Rozdział 8

*per. Dominiki*
Wchodzę niepewnie do klasy, wyrzucając po drodze pustą już puszkę po energetyku, po czym idę usiąść z osobami, które nauczycielka przydzieliła mi do projektu. Siadam obok Piotrka i wyciągam z plecaka wypracowanie.
- No, to Wy bierzcie się do pracy, a ja biorę się za paznokcie. - mówi Julia, wyciągając z torebki pilniczek do paznokci.
- Nie. - mówi spokojnym tonem Piotrek.
- Słucham? - pyta ze sztucznym uśmiechem dziewczyna.
- Nie. - powtarza chłopak. - My już zrobiliśmy swoje. - oznajmia, po czym razem z Agatą kładą na ławce gotowy plakat, a ja dorzucam wypracowanie.
- Co to jest? - pyta "Juliette" z niekrytą złością.
- Nasze części projektu. Teraz Twoja kolej, żeby trochę popracować. Zostawiliśmy Ci prezentację, żebyś nie miała zbyt dużo roboty, bo przecież jesteś bardzo zajęta. - wyjaśnia z sarkazmem Agata.
- Pozwoliłam Wam to zrobić? Przypominam, że to ja jestem liderką grupy i to ja decyduję, co i kiedy robicie. W tej chwili macie to zabrać i przychodzicie do mnie w piątek zrobić to jeszcze raz, tak jak ustaliliśmy na początku. - syczy przez zaciśnięte zęby.
- Nie. Mówiliśmy Ci już, że w piątek jesteśmy zajęci. Ty stwierdziłaś, że nie masz czasu w pozostałe dni, więc wykonaliśmy swoją część wtedy, kiedy mieliśmy wolną chwilę. Nie będziemy robić tego jeszcze raz, bo Ty tak chcesz. A w piątek nas u siebie nie zobaczysz, bo nie mamy zamiaru wywracać do góry nogami całego dnia specjalnie dla Twojej wygody. My wykonaliśmy swój obowiązek, a Ty możesz się już martwić tylko i wyłącznie o swoją ocenę. - mówi wściekły Piotrek. No tak. Przecież nauczycielka nie ocenia nas za pracę wspólną, tylko za to, kto ile zrobił dla projektu. W sumie to dobrze. Przynajmniej każdy dostanie sprawiedliwą ocenę.
Przez chwilę w naszej grupie panuje cisza, a Julia patrzy zszokowana na Szewczyka. Jest pierwszą osobą, która kiedykolwiek jej się przeciwstawiła.
- Ty śmiesz mi odmawiać? - pyta retorycznie z nienawiścią. - Ty masz robić to, co Ci mówię. Wezmę to, co zrobiliście, ale każdy z Was z osobna pożałuje tej decyzji. - mówi i chowa moje wypracowanie do torby. Patrzę niepewnie na Piotra, wyczuwając kłopoty. Jego wzrok jednak prosi, żebym się uspokoiła. Oddycham głęboko i spoglądam na zegar, wiszący w sali. Do końca lekcji zostało już tylko dziesięć minut. Zaczynam sobie wmawiać, że wszystko będzie w porządku i nie mam się czego obawiać. Wszystko, byle tylko zająć myśli.
Nagle jednak dostrzegam, że nasza polonistka, będąca też naszą wychowawczynią, wstaje zza biurka z nietęgą miną, co jest bardzo dziwne, bo kobieta na co dzień jest bardzo wesołą i pozytywną osobą. Jeszcze chyba nigdy nie widziałam na jej twarzy smutku, więc, myśląc logicznie, coś musiało się stać. Obserwuję polonistkę, która staje na środku sali, patrząc na nas, po czym poprawiam się na krześle i wytężam swoją czujność.

________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, wreszcie (po długiej przerwie) pojawił się nowy rozdział. Jeśli interesuje Was, dlaczego nie było rozdziałów, to zapraszam Was TUTAJ.
Chcę też od razu przeprosić za zakończenie rozdziału, ale nie mogłam się powstrzymać. Jedyne, co mogę zdradzić, to to, że na początku kolejnego rozdziału troszkę się zadzieje.
Chciałabym jeszcze zaprosić Was do zajrzenia w zakładkę z bohaterami drugoplanowymi, którą przed chwilą dodałam.
Pragnę też przypomnieć, iż wczoraj na moim drugim blogu pojawił się nowy rozdział.
Na następną część tego opowiadania zapraszam Was natomiast na sobotę na godzinę 16:00.
Do następnego.

Komentarze

  1. Paznokcie? Ona myśli, że gdzie jest? W salonie piękności dla ubogich? Kurcze, czego oni nie zgłoszą tego nauczycielowi. Agata wymiata. Ten jej ton, zdecydowanie, ale jeśli Kamila jest tak twarda jak ona, to tu już jest odlot. I powoli przestanę się dziwić, że Piotrek się jej boi.
    Dobra, tak na serio, to Julkę trzeba porządnie wytargać za te tlenione kudły (tak mi się coś wydaje, jak ją zobaczyłam w bohaterach. I zdecydowanie musi sobie przedefiniować słowo "lider", bo to nie tylko dowodzenie. Czy Skipper tylko wydaje rozkazy, a sam nic nie robi? Oczywiście, że nie! Skoro nie chciała współpracować, to reszta zadecydowała za nią. Poza tym... kto zrobił z niej lidera? Pozostali i tak zrobili jej łaskę, że w ogóle nie wywalili jej z grupy.
    A ta akcja na końcu, to co to ma być? Ta kretynka poszła z tym do nauczyciela? Przecież to ona nie chce współpracować.
    Ale... mają zapasowe kopie tego projektu, prawda?
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55