Rozdział 47

*per. Kendalla*
Co się tu właśnie wydarzyło?! Kim była ta dziewczyna?! Jakim cudem powaliła czterech facetów, kilka razy większych od siebie?! Jak ona się tu w ogóle znalazła?!
- Kendall, żyjesz? - słyszę nagle cichy głos Bridgit. Patrzę na nią zdezorientowany, próbując się uspokoić.
- Tak... chyba. - odpowiadam niepewnie, opierając się o ścianę.
- Chodź, odwiozę cię do domu. Musisz odpocząć i się uspokoić. - dziewczyna ciągnie mnie za ramię do wyjścia. Idę za nią, nie bardzo wiedząc, co dzieje się dookoła mnie. Ludzie wybiegają w panice z kawiarni, potrącając mnie. Niektórzy coś krzyczą, a niektórzy płaczą. Jednym słowem, panuje tutaj totalny chaos.
Chwilę później pod kawiarnię podjeżdża wóz telewizyjny, z którego wychodzi cała ekipa z reporterką na czele. Bridgit pospiesza mnie, nie chcąc musieć udzielać teraz wywiadu. Zresztą, ja też nie mam na to ochoty. Czym prędzej wsiadam do samochodu Mendler i zapinam pasy. Dziewczyna robi to samo, a następnie odpala auto, naciska pedał gazu i włącza się do ruchu.
Opieram głowę o zagłówek i zamykam oczy, wzdychając. W samochodzie panuje niemal całkowita cisza. Mącą ją jedynie dźwięki dochodzące z grającego radia, które i tak po chwili zostaje wyłączone przez jego właścicielkę.
Nie wiem, ile mija czasu, kiedy nagle Bridgit zatrzymuje auto i wyłącza silnik. Otwieram oczy i patrzę, co się dzieje. Okazuje się, że jesteśmy już na miejscu. Dziękuję aktorce za podwózkę, po czym odpinam pasy i wysiadam z samochodu, a ona uruchamia silnik i odjeżdża.
Otwieram powoli drzwi i wchodzę do domu, gdzie już od progu słychać zawziętą dyskusję moich współlokatorów. Wzdycham cicho i wchodzę niepewnie do salonu, a wzrok wszystkich od razu pada na mnie. Kilka sekund później moi współlokatorzy rzucają się w moją stronę, zaczynając się przekrzykiwać. Patrzę na nich zdziwiony, próbując zrozumieć cokolwiek z ich bełkotu.
- Cicho! - krzyczy wreszcie Alexa. - Nic ci nie jest Kendall?
- Nie, co ma mi być? - jak gdyby nigdy nic siadam na kanapie i włączam telewizor.
- Kendall, wiemy o napadzie. Wszystkie media już o tym huczą. Wiedzą też, że byłeś tam razem z Bridgit Mendler. Co się tam dokładnie stało Kend? - pyta Lexi, siadając obok mnie. Niechętnie opowiadam jej o wszystkim, co działo się do przybycia tajemniczej wybawicielki.
- Dobrze przynajmniej, że policja szybko zareagowała i nic wam się nie stało. Mieliście naprawdę dużo szczęścia. - twierdzi Logan.
- Jaka policja? - pytam zdziwiony. - Przecież policja zjawiła się już po wszystkim.
- Jak to? Przecież ktoś wam pomógł, nie? Skoro nie policja, to kto? - Carlos patrzy na mnie dziwnie.
- Jakaś... jakaś dziewczyna. Pobiła tych typów, a jednego postrzeliła. - mówię zgodnie z prawdą, nadal nie mogąc w to uwierzyć.
- Dziewczyna? Zwykła dziewczyna? Kendall, czy ty na pewno...
- To nie mogła być zwykła dziewczyna. To na pewno jakaś agentka, pracująca dla rządu. Albo policjantka pod przykrywką. - Carlos przerywa Jamesowi, zaczynając coraz bardziej się nakręcać.
- Carlos, nie jesteśmy w "Big Time Movie", tu nie ma tajnej agentki, która będzie nas chronić, a my nie jesteśmy wplątani w żadną aferę. - Logan sprowadza Latynosa na ziemię.
- Pozwólcie że, podczas gdy wy będziecie się kłócić, ja pójdę spać, okay? - wstaję z kanapy i idę do mojego pokoju, zszokowany i zmęczony wydarzeniami dzisiejszego dnia. Może to dziwne, ale przez chwilę miałem nawet wrażenie, że Carlos ma rację. No bo niby jak inaczej wyjaśnić drobną dziewczynę, która zjawia się ni stąd ni zowąd na miejscu przestępstwa i ratuje wszystkim tyłki? Chociaż w sumie, to mogła być jakaś dziewczyna z otoczenia bandziorów. Może miała z nimi jakieś porachunki i dlatego się tam zjawiła? A może po prostu zobaczyła tę sytuację i wiedząc, że umie się bić, po prostu zaryzykowała i postanowiła nam pomóc? Sam już nie wiem, co o tym myśleć.
Wzdycham cicho, biorąc do ręki telefon. Uruchamiam Facebooka i zostaję wręcz zalany informacjami o napadzie. Zaczynam przeglądać wszystkie artykuły, jakie tylko udaje mi się znaleźć, ale w żadnym z nich nie ma informacji o tamtej dziewczynie. Znajduję za to zdjęcia przedstawiające mnie, wsiadającego do samochodu Bridgit. Dziennikarskie hieny oczywiście od razu wysnuły teorię, że ja i Mendler jesteśmy w związku. Świetnie, po prostu wspaniale. Przez jedno głupie zdjęcie będziemy musieli odkręcać tę całą aferę, a większość portali plotkarskich i tak pewnie przekręci nasze słowa...
