Rozdział 10

*per. Kamili*
Wtapiam się w grupkę osób idących z nauczycielką sztuki na przedstawienie teatralne i kieruję się wraz z nimi do wyjścia. Patrzę na zegarek, sprawdzając, ile czasu zostało mi do spotkania. Pół godziny. Powinnam zdążyć.
Nagle jednak grupa zatrzymuje się naprzeciwko wyjścia ze szkoły, a ja dostrzegam z przerażeniem, że dyrektorka sprawdza liczbę uczniów z dziennikiem klasy w ręku i wypuszcza uczniów po kolei, odznaczając ich w dzienniku. Przeliczam szybko uczniów i dochodzę do wniosku, że tego dnia, jak na złość, wszyscy są obecni. Klnę cicho pod nosem i próbuję niepostrzeżenie przedostać się do najbliższej sali.
- Wójcik! - słyszę nagle przerażająco wściekły głos dyrektorki. - A Ty co tutaj robisz?! - krzyczy wyprowadzona z równowagi, a wzrok wszystkich uczniów pada na mnie.
- Dzień dobry Pani dyrektor. Ja tylko szłam do swojej szafki, żeby wziąć książki na następną lekcję. - mówię wymyślone na poczekaniu kłamstwo, mając nadzieję, że kobieta w nie uwierzy.
- Po dzwonku?! Kiedy wszyscy są już w salach?! Myślisz, że jestem ślepa i nie zauważyłabym, że przechodzisz?! - no to wpadłam - W tej chwili do mojego gabinetu! Zaraz tam przyjdę i sobie porozmawiamy! - wskazuje ręką na drzwi do pomieszczenia, więc idę tam niechętnie i siadam na krześle naprzeciwko biurka, czekając na Panią dyrektor. Korzystając z faktu, że jestem w gabinecie sama, wyciągam telefon i dzwonię do mojej przyjaciółki.
- Jędza mnie złapała, więc jakbym nie przyszła po lekcjach, to jestem w domu. - zostawiam jej informację na poczcie głosowej, żeby nie martwiła się, jeśli nie będę czekać na nią przed szkołą, po czym chowam telefon.
Kilka minut później do biura wpada rozwścieczona dyrektorka. Rzuca z hukiem dziennik mojej klasy na biurko i zaczyna swoje kazanie.
- Czy Ty wiesz, co zrobiłaś dziewczyno?! Czy Ty wiesz, co mogłoby się stać, gdybyś wyszła w czasie lekcji poza teren szkoły?! Co by było, gdyby coś Ci się stało?! Jak bardzo ucierpiałaby na tym reputacja szkoły?! Jak bardzo ucierpiałaby na tym MOJA reputacja?! Pomyślałaś, co by przeżywała Twoja matka?! Nie! Oczywiście, że o tym nie pomyślałaś! Jesteś taka sama jak Twój ojciec! - wrzeszczy, a we mnie coś pęka. Zrywam się z krzesła i zaczynam przekrzykiwać kobietę.
- Nie jestem jak ojciec! Nie masz prawa tak mówić! Nic nie wiesz o mnie ani o mojej rodzinie! Wiesz tylko tyle, ile miałaś ochotę się dowiedzieć! Jesteś zwykłą jędzą, która przez swoje zachowanie została starą panną i zatraciła się w pracy, olewając całą swoją rodzinę! Potrafisz tylko gnębić niewinnych ludzi i wytykać im błędy! Siebie uważasz za krystaliczną, a tak naprawdę nie masz nic do zaoferowania! Myślisz, że dlaczego nigdy nie znalazłaś faceta?! Każdy uciekał od Ciebie w popłochu, kiedy tylko lepiej Cię poznał! Nie nadajesz się do życia z ludźmi! Najlepiej zamknij się w tym gabinecie i nie wychodź z niego do końca swojego życia! A na temat mojej mamy nie masz prawa się wypowiadać! - rzucam jej w twarz to, co myślę od dawna, po czym łapię plecak i wybiegam z pomieszczenia, a potem z budynku. Idę szybkim krokiem do domu, powstrzymując płacz. Jestem jednocześnie wściekła i załamana. Jak ona śmiała wspomnieć cokolwiek o moich rodzicach?! Wie, jaka jest u nas sytuacja, ale oczywiście musiała mi to wytknąć, jakby to była moja wina! Wiedziała bardzo dobrze, jak zareaguję!
Wbiegam do obskurnej kamienicy, na której ścianach znajdują się "rysunki" niewyżytych dzieciaków z patologii mieszkającej w budynku. Wpadam jak burza na drugie piętro i wchodzę do mieszkania. Zamykam drzwi na tyle cicho, na ile pozwala mi mój stan, po czym biegnę do mojego pokoju. Trzaskam drzwiami na tyle mocno, że kawałek tynku odpada ze ściany, po czym osuwam się po nich z plecakiem spadającym z mojego ramienia. Rzucam go w kąt i pozwalam dotychczas powstrzymywanym łzom ujrzeć światło dziennie.
________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, jest to pierwszy rozdział pisany oczami Kamili i wreszcie zaczyna się coś dziać. W następnych rozdziałach też będzie działo się całkiem sporo, więc szykujcie się.
Do następnego.

Komentarze

  1. Dobra, co one tak na prawdę do siebie mają? Bo chociaż przeczytałam ten rozdział z pięć razy, to i tak tego nie ogarniam. Wciąż piętrzą mi się w głowie pytania. Dlaczego ta dyrektorka tak bardzo ciśnie na Kamilę i co takiego bolesnego jest na temat jej ojca?
    Rozdział super!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55