Rozdział 56

*per. Dominiki*
Podnoszę powoli ciężkie powieki, a w oczy uderza mnie oślepiająca biel. W głowie mi pulsuje, a gdzieś z boku słyszę przytłumione głosy. Nie jestem jednak w stanie rozróżnić pojedynczych słów, które teraz zlewają się w jeden bezsensowny bełkot.
Mrugam kilka razy, przyzwyczajając oczy do światła. Rozglądam się niepewnie, bojąc się trochę, co zaraz zobaczę. Oddycham z ulgą, kiedy dostrzegam moje przyjaciółki. Po kilku sekundach zauważam jednak, że znajduję się w sali szpitalnej, a one siedzą przy moim łóżku. Gwałtownie podnoszę się do pozycji siedzącej, a po chwili równie gwałtownie zaciskam oczy, czując mocne zawroty głowy.
- Domi, co jest? Wszystko w porządku? - słyszę głos Moniki, a po chwili czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Tak, ja tylko... po prostu zbyt gwałtownie wstałam. - otwieram oczy, kierując wzrok na dziewczyny.
- Co się tak właściwie stało? Jakim cudem tu wylądowałaś? I dlaczego, kiedy tu przyszłyśmy, na korytarzu siedział Brown z jakąś dziewczyną? - Kami zasypuje mnie pytaniami.
- Ta dziewczyna to Ashley, a Brown ma na imię Mike. Pewnie tu przyjechali, bo zasłabłam, kiedy byłam z nimi przy napadzie na Kendalla. - wyjaśniam.
- Czekaj, wróć. Skąd znasz imię Browna, kim jest Ashley i co się stało z Kendallem, skoro zasłabłaś? - Monika patrzy na mnie ze zdziwieniem.
- Z Brownem to trochę dłuższa historia. - wzdycham. - Ashley to wnuczka szefa, która miała mnie zastąpić po odejściu z agencji, ale zawaliła. Fizycznie z Kendallem jest chyba dobrze, bo zasłabłam dopiero po uratowaniu go. Boję się tylko o jego psychikę.
- Spokojnie, zaraz będziesz mogła go o to zapytać. - twierdzi Kamila, ściągając na siebie mój zaniepokojony wzrok. - Powiedziałam mu, że jesteś w szpitalu. Już tutaj jedzie.
- Jak to tu jedzie?! I co ja mu niby powiem?! Przecież nie mogę powiedzieć mu prawdy, bo... - moją panikę przerywają otwierające się drzwi. - O, cześć Kendall.
- Hej Domi. Jak się czujesz? - chłopak podchodzi bliżej do mojego szpitalnego łóżka, przeczesując dłonią swoje zmierzwione włosy.
- Dobrze, a... czy to kask? - pytam zdziwiona, wskazując na kask motocyklowy, który Kendall trzyma w dłoniach.
- Tak, ja... niezbyt miałem jak dojść do samochodu, więc pożyczyłem motocykl Logana.
- Masz prawko na motor? - pyta Kami, patrząc z niedowierzaniem na Kendalla.
- Mam, ale nie korzystam z niego zbyt często. Jakoś nie kręcą mnie już sprawy związane z motocyklami. - wzrusza ramionami Kend.
- Ta... chyba się nie polubimy. - mówi Kamila, siadając na jednym z pustych, szpitalnych łóżek.
- Okay? - chłopak patrzy dziwnie na moja przyjaciółkę. - A Domi, jak w ogóle się tu znalazłaś? Co się stało?
- Ja... w zasadzie nie do końca wiem. Chodziłam po mieście, a potem urwał mi się film i obudziłam się tutaj. - kłamię, mając nadzieję, że Kendall to kupi.
- Mhm. Wiesz już, kiedy wychodzisz? - blondyn siada na jednym z wolnych krzeseł, znajdujących się przy moim łóżku.
- Jak tylko przyjdzie lekarz. Chcę wypisać się na własne życzenie.
- Domi, nie wiem, czy to dobry pomysł. W końcu, nie wiadomo, co ci się stało. Poza tym, pod hotelem nadal czuwają paparazzi. Niektórzy nawet rozstawili już namioty. Naprawdę lepiej będzie, jeśli zostaniesz na obserwacji, przynajmniej przez kilka dni.
- A co potem? Kendall, nie mogę ukrywać się do końca życia.
- Wiem, spokojnie. Manager załatwił mi już wywiad, załatwię to. Potrzebuję tylko kilku dni. Proszę, zaufaj mi.
- Przepraszam, ale nie mogę tu czekać. Muszę coś załatwić i muszę to zrobić jak najszybciej.
- Co musisz załatwić? Co się dzieje? - Kendall patrzy na mnie zaniepokojony, ale naszą rozmowę na szczęście przerywa lekarz, wchodzący do sali.
Po kilku minutach rozmowy z mężczyzną w białym kitlu i małej interwencji Kamili, dostaję wreszcie swój wymarzony wypis. Wychodzę wraz z przyjaciółmi z sali, kierując się do wyjścia. Oni o czymś rozmawiają, a ja zastanawiam się, co dzieje się teraz w agencji. Domyślam się, że szef wie już o mojej ucieczce i porażce Ashley. Strasznie boję się, jaką karę dostanę tym razem, ale wiem, że dobrze zrobiłam. Wiem też, że będę musiała wstawić się za Brownem, jeśli on również będzie miał ponieść konsekwencje mojego czynu. Czuję, że zaczynam się stresować.
