Rozdział 66

*per. Kendalla*
Siedzę zszokowany na kanapie, wpatrując się w telewizor, na którym włączony jest jeden z programów plotkarskich. Reporterka przedstawia podstawowe informacje o mnie, podczas gdy w tle wyświetlają się zdjęcia ze mną w roli głównej, zrobione przedwczorajszej nocy, kiedy wracałem do domu z baru. Patrząc na fotografie można podejrzewać, że byłem pijany, ale przedstawione w programie nagranie nie pozostawia już żadnych wątpliwości. No to pięknie...
Wyłączam telewizor, nie mogąc słuchać już tych bredni, które dziennikarka zaczęła wygadywać na mój temat. Wiem, że jako osoba publiczna powinienem być już do tego przyzwyczajony i nie powinienem się tym przejmować, ale tym razem jakoś nie potrafię. Nie chcę, żeby ludzie myśleli, że mam problem z alkoholem, a tak właśnie zostało przedstawione to w programie. Reporterka zasugerowała, że jestem uzależniony od picia lub mój nałóg dopiero się zaczyna. Przecież to niedorzeczne. Okay, fakt, po raz pierwszy się tak spiłem, ale po raz pierwszy też paparazzi przyłapali mnie na jakimkolwiek piciu. Zrozumiałbym, że wysnuwają wnioski o nałogu, gdyby fotoreporterzy zobaczyli, że piję po raz któryś z kolei, ale nic takiego nie miało miejsca. Zawsze piłem z umiarem i każdy o to zapytany, potwierdzał to.
Załamany chowam twarz w dłonie, a po chwili czuję na sobie czyjś niepewny uścisk. Patrzę kątem oka na tę osobę i odwzajemniam gest, widząc Dominikę. Dziewczyna delikatnie gładzi moje plecy, próbując choć trochę mnie uspokoić, ale nic to nie daje. Nie potrafię być spokojny, wiedząc, co dzieje się teraz w telewizji i wyobrażając sobie, co musi dziać się w Internecie. Oczyma wyobraźni już widzę te wszystkie zmyślone artykuły i komentarze moich fanów. Wyobrażam sobie te wszystkie wiadomości, które właśnie lądują w mojej skrzynce pocztowej i na wszystkich moich portalach społecznościowych. Jak ja się z tego wytłumaczę?!
Podskakuję przerażony, słysząc dzwonek do drzwi. Patrzę niepewnie na Dominikę, nie do końca wiedząc, czy mam ochotę otwierać. Zanim jednak udaje mi się podjąć decyzje, Logan wpuszcza już do domu niespodziewanego gościa, przez co w salonie pojawia się nasz manager. Tylko nie to...
- Cześć Kendall. Widziałeś może dzisiaj najnowszy program plotkarski? Wiesz, ten w którym mówili o Twoim domniemanym związku z Dominiką? - Stephen jest zadziwiająco spokojny.
- Widziałem i chyba nie chcę oglądać powtórki.
- Mhm, dobrze. W takim razie zapytam wprost... Co to są za nagrania?! - mężczyzna traci cierpliwość.
- Nie drzyj się na mnie! Nie wiedziałem, że byli tam paparazzi! - wstaję gwałtownie z kanapy, podnosząc głos.
- Czemu w ogóle tak się schlałeś?!
- Przeze mnie. - słyszę nagle głos Domi.
- Słucham? - w oczach Stephena zaczyna czaić się żądza mordu, więc na wszelki wypadek zasłaniam dziewczynę.
- Kendall powiedział mi coś, na co nie zareagowałam tak, jak powinnam i dlatego wyszedł z domu.
- Mogłabyś mówić jaśniej?
- Schlał się z zazdrości i tyle. - Kamila przeskakuje przez oparcie kanapy, stając obok nas.
- Co?!
- Dzięki za pomoc, teraz na pewno mnie nie zabije. - uśmiecham się sztucznie.
