Rozdział 6

*per. Dominiki*
Otwieram oczy, gwałtownie siadając. Rozglądam się przerażona, nie wiedząc, gdzie jestem. Dopiero po kilku sekundach rozpoznaję mój pokój. Zapalam lampkę nocną i próbuję uspokoić oddech. Spoglądam kątem oka na zegarek. Druga w nocy. No to pięknie.
Wzdycham i wstaję z łóżka, wiedząc że już nie zasnę. Mój brzuch zaczyna burczeć, czemu w sumie się nie dziwię. W końcu jestem bez kolacji. Idę do kuchni i robię sobie kanapkę. Biorę pierwszego kęsa i idę do pokoju brata, zobaczyć czy śpi. Uchylam po cichu drzwi i widzę Kubę siedzącego przy biurku. Wchodzę do niego zdziwiona, zamykając za sobą drzwi.
- Czemu nie śpisz? - pytam, a on podskakuje ze strachu. No tak, przecież wszędzie jest cicho.
- Uczę się. - odpowiada i odwraca się znów przodem do biurka. Dopiero wtedy zauważam, że leży przed nim jakaś książka.
- Uczysz się o drugiej w nocy? - pytam podejrzliwie.
- A nie widać? - pyta zirytowany.
- Sorki. - mamroczę pod nosem i podchodzę do niego. Zaglądam mu przez ramię, opierając się jedną ręką o blat biurka i patrzę, z czego się uczy. Matma. I wszystko jasne. - Znowu nie rozumiesz tematu, a jutro kartkówka? - zgaduję niepewnie.
- Gorzej. Test całoroczny. - wzdycha, wlepiając wzrok w podręcznik.
- Po czwartej klasie? Od kiedy? - pytam zszokowana.
- Nie wiem od kiedy, ale wiem, że już za kilka godzin i muszę umieć wszystko perfekcyjnie, bo jeśli nie dostanę z tego sprawdzianu przynajmniej trójki, to nie przejdę do następnej klasy, a obiecałem rodzicom, że będę na koniec roku przynajmniej dwójkę. W innym wypadku nie pojadę na obóz, więc w sumie mogę już się pożegnać z wyjazdem, bo wiesz, jak genialny jestem z matematyki. - mówi załamany. Co fakt, to fakt. Mój brat, tak jak i ja, jest stuprocentowym humanistą. Pod tym względem nie wrodziliśmy się w rodziców, którzy są kompletnymi ścisłowcami. I o ile ja jeszcze jakoś radziłam sobie z matematyką w podstawówce, o tyle Kuba  niemal za każdym razem musi poprawiać prace klasowe na co najmniej dwójki, ale jak tak teraz myślę, to chyba jeszcze nigdy nie dostał z matematyki wyższej oceny.
Wzdycham cicho, po czym siadam obok młodego i zaczynam tłumaczyć mu tematy na tyle, na ile sama umiem. Ze względu na późną godzinę idzie bardzo ciężko, ale koniec końców Kuba jakoś zaczyna to wszystko rozumieć. Nim się orientujemy, zaczyna dzwonić mój budzik. Szósta. Mój brat patrzy na mnie z przerażeniem, bo nie zdążyliśmy przerobić dwóch ostatnich tematów. Każę mu zacząć szykować się do szkoły, a sama biegnę wyłączyć budzik. Na szczęście moje lekcje zaczynają się o dziewiątej, więc nie muszę się spieszyć. Kilka minut później wracam do pokoju młodego, który siedzi już przebrany przy książkach. Ponownie przy nim siadam i usiłujemy przerobić jeszcze jeden temat. Co prawda dość pobieżnie, ale jednak jakoś nam się udaje.
O 7:30 Kuba musi wyjść do szkoły, żeby zdążyć na pierwszą lekcję, ale zaciągam go jeszcze do mojego pokoju i, widząc że ledwo stoi na nogach ze zmęczenia, wyciągam spod łóżka zgrzewkę energetyków. Pakuję mu kilka puszek do plecaka, zakazując mówienia o tym rodzicom. Młody bierze szybko łyka i wybiega z domu, żeby się nie spóźnić, a ja siadam wykończona na łóżku, ze słuchawkami w uszach i, nie wiedząc kiedy, zasypiam.
________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
W tym rozdziale, jak zresztą sami widzicie, skupiamy się trochę bardziej na bracie głównej bohaterki. Rozdział być może jest troszeczkę nudny, aczkolwiek w następnym rozdziale zacznie się już dziać odrobinę więcej.
Marto, owszem, mam fazę na porywanie. Przepraszam, że dwa razy tego samego dnia, aczkolwiek... w sumie to nie mam żadnego wytłumaczenia. Zwalmy to na tę fazę. Co do pochyłego pisma, chyba pierwsza wpadłaś na to, że to może być sen bądź halucynacja, ale nie powiem czy miałaś rację. Potrzymam Ciebie i innych czytelników jeszcze trochę w niepewności (tak, jestem zła :3). I tak, masz rację. Główna bohaterka rzeczywiście wie, kim jest ten chłopak. A co do Piotrka, pojawi się w następnym rozdziale - taki mini spoiler.
Na następny rozdział zapraszam na niedzielę, oczywiście na 16:00 i przypominam, że dzisiaj o 20:00 na moim drugim blogu pojawi się nowy rozdział.
I jak zawsze, jeśli spodobał Wam się rozdział, możecie go udostępnić lub skomentować. Ja naprawdę nie gryzę, więc nawet, jeżeli coś Wam się nie podoba, napiszcie mi proszę o tym, żebym miała szansę ulepszyć bloga. Naprawdę nie będę na Was zła.
Do następnego.

Komentarze

  1. Wiedziałam... Czytanie sagi zmierzch w końcu się opłaciło. Wiem, zbytnio fanką nie jestem, ale to książka jest gładka do czytania. Nie wiem, czy to zasługa tłumacza. Czy autorki.
    Zaczęły mi przychodzić do głowy dziwne rzeczy. Ale tego nie napiszę. To zbyt chore. Jej braciszek uczył się całą noc? Zły ruch. Na teście będzie nieprzytomny. Moi nauczyciele nie popierają takich praktyk. Ostatnio kazali jednemu iść do domu, kiedy pojawił się na lekcji po zawalonej nocce. A nie ważne. Wczoraj wieczorem nie działał internet, dzisiaj się rozpraszam, bo mam ochotę na frytki z leczo, a najpierw muszę je zrobić. Dobra, nie ważne.
    Dobra siostrzyczka, pomaga braciszkowi.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam.
    Nie podoba mi się to. Nie lubi niepewności. A ponieważ muszę czekać aż do Poniedziałku, żeby się przekonać co kombinujesz... jest jeszcze gorzej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55