Rozdział 22

*per. Kendalla*
Nie mam pojęcia, jak moi przyjaciele to zrobili, ale udało się. Bridgit zgodziła się na rozmowę ze mną.
Właśnie jestem w drodze do jednej z galerii handlowych, gdzie ma odbyć się nasze spotkanie. Mendler stwierdziła, że chce spotkać się na neutralnym gruncie, więc zgodziłem się, bo miejsce to najmniej ważna rzecz w tej sprawie. Szczerzę mówiąc, trochę martwię się, co powie mi dziewczyna, ale raz kozie śmierć. Muszę wykorzystać szansę.
Zatrzymuję samochód na jednym z nielicznych wolnych miejsc parkingowych i wysiadam na świeże powietrze. Biorę głęboki oddech, wciągając do płuc powiew chłodnego powietrza, a następnie kieruję się do wejścia galerii. Wkładam ręce do kieszeni bluzy, po czym przekraczam próg kobiecego raju. Z Bridgit umówiłem się w jednej z kawiarń, więc tam też zmierzam, mijając mnóstwo ludzi. Jedni dopiero odwiedzają pierwsze tego dnia sklepy, a inni wychodzą obładowani torbami. Większość klientów jest płci pięknej, ale oczywiście nie brakuje też znudzonej części męskiej, ciągniętej od sklepu do sklepu przez dziewczyny, matki, żony i córki. Śmieję się cicho pod nosem, przypominając sobie czasy, kiedy to ja byłem na ich miejscu.
Kilka minut później wchodzę wreszcie do umówionej kawiarni, gdzie czeka już na mnie Mendler. Podchodzę do zajętego przez nią stolika i witam się z nią z lekkim uśmiechem. Dziewczyna odwzajemnia niechętnie gest i pokazuje mi, żebym zajął miejsce naprzeciwko, co z chęcią robię.
- Więc? O co chodzi? O czym chciałeś porozmawiać? - pyta blondynka, odgarniając z twarzy opadające włosy i zakłada nogę na nogę.
- Chodzi o to, że od bardzo dawna szukam jakiegokolwiek kontaktu z Dominiką, wiesz tą od Bartka, i miałem nadzieję, że może masz jej numer telefonu albo nadal utrzymujesz kontakty z Bartkiem. - mówię niepewnie, obserwując jak jej humor drastycznie zmienia się po usłyszeniu o kuzynie mojej przyjaciółki.
- Nie, ja... nie mam z nim już kontaktu. - twierdzi, uśmiechając się smutno.
- Ou... a masz może jakiekolwiek namiary na Domi? - pytam z nadzieją, trochę zdziwiony tym, co przed chwilą usłyszałem.
- Nawet jeśli, to i tak Ci ich nie podam. - oznajmia jak gdyby nigdy nic.
- Dlaczego? - patrzę na nią zszokowany.
- To się nazywa kobieca solidarność, wiesz? - śmieje się cicho, patrząc na mnie z politowaniem.
- Czyli masz na nią namiary? - zgaduję, analizując jej słowa.
- Tego nie powiedziałam. - zaprzecza szybko.
- Ale zasugerowałaś. - uświadamiam jej, zdeterminowany do wyciągnięcia od Bridgit wszystkich potrzebnych informacji.
- Kendall, zawaliłeś i pogódź się z tym. Nawet jeśli utrzymuję z Dominiką kontakt, nie pomogę Ci. Poza tym, przypomniałeś sobie o niej dopiero po jedenastu latach, naprawdę? Żałosne Schmidt, żałosne. - twierdzi i wychodzi z kawiarni, więc idę za nią. Nie mogę pozwolić, żeby taka szansa przepadła. Wiem, że Bridgit ma kontakt z Dominiką i nie odpuszczę, dopóki czegoś się nie dowiem.
- Bridge, ej, no stój. - proszę, pociągając ją lekko za ramię. Odwraca się niechętnie w moją stronę i patrzy na mnie wyczekująco. - Posłuchaj, wiem że zawaliłem. Wiem, że utrata kontaktu z Domi jest tylko i wyłącznie moją winą, ale chcę to naprawić. Proszę, daj mi szansę. Ja chcę z nią tylko porozmawiać.
- Nie Kendall. Nie będziesz znowu mącił jej w głowie. Nie pozwolę, żeby to wszystko skończyło się tak, jak ostatnio. Ona przeżyła już zbyt wiele. Nie potrzebuje do swoich problemów jeszcze Twojego powrotu do jej życia. Masz swoje życie, więc nim żyj, a jej daj spokój, dobra? - pyta retorycznie i odchodzi, zostawiając mnie na środku centrum handlowego, osłupiałego z mętlikiem w głowie.
Wkładam ręce z powrotem do kieszeni bluzy i kieruję się do samochodu. W mojej głowie bije się milion myśli, których nie mogę w żaden sposób poukładać. Nie rozumiem kompletnie niczego ze słów Mendler. Co takiego Dominika przeżyła? Jakie ma problemy? Dlaczego nie mogę zamienić z nią nawet słowa? Nie wiem. Nic już nie wiem. Nikt nie chce mi niczego wyjaśnić, a ja sam nie potrafię znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Nie mam nikogo, kto by mi w tym pomógł.
Do domu docieram jakiś czas później. Już od progu chłopaki zasypują mnie pytaniami o spotkanie. Opowiadam im pokrótce, co powiedziała mi Bridgit i idę smutny do pokoju. Zamykam drzwi na klucz, chcąc mieć pewność, że mogę pobyć chwilę sam, a następnie wyciągam spod łóżka mój stary laptop. Siadam na posłaniu, włączając sprzęt, a chwilę potem podłączam do niego słuchawki i zakładam je na uszy. Odpalam pierwszy lepszy filmik z jednej z uroczystości, które moja rodzina spędzała z rodziną Dominiki i zaczynam wspominać, bo tylko to mi pozostało.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj wracamy do chłopaków, no i po raz pierwszy pojawia się Bridgit Mendler, która troszeczkę wniesie do opowiadania. Nie wiem, jak często będzie się pojawiać, ale na pewno co kilka rozdziałów, więc mam nadzieję, że ją polubicie. A teraz przechodzę już do odpowiadania na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, nie wiem czemu, ale powiem Ci szczerze, że do osobowości Kamili najbardziej pasował mi właśnie motocykl. Wiedziałam też, że zapewne będzie to zaskoczenie dla wielu osób, ale o to chodzi w tym opowiadaniu. Jeszcze wiele rzeczy Cię tutaj zaskoczy (mam nadzieję). Wiesz co, nie wiem czy poczułaby się zdradzona, ale na pewno byłoby jej trochę przykro. Nie, spokojnie, domek nie jest nawiedzony. W sumie może by był, gdyby nie to, że duchy i zjawiska paranormalne to nie moje klimaty (sama wiesz czemu). Ej, ona się tam nie włamała. Drzwi nie były zamknięte na klucz, a dom wydawał się opuszczony, więc to tak naprawdę nie było włamanie. Nie jechała do końca po ciemku, miała przecież włączone światła w motocyklu. No niestety, tak się kończy popisywanie się. Dobra, masz mnie. Jest remis. A co do ich spotkania, pamiętasz jak na moim drugim blogu związałam Patrycję z Kendallem dopiero w 50 rozdziale? Obawiam się, że tutaj dopiero wtedy nastąpi spotkanie Kendalla i Domi, więc musisz uzbroić się w cierpliwość.
Rose, chyba każdy jest tym zaskoczony. Owszem, horror w takim miejscu może się okazać okropnie straszny, ale Kamila lubi takie klimaty. Oj, Kami umie się obronić, co udowodni jeszcze w niejednym rozdziale. No cóż, było nie parkować efektywnie tylko normalnie.
A tak zmieniając temat, macie jakieś ciekawe filmy do polecenia? Bo szczerze mówiąc dawno nic nie oglądałam, a trochę kończy mi się wena, więc chętnie pooglądałabym kilka filmów i zaczerpnęła z nich inspirację. Jeśli macie jakieś, to błagam, napiszcie mi ich tytuły w komentarzu. Z góry dziękuję.
P.S. Gdyby ktoś zastanawiał się, czemu rozdział pojawia się dzisiaj, a nie, jak zawsze, w piątek, chodzi po prostu o to, że jutro nie będzie mnie w domu i nie miałabym jak opublikować tego rozdziału, więc publikuję go dzisiaj.
Do następnego.

