Rozdział 16

*per. Dominiki*
Wychodzę ze szkoły, zwolniona przez dyrektorkę z ostatnich lekcji. Staję na desce i odpycham się od chodnika, ruszając. Szczęście w nieszczęściu nie dostałam kary, ale bardzo martwię się o Kamilę, pomimo tego, że jej mama poinformowała mnie o jej powrocie do domu. Wiem, że jest silna, ale życie za bardzo daje jej w kość. Już od urodzenia miała przerąbane, a z każdym rokiem było coraz gorzej i, kiedy już wszystko zaczęło się układać, znowu coś musiało się zepsuć.
Schodzę z deskorolki, po czym wchodzę na stację metra, jak co środa. Już z daleka słychać muzykę, która z każdym krokiem robi się głośniejsza. Podchodzę do niewielkiej grupki ludzi, patrzącej na taniec młodej brunetki. Z głośników, podłączonych do jej telefonu słychać szybki utwór, do którego dziewczyna ma perfekcyjnie zaplanowane kroki. Widać, że każdy jej ruch jest przemyślany i wyćwiczony. Niedaleko jej nóg leży kapelusz, do którego ludzie mogą wrzucać pieniądze, jeśli spodoba się im występ tancerki.
Po kilku minutach dziewczyna kończy występ, kłaniając się, a ludzie wrzucają jej co nieco do kapelusza klaszcząc i odchodzą. Podchodzę do niej z uśmiechem i wyciągam z plecaka butelkę wody, patrząc jak brunetka odłącza głośniki od telefonu i zatrzymuje muzykę. Podaję jej picie, po czym siadamy pod ścianą, wyciągając nogi.
- Ile masz? - pytam, patrząc na nią.
- Nie starczy nawet na bilet. - odpowiada ze smutkiem, upijając łyk wody.
- To może poszukaj czegoś w mieście? Będzie taniej niż za granicą.
- Myślisz, że tego nie wiem? Oczywiście, że będzie taniej, ale wiesz, że chcę się rozwijać, a tu się nie da. Po prostu się nie da. Tam są o wiele lepsze szkoły z o wiele lepszym poziomem. Poza tym za granicą szybciej można znaleźć pracę. W Polsce nie ma na to szans. - powtarza formułkę, którą znam już na pamięć.
- Tak, tak, wiem. Wyższy poziom nauczania, lepsza praca, lepsze zarobki. Ja to wszystko rozumiem, ale pomyśl realnie. Nawet jeśli wyjedziesz, to musisz pomyśleć o noclegu, wyżywieniu, początkach. To wszystko kosztuje, a od razu pierwszego dnia pracy nie znajdziesz. - próbuję przemówić dziewczynie do rozsądku, mając nadzieję, że jakaś jego część jeszcze została w jej głowie.
- No wiem, wiem, ale gdybym zebrała odpowiednią ilość pieniędzy, to przecież bym sobie poradziła i...
- Monika! - przerywam jej, nie mogąc słuchać tych bredni. - Czy Ty zdajesz sobie sprawę, ile pieniędzy potrzebne jest na początki życia za granicą? Obudź się wreszcie. Znajdź porządną pracę tutaj, a dopiero potem myśl o wyjeździe gdziekolwiek. Proszę Cię, nie rzucaj się na głęboką wodę, bo nie dasz rady. Nawet jeśli wyjedziesz, nie dasz rady utrzymać się za granicą bez środków do życia. - tłumaczę mojej kuzynce z nadzieją, że zejdzie wreszcie na ziemię.
- No to zostaje chyba tylko jedno wyjście. - wzdycha, wstając z zimnego betonu. - Czas wrócić do starej pracy. Tam przynajmniej nieźle zarabiałam. - mówi i biegnie do wyjścia, wiedząc że szef kończy pracę za kilkanaście minut. Zrywam się z ziemi i biegnę za nią, nie chcąc, żeby znowu się w to wpakowała. Wiem, jak bardzo chciała stamtąd odejść i wiem, co się z nią działo, kiedy była tam zatrudniona. Bezsenność, ciągły strach i zmęczenie to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie chcę, żeby znów tak było. Doganiam ją na rogu i zatrzymuję, łapiąc za ramię.
