i wyłączam budzik, po czym zwlekam się z łóżka, przecierając rękami oczy. Wychodzę powoli z pokoju i drepczę do kuchni, gdzie siedzą już moje przyjaciółki. Siadam przy stole obok Kamili, a następnie kładę głowę na blat i zamykam oczy, z nadzieją na dodatkowe kilka minut drzemki. - Domi, wszystko w porządku? - jak przez mgłę słyszę głos Kami. Kiwam twierdząco głową, ziewając. - Jak długo spałaś? - pyta Monika, stawiając przede mną kubek parującej kawy. - Jakieś dwie godziny, ale nie zamierzam pić kawy. Wiesz, że jej nie znoszę. - przeciągam się, niedbale przeczesując palcami włosy. - Dobra, słuchaj. Po tym, co się wczoraj stało, manager BTR przełożył wszystkie ich wywiady, więc dzisiaj będą raczej siedzieli w domu, a przynajmniej Kendall. Wątpię, żeby zaryzykował wyjście gdziekolwiek, więc dziś możesz zostać w domu i odespać. Ja i Kami będziemy nad nimi cz

Rozdział 48

W TYM SAMYM CZASIE *per. Dominiki* Wchodzę roztrzęsiona do mieszkania, gdzie czekają już na mnie moje przyjaciółki. Obie siedzą na kanapie, wpatrując się z uśmiechami w ekran laptopa, na którym odpalony jest Facebook. Siadam obok nich i podciągam nogi pod brodę, obejmując je ramionami. Spoglądam niepewnie na ekran laptopa, dzięki czemu dostrzegam artykuł o napadzie. Biorę głęboki oddech i odwracam wzrok, nie chcąc już o tym myśleć. Sięgam po pilot telewizyjny i naciskam czerwony przycisk, a na ekranie telewizora pojawia się jakaś głupia komedia. Wpatruję się tępo w ekran, nie mając najmniejszego pojęcia, o co chodzi w filmie. Szczerze mówiąc niezbyt mnie to interesuje, ale muszę zająć czymś myśli. Poprawiam się na kanapie i staram się skupić na fabule komedii. - Wow, gratulacje młoda. - słyszę nagle głos Moniki. - Co? - pytam zdezorientowana, odrywając wzrok od telewizora. - Uratowałaś go. - uśmiecha się, wciąż patrząc w laptopa. - I to w jakim stylu. - wtrąca się Kami.

Rozdział 47

*per. Kendalla* Co się tu właśnie wydarzyło?! Kim była ta dziewczyna?! Jakim cudem powaliła czterech facetów, kilka razy większych od siebie?! Jak ona się tu w ogóle znalazła?! - Kendall, żyjesz? - słyszę nagle cichy głos Bridgit. Patrzę na nią zdezorientowany, próbując się uspokoić. - Tak... chyba. - odpowiadam niepewnie, opierając się o ścianę. - Chodź, odwiozę cię do domu. Musisz odpocząć i się uspokoić. - dziewczyna ciągnie mnie za ramię do wyjścia. Idę za nią, nie bardzo wiedząc, co dzieje się dookoła mnie. Ludzie wybiegają w panice z kawiarni, potrącając mnie. Niektórzy coś krzyczą, a niektórzy płaczą. Jednym słowem, panuje tutaj totalny chaos. Chwilę później pod kawiarnię podjeżdża wóz telewizyjny, z którego wychodzi cała ekipa z reporterką na czele. Bridgit pospiesza mnie, nie chcąc musieć udzielać teraz wywiadu. Zresztą, ja też nie mam na to ochoty. Czym prędzej wsiadam do samochodu Mendler i zapinam pasy. Dziewczyna robi to samo, a następnie odpala auto, naciska pedał ga

Rozdział 46

*per. Kendalla* Odwracam się w stronę drzwi i zamieram. W wejściu do kawiarni stoi mężczyzna, ubrany cały na czarno. Na twarzy ma kominiarkę, a w ręce trzyma pistolet skierowany w stronę przerażonych klientów. - Wszyscy pod ścianę, już! - wrzeszczy nagle facet niskim, zachrypniętym głosem, przeładowując pistolet. Zrywamy się z krzeseł i czym prędzej stajemy pod ścianą, widząc jak mężczyzna przesuwa palec na spust broni. Po chwili do kawiarni wbiega jeszcze trzech identycznie ubranych typów. Każdy z nich jest uzbrojony. Bandyci powoli zaczynają podchodzić w naszą stronę, celując w nas pistoletami gotowymi do wystrzału. Kątem oka widzę, jak przerażone matki tulą swoje dzieci, próbując je chronić, a maluchy płaczą, patrząc niepewnie na uzbrojonych mężczyzn. Dopiero wtedy dociera do mnie, że bandyci nie przyszli tu po pieniądze, tylko po kogoś z nas. W pewnym momencie jeden z mężczyzn zaczyna celować wprost we mnie, powoli naciskając spust. Blednę i przysuwam się do ściany najbardziej,

Rozdział 45

*per. Kendalla* Wraz z chłopakami przemierzam ulice Los Angeles, wracając z sesji nagraniowej na nowy album. Byliśmy w studiu zaledwie kilka godzin, a ja czuję, jakbyśmy byli tam przez kilka dni. Jednak urlop nie był takim dobrym pomysłem, jak nam się na początku zdawało. Teraz znowu trzeba przyzwyczaić się do wczesnego wstawania i spędzania całych dni w pracy. Wzdycham cicho, wchodząc z chłopakami do galerii handlowej. Uparli się, że właśnie w tym momencie mają ochotę na kawę ze Starbucksa, a że nie mam nic ciekawszego do roboty, idę razem z nimi. Szczerze mówiąc, pomimo że cały czas idę obok moich przyjaciół, niezbyt wiem, co mówią. Moje myśli cały czas krążą wokół listu i dziwnej rozmowy z Bridgit. Od spotkania w domu Mendler, nie mam z nią kontaktu. Nie odbiera telefonu ani ode mnie, ani od chłopaków. Na wiadomości też nie odpowiada, a mnie ciągle męczą jej słowa. Zastanawiam się, co takiego Dominika przeszła i, czy w jakikolwiek sposób mogę jej pomóc. Dziwna była też reakcja Bri

Rozdział 44

*per. Moniki* Po ponad dwunastu godzinach wraz z dziewczynami znajdujemy się wreszcie w Los Angeles. Po wyjściu z samolotu i odebraniu bagażu wychodzimy podekscytowane z lotniska. Od razu po wyjściu z budynku uderza w nas żar, lejący się z nieba. Kamila zdejmuje swoją czarną bluzę i przewiązuje ją w pasie, a ja i tak nie mam żadnego okrycia i jestem ubrana dość luźno, więc jest dobrze. Tylko Dominika zostaje w swojej koszuli z długimi rękawami. - To... co teraz? Gdzie idziemy? - pyta Kami, przeczesując palcami swoje włosy. Jeśli mam być szczera, dziewczyna wygląda okropnie. Ma zmęczone i zaczerwienione oczy, splątane i nieułożone włosy oraz pogniecione ubranie. Będę musiała z nią potem porozmawiać, bo coś czuję, że poprzedniej nocy stało się coś złego. - Z tego, co szef napisał mi w mailu, mamy czekać, aż ktoś po nas przyjdzie, ale nie napisał żadnych szczegółów, więc tak naprawdę nie wiemy nic... - wzdycha Dominika, raz jeszcze czytając maila w poszukiwaniu jakichś wskazówek. - No