Rozdział 62

NASTĘPNEGO DNIA
*per. Kendalla*
Ze snu wyrywa mnie dźwięk budzika. Otwieram niechętnie jedno oko i biorę do ręki telefon, patrząc na zegarek. Jest szósta... tylko nie to. Tak bardzo nie chce mi się wstawać. Boli mnie głowa i jestem okropnie zmęczony po wczorajszym dniu. Co prawda było świetnie, ale chyba nie powinniśmy byli tak długo imprezować, wiedząc że na drugi dzień idziemy do pracy.
Przykrywam się szczelniej kołdrą i na powrót zamykam oczy. Wiem jednak, że za chwilę tak czy siak będę musiał wstać. Z ciężkim westchnieniem zrzucam z siebie ciepłą pierzynę i opuszczam łóżko. Biorę z szafy czyste ubrania i kieruję się do łazienki, gdzie biorę gorący prysznic. To jednak ani trochę mi nie pomaga.
Wykonuję pozostałe poranne czynności, po czym ubieram się, a następnie idę do kuchni. Nie spodziewam się zastać tam nikogo o tak wczesnej porze, ale życie znowu postanawia mnie zaskoczyć. Po pomieszczeniu bowiem krząta się już Dominika, przygotowując śniadanie. Dziewczyna wygląda na wyspaną i radosną.
- Jakim cudem wstałaś o tej godzinie po wczorajszej imprezie? - pytam, podchodząc do lodówki.
- Powiedzmy, że jestem rannym ptaszkiem. - Domi patrzy na mnie, uśmiechając się, a ja czuję, jak moje serce zaczyna mocniej bić. Co jest?! - Pewnie masz niezłego kaca, co? Tu masz wodę z cytryną, powinno pomóc.
- Dzięki. - biorę od dziewczyny szklankę z napojem. - A co będzie dzisiaj na śniadanie?
- Co powiesz na naleśniki z czekoladą i truskawkami?
- Brzmi, jakbyś miała bardzo dobry humor. Tak fajnie było wczoraj, czy coś wydarzyło się, kiedy spałem?
- I to, i to. Siadaj do stołu, zaraz będzie śniadanie. - mówi Domi, smażąc naleśniki.
- Tak jest, szefowo. - salutuję jej ze śmiechem i spełniam rozkaz. - To jak? Powiesz, co się wydarzyło?
- Zaraz. Najpierw chciałabym dowiedzieć się, jak wczoraj znalazłam się w pokoju. Wiesz może coś o tym, czy byłeś tak spity, że nic nie pamiętasz?
- Pamiętam. Zasnęłaś w samochodzie, a ja nie chciałem cię budzić, więc zaniosłem cię do sypialni.
- Naprawdę? Dziękuję. - Dominika podaje mi śniadanie, całując mnie lekko w policzek. Jej policzki rumienią się, a moje serce na chwilę się zatrzymuje, żeby zacząć bić jeszcze szybciej. Co się do cholery dzieje?!
- Nie ma za co. To... powiesz mi teraz, co się stało? - pytam niepewnie, próbując udawać, że wszystko jest w porządku.
- Piotrek dzisiaj do mnie napisał.
- Jaki Piotrek? - pytam, poważniejąc.
- No tak, nie znasz go. Kolega, z którym chodziłam do szkoły.
- A po co napisał? - dopytuję.
- Stwierdził, że chciałby nadal utrzymywać ze mną kontakt.
- A ty tego chcesz?
- Czemu nie. - Domi wzrusza ramionami. - W sumie, pomijając Kamilę, w liceum Piotrek był jedyną przyjazną mi osobą.
- Rozumiem... - ucinam rozmowę, biorąc się za jedzenie. Nie wiem, dlaczego, ale jakoś nie mam ochoty słuchać o tym chłopaku.
W kuchni zapanowuje cisza, przerywana jedynie odgłosami smażenia kolejnych naleśników. Domi krząta się po pomieszczeniu, co jakiś czas podając mi następną porcję. Kiedy zjadam czwartego naleśnika, do kuchni wchodzi reszta ferajny, niemal rzucając się na wodę z cytryną, stojącą w szklankach na stole. Tylko Monia i Kevin spokojnie siadają przy stole. Patrzę zdziwiony na swojego brata. Nie miałem nawet pojęcia, że tu nocował.