- Posłuchaj, wiem że potrzebujesz pieniędzy, ale nie rób tego. Nie wracaj tam. Przypomnij sobie, dlaczego odeszłaś i co się działo, kiedy tam pracowałaś. Proszę, uspokój się i znajdź sobie normalną, bezpieczną pracę. Pomogę Ci, tylko nie wracaj tam. - niemal błagam.
- Ty nic nie rozumiesz. Ja muszę tam wrócić. Żadnej innej pracy nie znajdę. Nikt nigdzie nie zatrudni mnie bez doświadczenia i kwalifikacji. - twierdzi i odbiega. Wzdycham i kieruję się na desce w stronę domu, bo wiem, że nie wybiję jej tego z głowy. Jest uparta i nie zmieni zdania. Boję się tylko, że znowu zacznie się to, co było. Monika stawia sobie zbyt wysokie cele. Jest zbyt ambitna, co odbija się na jej zdrowiu, bo nieraz wymyślając układ taneczny potrafiła nie spać kilka nocy z rzędu, żeby tylko dopracować wszystko do perfekcji. Trzeba jednak przyznać, że jest silna, bo ile razy chciała zrezygnować, tyle razy brała się w garść i zaczynała od nowa. Jeszcze w żadnej sytuacji się nie poddała, chociaż czasami naprawdę miała dość. Podziwiam ją, bo po tym, co stało się, kiedy byłyśmy małe, ja nie mogę do tej pory się pozbierać, a ona żyje dalej jak gdyby nigdy nic.
Wchodzę do domu, w którym jest cicho jak nigdy, co jest trochę dziwne. Idę do salonu, gdzie zazwyczaj przybywa moja rodzinka, ale jest tam zupełnie pusto. Wchodzę do wszystkich pokoi po kolei, ale nikogo nie znajduję. Wygląda na to, że jestem sama. Wzruszam ramionami i idę do sypialni. Zostawiam tam plecak oraz deskorolkę, po czym biorę pidżamę, kierując się do łazienki. Wchodzę pod prysznic i spędzam tam jakiś czas, całkowicie wyłączając myślenie.
Kiedy wychodzę z łazienki, jest kilkanaście minut po dwudziestej. Ziewam zmęczona i kładę się do łóżka. Przykrywam się kołdrą, sprawdzając na koniec dnia social-media moich idoli, po czym zasypiam wykończona, zastanawiając się, co robi teraz miłość mojego życia.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie w opowiadaniu pojawiła się kolejna bohaterka z kolejnymi dylematami. Wiem, że ten rozdział może być troszkę chaotyczny, ale obiecuję, że wynagrodzę Wam to kolejnym rozdziałem, który zresztą jest już napisany i czeka tylko na datę publikacji. Mini spoiler - wreszcie pojawi się BTR, więc czekajcie.
Do następnego.

Komentarze

  1. Hej. Widzę, że w książce pojawia się nowa, równie ciekawa bohaterka. Mam nadzieję, że potem będzie o niej więcej informacji. Jak ja się że pojawi się BTR! Oby chłopacy zmienili na lepsze życie
    Moniki,Kamili i Dominiki.
    Rozdział jak zwykle super.
    Pozdrawiam i czekam na nn,
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  2. Monika? Jaka Monika? W sumie, lubię to imię. Tak miała na imię główna bohaterka mojego fanfika kilka lat temu. Nikt go nie czytał, to przestałam przepisywać. Dobra, nie ważne. Wydaje się całkiem miła. Ma marzenia i życzę jej powodzenia. I Kamili, bo ją polubiłam.
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
    Tak, wiem, że krótko, ale nie mam dzisiaj natchnienia. Miałam zacząć czytać kolejną książkę, ale nie bardzo mi się chce. Takiego mam lenia, że nie wiem co!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55