- Spoko, polecam się na przyszłość. - dziewczyna klepie mnie po ramieniu, po czym wychodzi z salonu, kierując się do kuchni.
Siadam z powrotem na kanapie, prosząc Stephena, aby zrobił to samo. Mężczyzna niechętnie zajmuje miejsce naprzeciwko mnie, a ja zaczynam wszystko mu tłumaczyć. Widzę, że sporo go kosztuje wysłuchanie wszystkiego spokojnie i zachowanie przy tym resztek cierpliwości, które mu jeszcze zostały.
- Wiesz, że będziesz musiał to wyjaśnić, prawda?
- Tak, ale nie mam pojęcia, jak.
- Powiesz po prostu prawdę, że pokłóciłeś się z Dominiką i poszedłeś do baru, gdzie spotkałeś kolegę i trochę cię poniosło.
- Stephen, ja nie spotkałem żadnego kolegi.
- Ale oni o tym nie wiedzą.
- I co, myślisz że jak powiem to wszystko, to ludzie zapomną?
- Nie, i właśnie dlatego powiesz też o relacji Twojej i Dominiki, żeby wszyscy skupili się na waszym związku, a nie na tym, co zrobiłeś.
- Nie, to nie jest dobry pomysł... - wtrąca się nagle Domi.
- Dlaczego nie?! - mężczyzna podnosi głos.
- Jeśli Kendall powie światu o naszym związku, ludzie zaczną drążyć. Paparazzi znów zaczną nas śledzić i pisać niedorzeczne rzeczy na nasz temat, a ja nie jestem osobą publiczną. Nie wiem, jak zachowywać się przed kamerą i nie chcę zaszkodzić karierze chłopaków, kiedy zrobię coś nie tak.
- Rozumiem, ale będąc dziewczyną Kendalla, powinnaś zdać sobie sprawę, że Twoje życie się zmieni. Jeśli będziecie razem, będziesz rozpoznawalna tak samo, jak on i musisz do tego przywyknąć.
- Dobrze, ale jeśli fani teraz dowiedzą się, że jesteśmy parą, to uznają, że Kendall ich okłamał, bo jeszcze nie tak dawno temu mówił, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- To w sumie też prawda. - przyznaję Dominice rację. - Słuchajcie, a może powiem po prostu, że mam dziewczynę, ale nie powiem, kim ona jest?
- Wtedy jeszcze bardziej zaczną drążyć.
- W takim razie zatrudnimy aktorkę, która będzie udawała dziewczynę Kendalla. - proponuje Stephen.
- A nie mówiłam? - wzdycha Domi, patrząc na mnie. - Wiedziałam, że naszemu związkowi w końcu przytrafi się coś złego. Przecież to, żeby to wypaliło, było po prostu nierealne.
- Przestań, nie mów tak. Wszystko się jakoś ułoży.
- Co się niby ułoży? Jeśli powiemy prawdę, to paparazzi zaczną nas nękać, a jeśli nie powiemy, będziesz miał nową dziewczynę.
- Udawaną dziewczynę.
- I co z tego? I tak to właśnie z nią będziesz wychodził na miasto, trzymał za rękę, przytulał, a może i nawet całował.
- Czekaj, czekaj... Czy ty jesteś zazdrosna?
- Jestem twoją dziewczyną. Oczywiście, że jestem zazdrosna.
- Błagam, powiedz, że nie zamierzasz zrobić teraz tego samego, co zrobił Kendall. - Stephen ledwo zachowuje cierpliwość.
- Nie, ja nie piję. Jedyne, co mogę zrobić, to iść do przyjaciółki i to chyba najlepszy pomysł, jaki dzisiaj miałam. - wzdycha Dominika i wbiega po schodach na piętro, kierując się do pokoju Kamili.

*per. Dominiki*
- Hej Kami, możemy porozma... - wchodzę do pokoju mojej przyjaciółki i urywam wpół zdania, widząc jak dziewczyna z prędkością światła chowa coś pod poduszką. -...wiać? Co tam masz?