- No co? Było późno, nie chciało mi się jechać do domu. - mówi jak gdyby nigdy nic Kev, nakładając sobie śniadanie.
- Spoko. - wzruszam ramionami, wkładając do ust ostatni kęs. Wstaję od stołu i wkładam talerz do zmywarki, kątem oka widząc, jak Kamila siada na krześle i kładzie głowę na blacie, zamykając oczy.
- Czyżby kogoś męczył kacyk? - pyta ironiczne Domi, podając swojej przyjaciółce talerz ze śniadaniem.
- Jak następnym razem będę chciała pić, nie pozwól mi na to. - prosi brunetka, podnosząc powoli głowę.
- Przecież cię wczoraj ostrzegałam. Prosiłam, żebyś nie piła.
- Przecież wiesz, że nigdy nie słucham za pierwszym razem.
- Wypij to i nie denerwuj mnie więcej. - mówi Dominika, wskazując na szklankę, stojącą obok Kamili.
- Dobrze, mamo. - dziewczyna bierze łyk wody z cytryną, krzywiąc się lekko, na co moja przyjaciółka przewraca tylko oczami.
Śmieję się pod nosem, obserwując te dwie. Nie mam pojęcia, jakim cudem tak dobrze się tak dogadują. Mają w końcu zupełnie inne charaktery. Dominika jest jak woda, a Kamila jak ogień. Pomimo to doskonale się rozumieją. Czasami mam nawet wrażenie, że dogadują się bez słów. Wystarczy tylko jedno spojrzenie Domi, a Kami wie już, o co chodzi. Na odwrót jest tak samo. To niesamowite, że potrafią nawet na siebie wpływać. Nieraz widzę, jak Kamila dodaje Dominice odwagi, a Domi uspokaja temperament Kami. To naprawdę niezwykłe, zwłaszcza, że z tego, co mówią, wynika że znają się tylko trzy lata. Nie wierzę, że przez trzy lata można zżyć się ze sobą tak bardzo, żeby być dla siebie jak rodzeństwo. Im jakoś się to udało.
Wychodzę z kuchni, kiedy Dominika zaczyna opowiadać swoim przyjaciółkom o SMSie od Piotrka. To bardzo dziwne, ale naprawdę nie mogę słuchać o tym kolesiu. Szlag mnie trafia, kiedy pomyślę sobie, że ten typek może mi ją odebrać. Znaczy... znaczy, jako przyjaciółkę. Chociaż, jak wyobrażę sobie, że Dominika mogłaby zostać jego dziewczyną, trafia mnie jeszcze większy szlag. Czy ktoś może mi w końcu wyjaśnić, co się ze mną dzieje?!

*per. Dominiki*
Po około godzinie spędzonej na smażeniu naleśników dla tej bandy żarłoków, wreszcie mogę odpocząć. Okay, dziewczyny zjadły ledwie po dwa placki, ale jeśli chodzi o chłopców, czułam się jakbym musiała wykarmić wojsko. Jak można zjeść po osiem naleśników na głowę w dwie minuty?! Gdzie oni to mieszczą?!
Padam zmęczona na kanapę, wyciągając z kieszeni spodni telefon. Odblokowuję go, ze zdziwieniem zauważając kilkanaście nieodebranych wiadomości od Piotrka. Uśmiecham się lekko pod nosem, a następnie odpisuję chłopakowi. Szczerze mówiąc, dopiero teraz widzę, że nawet mi go brakowało i cieszę się, że napisał. Kto wie, może to początek nowej, pięknej przyjaźni?
Wpatruję się w ekran smartfona, kiedy czuję, że ktoś siada obok mnie. Patrzę na tę osobę kątem oka, dzięki czemu dostrzegam Kamilę. Dziewczyna kładzie nogi na kanapę i siedzi tak przez chwilę, w ciszy czytając moją konwersację z Szewczykiem. Nie przejmując się tym, odpisuję chłopakowi na kolejną wiadomość. Wiem, że nieważne, co Kami przeczyta, zawsze zachowa to dla siebie. To właśnie jeden z powodów, dla których nie mam przed nią chyba żadnych tajemnic.
- Co ty w nim widzisz? - pyta w pewnym momencie Kamila, czytając następną wiadomość chłopaka.
