Rozdział 42

Otwieram powoli oczy. Pierwszym, co widzę, jest jakiś chłopczyk, leżący obok mnie. Zrywam się przerażona z łóżka, w efekcie czego z hukiem spadam na podłogę. Chłopczyk jednak nie reaguje. Patrzę niepewnie na łóżko i z przerażeniem odkrywam, że leży na nim też moja młodsza wersja. Co jest?!
Wstaję szybko z podłogi, rozglądając się po ciemnym pokoju. Wszystko wygląda tak, jak 11 lat temu. Tak, jak tamtej nocy, kiedy Kendall zapewniał mnie, że nigdzie nie wyjeżdża. Ściany są w kolorze bladego różu, a na ścianie wisi kilka półek ze stojącymi na nich pluszakami. Nad łóżkiem wisi mnóstwo zdjęć z mojego dzieciństwa, a w rogu pokoju stoi mała biblioteczka.

Patrzę z powrotem na łóżko. Moja młodsza wersja spokojnie śpi, przytulając pluszowego misia. Na jej policzku można dostrzec ślady łez. Dociera do mnie, że chłopczyk, który leży obok, to Kendall. Kendall sprzed 11 lat.
Krzyżuję ręce na piersi i robię kilka kroków wstecz, patrząc na to z niedowierzaniem. O co tutaj chodzi? Cofnęłam się w czasie? Jestem w alternatywnej rzeczywistości? Umieram i przed oczami w spowolnionym tempie przelatuje mi moje życie? A może już umarłam i wyszłam ze swojego ciała?
Nagle zza ściany dają się słyszeć podniesione głosy. Ktoś jest w kuchni i zmierza prosto w stronę mojego pokoju. Chcę się gdzieś ukryć, ale nie mam gdzie. Wszystkie kryjówki, w których chowałam się w pokoju za dzieciaka są dla mnie za małe. Zastygam przerażona, kiedy klamka zaczyna się poruszać.
Do pokoju szybkim krokiem wchodzi Państwo Schmidt, a za nimi idą moi rodzice. Kłócą się. Przestają dopiero, kiedy zauważają, że moja młodsza wersja zaczyna otwierać oczy. Zastygają w bezruchu i przez chwilę nawet patrzą w moją stronę, ale wydaje się, jakby mnie nie widzieli. Niepewnie do nich podchodzę i staję kilka kroków przed nimi, ale nie reagują. Naprawdę mnie nie widzą. Wycofuję się pod ścianę, obserwując dalszy bieg wydarzeń.
Po ponownym zaśnięciu mojej młodszej wersji, Pan Schmidt zaczyna budzić swojego syna. No tak, Kendall zawsze miał mocny sen, więc nie dziwię się, że krzyki rodziców go nie obudziły. Dwunastolatek patrzy zaspany na swojego ojca, przecierając oczy.
- Już czas. - mówi mężczyzna, lekko ciągnąc swojego syna za rękę. Kendall niechętnie podnosi się z łóżka, patrząc ze smutkiem na moją młodszą wersję.
- Musimy? - pyta cicho, a ja zakrywam usta dłonią, powstrzymując płacz. Doskonale znam ten głos. Budził mnie rano, rozmawiał ze mną po południu i śpiewał mi przed snem. Tego nie da się zapomnieć. Pomimo, że osoby znajdujące się w pokoju nie słyszą mnie, nadal przyciskam dłoń do ust, powstrzymując głośny szloch. W moich oczach czają się łzy i czuję, że za chwilę stracę nad tym panowanie.
- Synku, wiedziałeś o tym od dawna. Nie możemy już zrezygnować, chodź. - Pani Schmidt głaszcze Kendalla po głowie, a do mnie dopiero po chwili docierają jej słowa. "Wiedziałeś o tym od dawna" - to właśnie powiedziała. On wiedział o tym wyjeździe na długo przed tą nocą. Okłamywał mnie przez cały ten czas, a ja głupia mu wierzyłam. Byłam tylko dzieckiem, ufałam mu.
Obserwuję, jak dwunastoletni Kendall pochyla się nad moją ośmioletnią wersją. Odgarnia włosy, spadające jej na twarz i całuje ją w czoło, szepcząc przeprosiny. Następnie szczelniej okrywa dziewczynkę kołdrą i robi jej zdjęcie, po czym wychodzi z pokoju, żegnając się z moimi rodzicami. Państwo Schmidt idą za nim i już chwilę potem w pokoju zostaję tylko ja oraz moja młodsza wersja. Siadam załamana pod ścianą, podciągając nogi pod brodę. Obejmuję nogi ramionami i chowam w nich twarz, pozwalając długo powstrzymywanym łzom ujrzeć światło dzienne.
Nie wiem, ile czasu mija, kiedy dostrzegam promienie Słońca, wpadające do pokoju przez zasłonięte rolety. Jest już ranek, ale mam to gdzieś. Chcę, żeby to wszystko się już skończyło. Chcę być z powrotem w moim teraźniejszym pokoju i chcę zapomnieć o tym, co zobaczyłam.
Z każdą chwilą czuję się coraz gorzej. Moje powieki są coraz cięższe, a organizm coraz słabszy. Nie mam już siły walczyć, poddaję się. Zamykam oczy, czując jak moje ciało opada bezwładnie na podłogę. Potem jest już tylko ciemność.
_________________________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak mówiłam, ten rozdział jest swoistym przerywnikiem, ale będzie miał znaczenie w dalszych przygodach dziewczyn. Napiszcie, czy chcielibyście co jakiś czas takie przerywniki, bo mam jeszcze kilka pomysłów na takie rozdziały.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, to na pewno Potwór z Głębin naszych myśli. Powiem Ci szczezrze, że ja sama często mam tak, że właśnie wtedy, kiedy muszę się skupić, zaczynam myśleć o czymś, co miało miejsce dawno, dawno temu.
A tego jeszcze nie zdradzę, za łatwo by było.
Lepiej bym tego nie ujęła.
MCU? A co to takiego?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Komentarze

  1. Cześć! Po raz pierwszy od bardzo dawna zabrakło mi słów. Po prostu nie wiem, co zapisać. mam totalną pustkę w głowie. Tylko nie rozumiem, czy to jest prawdziwe wspomnienie, a te bywają zamglone, czy zwykły sen, który nic nie znaczy, ale może zamieszać. Serio, nie mam pojęcia.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55