Odkładam telefon na szafkę nocną, postanawiając zostawić wyjaśnianie tej sprawy na następny dzień. Jutro spotkam się z managerem, on załatwi jakiś wywiad, wydam specjalne oświadczenie i będzie dobrze. Bridgit też na pewno będzie współpracować, więc nie mam się o co martwić.
Po dłuższym namyślę biorę smartfona z powrotem do ręki i ponownie wchodzę na Facebooka. Być może nie powinienem tego robić, ale czuję, że muszę napisać coś o tej sytuacji. Czuję, że muszę podziękować tamtej dziewczynie, kimkolwiek jest. Gdyby nie ona, nie wiem, co by teraz było.
Niepewnie zaczynam pisać post, przelewając na ekran telefonu wszystkie moje myśli. Staram się pisać składnie i logicznie, ale niezbyt mi to wychodzi. Nie potrafię uporządkować chaosu, który dzieje się w mojej głowie. Niemal co drugie słowo podkreślam, jak bardzo jestem wdzięczny dziewczynie.
Po dłuższym czasie pisania i kasowania posta wreszcie postanawiam go opublikować. Wysyłam post na wszystkie portale społecznościowe, na których mam konto. Wiem, że dziewczyna pewnie nawet tego nie przeczyta, ale czuję, że dobrze zrobiłem, publikując ten tekst. Przynajmniej moi fani będą wiedzieli, że jestem cały i zdrowy.
Przez kilka kolejnych minut wpatruję się w ekran telefonu, czytając napływające komentarze. Może to głupie, ale mam nadzieję, że pośród komentarzy fanów znajdę wypowiedź od tajemniczej wybawicielki. Nic takiego jednak nie następuje. Jedynym, co znajduje się w komentarzach, jest ulga fanów. No cóż, chociaż tyle dobrego.
Odkładam telefon na szafkę nocną, po czym idę pod prysznic. Szybko się myję, a następnie wracam do pokoju, resztę wieczoru postanawiając spędzić na poszukiwaniu dziewczyny, która mnie uratowała. Wiem, że to niemal całkowicie niemożliwe, ale muszę spróbować. Jeśli tego nie zrobię, nie da mi to spokoju.
_________________________________________________________________________________
Hej!
Szczerze Wam powiem, że nie mam pojęcia, co mogę napisać w tej notce, ponieważ nie chcę spoilerować kolejnych wydarzeń. Mogę Wam tylko powiedzieć, że nudno nie będzie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, Dominika musiała mu to uniemożliwić i to nie tylko ze względu na pracę.
Wątpie, że odkupi ten stolik. Nigdy nie kupuję takich rzeczy w chińskich sklepach. Mam do tego uraz po tym, jak kupiłam w jednym z takich sklepów słuchawki, które przestały działać po wejściu do domu.
Nie wiem, czy cicha. Chłopcy po prostu nie mogą się domyślić, że ktoś chroni właśnie ich. Jeśli już zdarza się taka sytuacja, to według założeń firmy powinni pomyśleć, że to zwykły zbieg okoliczności.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Komentarze

  1. Właśnie wpadłam na głupi pomysł. Oglądałaś kiedyś "Zimowego"?
    Mówi, chodzi, rusza się: żyje. Serio, czasami ludzie powinni lepiej układać pytania.
    A to nie jest tak, że ona go nie za bardzo lubi?
    Dobra, wieści coś szybko się rozchodzą.
    "To na pewno jakaś agentka, pracująca dla rządu. Albo policjantka pod przykrywką." - jak mi teraz powiesz, że Kendall ma w głowie tajne informacje, to Cię chyba do "Chucka" odeślę.
    Zdanie rozdziału: "Pozwólcie że, podczas gdy wy będziecie się kłócić, ja pójdę spać, okay?" Wy tu sobie układajcie teorie spiskowe, a ja zdecydowanie wolę się wyspać. Do boju Carlos!
    Padłam na "od razu wysnuły teorię, że ja i Mendler jesteśmy w związku." Jak tak, to ja mam pięciu chłopaków i cztery dziewczyny. A... I mam romans z własnym ojcem. Ta sama logika rozumowania.
    Teraz czekam na reakcję. Wiesz czyja na jaki temat.
    Coś mi się widzi, że jak dowie się więcej "o tej dziewczynie", to jeszcze bardziej nie da mu to spokoju.
    Moje działają. Dałam za nie 4,50 i są super. Tata mówi, że to dlatego, że zawsze bardzo szanuję swoje rzeczy.
    Okey... Rozdział super, czekam na nn! I jeszcze sprawdzę, czy może zostawiłaś u mnie jakiś komentarz, albo coś, na co bardzo liczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Nwm, jak to się stało, ale w bójce maksymalnie dwa się dwóch pokonać.
    No oni są jak Reksio, który spostrzeże szynkę -,-. W końcu kobieta zmienną jest xD. To takie normalne, kiedy pierdyloard razy zmieniasz post lub usówasz i znowu publikujesz.
    Czekam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55