- A nic, nic ważnego. O czym chcesz pogadać? - Kamila szybko zmienia temat, patrząc na mnie jakby trochę zestresowana.
- Wiesz, chciałam pogadać o tej całej sprawie z nagraniami, ale teraz chyba bardziej interesuje mnie, co dzieje się z tobą, więc porozmawiajmy o tobie.
- O mnie? A o czym konkretnie?
- O tym, co tam chowasz. Wiem, że to może nie moja sprawa, ale po tym, co przed chwilą widziałam, po prostu zaczynam się martwić. - siadam obok Kami, patrząc na nią z niepokojem.
- Daj spokój, to zwykłe głupoty. Nie masz się o co martwić, serio. Gdyby działo się coś złego, przecież bym ci o tym powiedziała, prawda?
- Mam taką nadzieję. Pamiętasz, że pomogę ci niezależnie od tego, w co się wpakujesz, tak?
- Tak. - dziewczyna uśmiecha się lekko. - A teraz gadaj, co dzieje się na dole. Jak to wyjaśnicie? Stephen coś wymyślił?
- Jeśli nie powiemy prawdy, to manager chłopaków chce zatrudnić aktorkę, która będzie udawała dziewczynę Kendalla, żeby fani zapomnieli o tej małej wpadce i skupili się na nowym związku swojego idola.
- On w ogóle tak może?
- Najwidoczniej tak.
- No a Kendall? Co on na to? Zgodził się?
- Kiedy zaczęłam protestować, stwierdził, że wszystko się jakoś ułoży, więc pewnie się zgodzi. W zasadzie nie ma innego wyjścia, bo nie możemy powiedzieć prawdy.
- Ou... I jak się trzymasz?
- Sama nie wiem. Jak tylko pomyślę, że Kend może być z inną dziewczyną, to...
- To...?
- To boli. - mówię cicho, czując jak do oczu napływają mi łzy. Kamila szybko mnie przytula, a ja wtulam się w nią, próbując się uspokoić. Niestety nie udaje mi się to i po chwili moje łzy wychodzą na światło dzienne, razem z moim szlochem.
Tak bardzo nienawidzę tej głupiej pracy. Gdyby nie ona, Kendall nie musiałby szukać sobie udawanej dziewczyny, a ja nie musiałabym go okłamywać. Kiedyś myślałam, że dołączając do agencji, robię coś dobrego. Zawsze chciałam pomagać ludziom, a tutaj miałam okazję chronić ich przed prawdziwym niebezpieczeństwem, ale jakoś nigdy nie dostrzegłam, jaką cenę za to płacę. Dopiero teraz widzę, jak bardzo ta praca może zniszczyć mi życie.
Tak bardzo boję się, że kiedy Kendall znajdzie sobie udawaną dziewczynę mnie odstawi na boczny tor, a potem będzie tylko gorzej. No bo co będzie, jeśli Kend zakocha się w tej aktorce? Co będzie, jeśli uzna, że to właśnie z nią chce być? Co będzie, jeśli ze mną zerwie? Ja naprawdę go kocham.
Pociągam nosem i biorę od Kami chusteczkę higieniczną, którą ocieram łzy z policzków. Nie mam pojęcia, co zrobić. Nie chcę, żeby w nasz związek weszła z butami osoba trzecia. Zaczynam mieć ochotę ujawnić całą prawdę, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Gdybym się na to zdecydowała, jeszcze bardziej naraziłabym życie chłopaków i złamałabym zasady agencji.