- W kim? - słyszymy nagle Kendalla, wchodzącego do salonu. Blondyn siada po mojej drugiej stronie, patrząc ze zdziwieniem na Kami.
- W Piotrku. - wyjaśnia dziewczyna. - Już od godziny z nim pisze.
- Co?! - patrzę na nią zszokowana. Nie miałam pojęcia, że minęła już godzina, ale kiedy patrzę na zegarek okazuje się, że rzeczywiście tak jest.
- Może pora wrócić na ziemię, co? - Kami patrzy na mnie zmartwiona. - Chłopaki zdążyli już zadzwonić do managera i załatwić sobie wolne. Monia pół godziny temu wyszła z domu z Kevinem, tak samo jak Jalston i Carlexa. Logan grzebie coś przy swoim motorze, a ty siedzisz z tym głupim telefonem, nie zwracając na nic uwagi, otrząśnij się.
- Oj, daj spokój. Czy to naprawdę coś złego, że chcę sobie popisać z kumplem, którego nie widziałam od zakończenia liceum?
- Tak!
- Dlaczego? Bo ty go nie lubisz?
- Bo znam się na ludziach. Umiem wyczuć, kto jaki jest. A Piotrek wcale nie jest taki, jak ci się wydaje. - mówi Kamila i wychodzi z salonu, kierując się do garażu.
- Ty też uważasz, że nie powinnam z nim pisać? - pytam, przenosząc wzrok na Kendalla.
- Nie wiem Domi, nie znam go. Jeśli pisanie z nim sprawia ci radość, to pisz, tylko uważaj na siebie, dobrze?
- Jasne, jak zawsze. - wzdycham i wracam do konwersacji z Szewczykiem. Słowa Kamili zaczynają jednak dudnić mi w głowie. Co miała na myśli, kiedy powiedziała, że Piotrek nie jest taki, jak mi się wydaje? To znaczy, że Kami wie o nim coś, czego ja nie wiem? A może po prostu rzuciła to w nerwach? Tylko dlaczego miałaby się denerwować? Okay, nie lubi Piotrka i jest moją przyjaciółką, ale nie może mówić mi przez to, z kim mam się zadawać, a z kim nie. Owszem, może mnie chronić i jestem jej wdzięczna, że próbuje to robić, ale to nie daje jej prawa do wybierania mi znajomych. A może wcale nie chodzi o Piotrka? Może Kamilę coś trapi, a Piotrek tylko nadwyrężył jej cierpliwość? Sama już nie wiem, z Kami wszystko jest możliwe.


KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Ten dzień jest okropnie leniwy dla nas wszystkich. Każda z par, która wracała do domu, od razu wchodziła do salonu, uwalając się na kanapie. W rezultacie oglądamy teraz jakąś głupią komedię, prawie zasypiając. Opieram się o Kendalla, nie mając nawet siły samodzielnie siedzieć. Próbuję zwalczyć zmęczenie, ale niezbyt mi to wychodzi. Imprezowanie chyba nie jest jednak dla mnie, a już na pewno nie wtedy, kiedy mam ustawiony budzik na godzinę szóstą rano.
Ziewam, zamykając oczy. Chce mi się spać tak bardzo, że chyba zaraz nie wytrzymam i naprawdę zasnę. Nie chcę tego, bo jeśli zasnę teraz, to obudzę się w nocy i jutro będę jeszcze bardziej zmęczona. Coraz trudniej jednak jest mi powstrzymać zmęczenie i senność. Mam wrażenie, że w każdej chwili mogę odpłynąć, chociaż walczę z tym z całych sił, które jeszcze mi pozostały.
Jedną nogą jestem już w krainie snów, kiedy słyszę piknięcie mojego telefonu. Podskakuję zdezorientowana i biorę smartfona do ręki. Uśmiecham się lekko, gdy dostrzegam kolejną wiadomość od Piotrka. W zasadzie zaczynam zastanawiać się, która godzina jest teraz w Polsce i czy chłopak nie powinien teraz przypadkiem spać. 
Poprawiam się na kanapie i znów zaczynam pisać z Szewczykiem, zauważając kątem oka, jak mina Kendalla gwałtownie się zmienia. Zamiast uroczego uśmiechu, który towarzyszył mu jeszcze chwilę temu, teraz jego mina jest poważna i nie wygląda na to, żeby chłopak był w humorze. 
- Kendall, wszystko w porządku? - pytam zdziwiona i zmartwiona.