Komentarze

  1. Na neutralnym gruncie? To oni są jakimiś wrogami, czy jak?
    Matki, żony i córki? A ojcowie, mężowie i synowie, to co? Oni tez muszą jakoś robić zakupy, co nie?
    Serio, wygląda, jakby byli wrogami. Coś tu jest nie tak. Z nią jest coś nie tak. Może po prostu Kendalla nie lubi, ale żeby być aż tak oschłym? Kurcze...
    Jeju, jak sentymentalnie się zrobiło.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
    I co dalej z Kamilą? No dawaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. No i Kendall idzie na spotkanie z Bridgit. Czy mi się tylko zdaje czy ona go po prostu nie lubi? Czemu nie chce dać mu namiarów na Dominikę? Rozumiem, że ją zranił , ale to było lata temu. Ciekawe, jakie problemy ma Dominika i czy Kendall pomoże je rozwiązać. Ta Bridgit, jest nieznośna, jak dla mnie. No i Kendall, tak jak i Kamila w poprzednim rozdziale potrzebuje samotności . Zresztą jak każdy.
    Powiem Ci ,że miałam przeczucia , że wstawisz rozdział wcześniej, tylko pomyślałam, że około 2 godziny wcześniej, jak na historii o Patrycji , a nie 1 dzień! Ale to i tak super , że mogłam sobie wcześniej przeczytać . Co do filmów polecam Obecność, Camp Rock , Gnijąca panna młoda i Baby Driver ( takie filmy oglądałam w wakacje, niestety nie mam teraz na to czasu przez naukę )
    Rozdział mega . Pozdrawiam i czekam na następny.
    Rose

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55