Biorę głęboki oddech, a następnie wstaję z łóżka Kamili, wycierając ostatnie łzy. Pociągam nosem i wyrzucam chusteczkę do stojącego niedaleko kosza na śmieci, po czym wychodzę z pokoju, biorąc jeszcze jeden głębszy oddech. Kątem oka dostrzegam, jak Kami idzie za mną, po drodze pukając szybko do pokoju Moniki. Chwilę później zmierzam do salonu w eskorcie obu moich przyjaciółek. Uśmiecham się pod nosem, wiedząc dlaczego to robią. Myślą po prostu, że zrobię coś głupiego, bo jestem tą najmłodszą. To znaczy, teoretycznie Kamila jest w tym samym wieku, co ja, ale urodziła się o kilka miesięcy wcześniej.
Wzdycham cicho, słysząc z salonu wymienianie nazwisk aktorek, które mogłyby zgodzić się na udawanie dziewczyny Kendalla. Wchodzę do pomieszczenia, krzyżując ręce na piersi i przez chwilę patrzę na chłopaków, którzy chyba jeszcze nas nie zauważyli. Stoję tak przez krótką chwilę, po czym odchrząkuję, zwracając wreszcie uwagę moich debatujących współlokatorów i Stephena.
- Umm... Chłopaki, nie chcę nic mówić, ale patrząc na wzrok Domi, chyba mamy kłopoty. - mówi cicho Carlos, nachylając się do swoich kumpli. Uśmiecham się do niego sztucznie, a następnie przenoszę wzrok na Kendalla, znów przywdziewając poważny wyraz twarzy.
- Coś się stało kochanie? - pyta blondyn, patrząc na mnie niepewnie.
- Słyszałam, że wybieracie aktorkę do udawania twojej dziewczyny.
- Tak... O, a może tobie przychodzi ktoś do głowy? Jeśli masz jakieś propozycje, to wal.
- A wiesz, że nawet mam propozycję? A mianowicie, powiedzmy prawdę.
- Co?! - słyszę zza pleców Kamilę i Monikę.
- Poważnie? Jednak chcesz to wszystko wyjaśnić? - Kendall patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- Chcę, ale dopiero za kilka dni.
- Dlaczego dopiero wtedy?
- Wiesz, muszę mieć czas, żeby przygotować się psychicznie.
- Rozumiem. A co z twoimi rodzicami?
- A co ma z nimi być?
- Powiemy im? No bo wiesz, chyba głupio byłoby, gdyby dowiedzieli się o naszym związku z Internetu, gazet lub telewizji, prawda?
- Spokojnie, i tak nie uwierzą.
- Jak to?
- Wiesz, odkąd wyjechałeś z Polski, nie zaprosiłam do domu nawet żadnego kolegi. Nie uwierzą, że w kilka tygodni znalazłam nagle chłopaka, który w dodatku jest starszy ode mnie i sławny.
- Ale oni mnie przecież znają. Czemu nie mieliby uwierzyć w to, że się spotykamy?
- Właśnie dlatego, że cię znają. - mówię z rozbawieniem, a Kendall posyła mi zdziwione spojrzenie. - Okay, posłuchaj, zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nikt nigdy nie przypuszczałby, że skończymy jako para. Byłeś starszy ode mnie i w okresie dziecięcym było to bardzo widać.
- Fakt, różnica wieku. - wzdycha Kend. - Dobrze, pewnie masz rację. Ty najlepiej znasz swoich rodziców i jeśli twierdzisz, że nie uwierzą, to nie uwierzą.
- Powiemy im w odpowiednim czasie, nie przejmuj się tak. - uśmiecham się lekko, a Stephen już zaczyna planować wywiad, wyjaśniający całą tę sprawę.
Jakiś czas później mężczyzna wreszcie opuszcza nasz dom, zostawiając nam tylko kartkę z terminem i adresem wywiadu. Przyczepiam informację do lodówki i siadam przy stole, próbując ogarnąć chaos, znajdujący się w mojej głowie. Tydzień, tylko tyle mam, żeby rozpracować przestępców i odejść z agencji. Jeszcze nie wiem jak, ale wiem, że to zrobię.