- A co ma być nie tak? Jest okay.
- No nie wiem, nie wyglądasz, jakby wszystko było dobrze.
- Po prostu jestem zmęczony. Odpuść, dobrze? - Schmidt podnosi lekko głos, wzdychając. Chyba naprawdę nie ma humoru.
Daję Kendallowi spokój, całą uwagę skupiając na SMSowaniu z Piotrkiem. Jeśli Kend nie chce mówić, co go gryzie, to przecież go nie zmuszę. Mam tylko nadzieję, że brak humoru u blondyna naprawdę wynika jedynie ze zmęczenia, a nie z czegoś poważniejszego. Jeżeli nie przejdzie mu do weekendu, to chyba będę musiała poważnie z nim porozmawiać, a jeśli okaże się, że to rzeczywiście coś poważniejszego niż tylko zmęczenie, to zrobię wszystko, żeby mu pomóc i rozwiązać ten problem. Nie mogę pozwolić, żeby w życiu Kendalla było coś nie tak. Nie chcę na to pozwolić.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Spodziewaliście się powrotu Piotrka, który nastąpił w tym rozdziale? Co prawda wiem, że na razie jest to tylko powrót SMSowy, ale przecież jeszcze wszystko przed nami. Już teraz mogę Wam zagwarantować, że powrót Szewczyka nie jest wcale przypadkowy i chłopak jeszcze sporo namiesza w życiu bohaterów.
A odchodząc na chwilę od tematu rozdziału, jak zapewne wiecie, za tydzień będą Walentynki. Nigdy nie robiłam na tym blogu żadnych specjalnych rozdziałów z okazji świąt, ani w zasadzie z żadnej okazji, ale mam pomysł, który mogę zrealizować i myślę, że będzie dość ciekawy. Właśnie dlatego w przyszłym tygodniu notka na tym blogu nie pojawi się w piątek, tylko w czwartek i będzie to rozdział specjalny z okazji Walentynek. Nie będzie on miał jednak żadnego związku z fabułą, którą normalnie realizuję. Mam jednak nadzieję, że mimo to, pomysł Wam się spodoba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, znając ich szefa, nie liczyłabym na to.
Bo tak jest. Dziewczyny zżyły się ze sobą na tyle, że rzeczywiście są dla siebie bardziej jak siostry niż przyjaciółki.
Z którego odcinka? Jak mi podasz, to sobie obejrzę.
Miało takie być ^^

Marie, muzę przyznać, że te wizje są naprawdę fajne.
Może spróbuje. Potrzebuje tylko chwili czasu, żeby to przemyśleć, bo wszystko, cco napisała, czy skomponowała jest dla niej bardzo osobiste.
Oj, tak. Szczerze mówiąc, część rozdziału, w której Kendall zaczyna czuć coś do Domi, miałam napisaną już kilka miesięcy temu i nie mogłam się doczekać, aż będę mogła to w końcu opublikować ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Komentarze

  1. Taki jeden mały czszegół... czy kendall nie wie na którą nastawia sobie budzik?
    Tak, coś się wydarzyło. Przemyciła jakiegoś kolesia do swojej sypialni, kiedy spałeś w wiadomym celu.
    Poważniejąc? Czyżby się włączył protokół zazdrości?
    Dlaczego jak Dominika pytała o kaca, wyobraziłam ją sobie ze złośliwym uśmieszkiem?
    Za pierwszym? To ile jej potrzeba?
    Szlag powiadasz? Gościu, opanuj się! Miała na Ciebie czekać te wszystkie lata z założonymi rękami?
    Kilkanaście??? Zaczyna mi śmierdzieć...
    Ty, on na serio jest zazdrosny!
    Ale wiesz, żeby nie było tak, że zawali robotę przez Piotrka, bo jak tak, to wesoło nie będzie...
    Rozdział super! Czekam na nn! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć i czołem!
    Skacowany Kendall? ;D
    Widzisz chłopie? Dominika zawsze pomoże :P
    Czyżby był zazdrosny i próbuje wybadać teren?
    Jak ona może go oceniać, skoro go nie zna? Coś mi tu nie gra.
    Czy ona potencjalnie się zauroczyła? Tak to wygląda. Przynajmniej na razie.
    Kendall weź się do roboty.
    Pozdrawiam!
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55