- Domi, wszystko w porządku? - pyta Kamila.
- Tak, a co miałoby być źle? - patrzę na nią zdezorientowana. Nie mam pojęcia, o co jej chodzi.
- Znowu to robisz. - dziewczyna wskazuje na moje ręce. Patrzę na nie niepewnie i dopiero wtedy dostrzegam, że naciągam rękawy koszuli na niemal całe dłonie. Nawet tego nie poczułam. Chyba robię to już tak intuicyjnie, że nie zwracam na to uwagi. W zasadzie już od dzieciństwa naciągam rękawy na dłonie, kiedy się denerwuję.
- Wszystko jest w porządku, nie zwracaj uwagi. - puszczam mankiety koszuli i wychodzę ze szpitala.
Przechodzimy przez parking, kiedy Kamila zatrzymuje się przy jednym z pojazdów. Podchodzę do niej, dzięki czemu zauważam motocykl. Patrzę na nią zdziwiona, wiedząc że jej środek transportu został przecież w Polsce.
- No co? Musiałam go wynająć, hotel jest na drugim końcu miasta. - wyjaśnia moja przyjaciółka, wsiadając na motor i zakładając kask.
- Mądrze. - przyznaje Kendall. - Dobra, podwieźć którąś z was?
- Po co? Przecież mamy transport. - Monika bierze od Kamili drugi kask.
- Tak, dla dwóch osób. Domi, jedziesz ze mną? - chłopak patrzy na mnie pytająco.
- Umm... jeśli nie będzie to problem. - znów zaczynam bawić się rękawami.
- Żaden problem, chodź. - Kendall łapie mnie za nadgarstek i prowadzi do motocykla Logana. Wsiadam niepewnie na pojazd, a blondyn podaje mi kask, wyciągnięty z bagażnika, po czym siada za kierownicą. Kendall odpala silnik, zakładając swoje ochronne nakrycie głowy. Robię to samo, a kiedy Schmidt rusza, obejmuję go niepewnie w pasie.
Jadąc z Kendallem ulicami Los Angeles, w pewnym momencie czuję wibracje mojego telefonu. Wyciągam go jedną ręką z kieszeni spodni, drugą wciąż trzymając się chłopaka. Naciskam okrągły przycisk umieszczony pod ekranem smartfona, a moim oczom ukazuje się zdjęcie mojej rodziny oraz powiadomienie o SMS-ie.
- Kendall, możesz zawrócić?! - pytam niepewnie, starając się przekrzyczeć hałas silnika i innych aut.
- Po co?!
- Muszę odwiedzić jeszcze jedno miejsce!
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co tutaj dzisiaj napisać. W moim domu przygotowania do świąt idą pełną parą i w dzień nie mam nawet wolnej chwili, aby usiąść do komputera. Tę notkę piszę w nocy, kiedy teoretycznie powinnam już spać. Jestem tak zmęczona, że naprawdę nie mam pojęcia, co poza moim narzekaniem na brak czasu mogłoby się tu znaleźć. A jak u Was idą przygotowania do Wigilii? Macie już wszystko dopięte na ostatni guzik, czy może jesteście kompletnie niezorganizowani?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, nikim się w tym aspekcie nie inspirowałam. Szczerze mówiąc, nawet nie oglądałam "Daredevila".
Jak widać, nie mają.
Oj tak, zdecydowanie.
To dobrze, miał taki być.
Raspberry1351, tego jeszcze nie zdradzę.
W pełni popieram Twoje zdanie na temat paparazzich.
Marie, jak widzisz, nie dowiedział się.
Rozumiesz wręcz doskonale.
Wiesz, pewnie po to, żeby natrętni dziennikarze dali im wreszcie spokój.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Komentarze

  1. Oj Domcia, Domcia... Ty to się masz... Biedna Ty moja. Z drugiej strony... Myślałam, że Monika jest bardziej kumata ambulatoryjnie.
    Kiedy tak czytałam o tym, jak rozmawiają o tym, jak to Dominika uratowała Kendalla, miałam pełną świadomość, że on do niej jedzie. Żeby tylko tego nie usłyszał...
    Bez urazy, ale Kendall sprawia wrażenie głupszego niż ustawa przewiduje.
    Ogłaszam, że osobowością tego rozdziału zostaje...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ..
    .
    .
    Kamila! Która stwierdziła, że nie polubi Kendalla, bo ten nie lubi motocykli.
    Tak sobie myślę... że skoro dziewczyny pracują w takiej wypasionej firmie, to może jest tak jeszcze prywatne skrzydło szpitalne z salą operacyjną i pełnym personelem medycznym?
    Sorki, za dużo fanfików z "Avengers"...
    Coś mi się wydaje, że Kendi czuje do Domi miętę... Tak jakoś mi się wydaje po tym momencie z podwózką.
    Co? Jakie miejsce? Ale o co chodzi?
    Nie oglądałaś "Daredevila"??? Masz obejrzeć! Dwa sezony "Daredevila", później "Defenders" i dopiero trzeci sezon. Będę sprawdzać!
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55