Wzdycham cicho, a następnie kieruję się do pokoju, po drodze dając Kendallowi przelotnego buziaka. Zamykam się w swojej sypialni i siadam na łóżku z laptopem na kolanach. Uruchamiam urządzenie, po czym włączam program tekstowy, zaczynając spisywać wszystkie informacje, jakie do tej pory udało mi się ustalić. Spisuję wszystkie miejsca, daty, godziny i ludzi, którzy do tej pory byli w to wplątani.
Ostatnim kolesiem, który brał udział w napadzie, był facet ze szpitala. Dzięki tabliczce wiszącej na jego łóżku, znam już jego imię i nazwisko, więc powinno być w miarę łatwo. Wpisuję dane chłopaka w wyszukiwarkę, a jako pierwszy wyskakuje mi link do Facebook'owego profilu. Klikam w niego zaciekawiona, zaczynając szukać jakichkolwiek informacji. Niestety nic nie znajduję i szczerze mówiąc, gdyby nie zdjęcie chłopaka, mogłabym pomyśleć, że konto jest fałszywe.
Wyłączam Facebooka, a następnie wchodzę w pozostałe linki, mając nadzieję, że coś w końcu znajdę. Przez kolejne kilka godzin przeglądam masę stron, na których nie znajduję kompletnie nic, ale kiedy tracę już nadzieję, w końcu znajduję coś, co może pomóc w sprawie. Artykuł sprzed kilku lat opowiada o aresztowaniu grupki wychowanków jednego z Domów Dziecka. Nastolatkowie wylądowali na policji po próbie kradzieży alkoholu i papierosów.
Wpisuję w wyszukiwarkę nazwę Domu Dziecka wymienionego w artykule i z niemałym zdziwieniem odkrywam, że znajduje się on w Nowym Jorku. Zapisuję adres oraz numer telefonu, po czym przerzucam plik ze wszystkimi informacjami na pendrive'a i usuwam je z komputera razem z historią wyszukiwania. Wyłączam laptop, odkładając go na biurko, a następnie sięgam po telefon. Wysyłam Mike'owi SMSa, prosząc, aby przyjechał po mnie jutro wcześniej niż to ustaliliśmy. Trzeba będzie dobrze to wszystko zaplanować, bo inaczej może być naprawdę źle.
Wychodzę z pokoju, po czym idę do salonu, gdzie spędzam resztę wieczoru z moimi przyjaciółmi. Tylko dzięki temu mogę choć na chwilę przestać się zamartwiać i po prostu odpocząć.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, wracam do was po kolejnej przerwie, ale mogę Wam obiecać, że na razie rozdziały będą pojawiać się już regularnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, to jest Kamila. Dla niej nic nie jest przesadą. Ona po prostu nie ma hamulców i tylko Dominika powstrzymuje ją przed palnięciem jakiejś głupoty w niektórych sytuacjach, chociaż nie zawsze jej to wychodzi.
Oj, wierz mi, Kendall zacznie węszyć. I tak, kojarzy Browna. Bądź, co bądź, Kend sam zawoził Dominikę na jedno ze spotkań z Mikiem.
Jestem pewna.
Co to znaczy "zgrywać Zimowego"? Jak się wtedy człowiek zachowuje?

Marie, faktycznie, trochę się działo.
Spokojnie, Dominika raczej nie da sobą manipulować, a nawet jeśli, to Kamila szybko ją ogarnie.
Oj, będzie bardziej uważny niż myślisz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Komentarze

  1. Wychodzi na to, że oni tam nie powinni mieć internetu... Serio, za bardzo się przejmuje.
    Kamila... Jeśli czegoś nie jesteśmy pewni... Zawsze będziemy pewni jej bezlitosnej szczerości.
    Jeszcze zapomniałeś o hejtach na Domi. Pewnie wyleciałi Ci z głowy... Zdarza się.
    Boli jak po spadaniu ze skarpy, czy bardziej?
    Dobra, chyba kumam. Trochę jak w Chucku.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55