Rozdział 9

*per. Dominiki*
Obserwuję polonistkę, która staje na środku sali, patrząc na nas, po czym poprawiam się na krześle i wytężam swoją czujność. Widzę, że coś jest bardzo nie tak, ponieważ nauczycielka zerka co kilka sekund z niepokojem na wejście do sali, jakby na kogoś czekała.
Nagle drzwi otwierają się i staje w nich dyrektorka. Osoba despotyczna, nieznająca uśmiechu, z żelaznymi zasadami i mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Przelatuje wzrokiem po całej klasie, zatrzymując się na kilka sekund na każdym z osobna. Cichniemy i patrzymy na nią z przerażeniem. Nawet najodważniejsi uginają się pod jej spojrzeniem.
Włosy kobiety jak zwykle upięte są w ciasny kok, a sama ubrana jest w to, co codziennie, czyli białą bluzkę, czarną marynarkę zapiętą na jeden guzik oraz czarną, prostą spódnicę za kolano. Jej oczy przysłaniają stylowo dobrane okulary, a czarne buty na obcasach stukają o podłogę, kiedy dyrektorka podchodzi do naszej wychowawczyni. Dźwięk, które wydaje obuwie, niesie się echem po całej sali, w której chyba jeszcze nigdy nie było tak cicho.
- Klasa słuchać. Wasza wychowawczyni chce Wam coś przekazać. - mówi kobieta oschłym tonem.
- Kochani, słuchajcie. Wiecie, że Was uwielbiam i chciałam doprowadzić Was do końca liceum, ale przez pewną sytuację muszę Was opuścić. Dziękuję Wam za te niemal trzy lata współpracy, bo były naprawdę wspaniałe. Byliście najgrzeczniejszą klasą jaką kiedykolwiek spotkałam i mam nadzieję, że pomimo mojego odejścia, nie zmieni się to i nie będzie przysparzać nowej Pani wychowawczyni problemów. Pamiętajcie proszę, że kocham Was jak własne dzieci i zawsze będę o Was pamiętać. Na zakończenie roku też przyjdę, bo za nic w świecie nie mogłabym tego przegapić. - mówi, patrząc na nas ze łzami w oczach, po czym bierze swoje rzeczy i wychodzi z sali, a my patrzymy na siebie w szoku.
Nagle jeden z chłopaków zbiera się na odwagę i podnosi niepewnie do góry rękę.
- Tak? - pyta chłodno dyrektorka.
- Kto teraz przejmie wychowawstwo i będzie nas uczył języka polskiego? - pyta cicho.
- Ja! - kobieta wręcz krzyczy, a nam rzedną miny. - A te projekty, które mieliście przynieść na poniedziałek, będę sprawdzać jutro, więc lepiej się postarajcie, bo u mnie nie zdobędziecie oceny pozytywnej tak łatwo, jak u Waszej byłej wychowawczyni, zrozumiano?! - pyta retorycznie, a moi rówieśnicy bledną. No tak. W końcu skrócić termin z tygodnia do jednego dnia, jest naprawdę chamstwem. Patrzę na twarze moich znajomych i oczyma wyobraźni już widzę, jak zarywają nockę.
Dzwonek zrywa nas na nogi. Przechodzimy wystraszeni obok dyrektorki i wychodzimy z sali najszybciej, jak to możliwe. Burzliwe rozmowy zaczynają się od razu po wyjściu na korytarz. Jedni są oburzeni zmianą końcowej daty oddania projektów, a inni są tym przerażeni. Słyszę, jak grupki rozdzielają między sobą zadania, żeby tylko zdążyć na czas i cieszę się, że zgodziłam się na pomysł Piotrka i nie muszę już martwić się, że nie oddam swojej części na czas.
Od razu po wyjściu z sali, obok drzwi dostrzegam Kamilę. Podchodzę do niej zdziwiona, bo zazwyczaj nigdy nie przychodzi pod salę, w której mam lekcję. Najczęściej czeka obok mojej szafki, tłumacząc się tym, że nienawidzi ludzi z mojej klasy i woli mieć z nimi jak najmniej do czynienia. W sumie jej się nie dziwię. Niektóre osoby tylko polują na to, żeby przyłapać moją przyjaciółkę na najmniejszym wykroczeniu i doprowadzić do wydalenia jej ze szkoły. Nie wiem, po co, ale nie powstrzymuje ich nawet fakt, że już jest końcówka kwietnia i wydalenie Kami ze szkoły nic im nie da.
- Co znowu kombinujesz? - pytam, stając przed brunetką z założonymi na piersiach rękami.
- Zrywam się z lekcji. - mówi jak gdyby nigdy nic.
- Po co? - ciągnę ją zaniepokojona za język.
- Muszę spotkać się z właścicielem mieszkania w sprawie przemalowania ścian w moim pokoju. Wiesz, jaki jest. Bez jego zgody nic nie można z tym mieszkaniem zrobić, a nie chcę, żeby mama miała dodatkowe wydatki przez moją chęć odnowienia pokoju. - wyjaśnia. W sumie nawet ją rozumiem. Jej mama zarabia bardzo mało, a właściciel mieszkania, które wynajmują, za każdą zmianę zrobioną bez jego zgody, bierze dość sporą sumkę.
- Tylko uważaj, żeby nikt Cię nie przyłapał. - ostrzegam ją, bo jeszcze dwa odstępstwa od regulaminu i moja przyjaciółka rzeczywiście wyleci ze szkoły z hukiem.
- Spokojnie, już nieraz się zrywałam, pamiętasz? Mam już doświadczenie. - śmieje się cicho i kieruje swoje kroki w stronę drzwi wyjściowych, wtapiając się w grupkę osób idącą z nauczycielką sztuki na przedstawienie teatralne.
________________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Punktualnie dodaję kolejny rozdział i trochę informacji. Otóż, jeśli klikniecie na samej górze bloga po jego prawej stronie trzy kreski, wysunie Wam się pasek boczny, na którym znajduje się archiwum bloga oraz to, co dodałam tam wczoraj, czyli harmonogram rozdziałów. Znajdują się tam wszystkie daty do końca miesiąca, w których będą pojawiać się rozdziały, wraz z numerami tych właśnie rozdziałów. Od teraz więc, nie będę zapowiadać już rozdziałów w notce pod bieżącą częścią, tylko jak ktoś będzie chciał się dowiedzieć, kiedy może spodziewać się nowego rozdziału, będzie musiał kliknąć właśnie w te trzy magiczne kreski.
Na dzisiaj to tyle. Zapraszam Was jeszcze na mojego drugiego bloga, na którym wczoraj pojawił się nowy rozdział (TUTAJ), a na którym kolejny rozdział pojawi się już jutro o godzinie 20:00.
Do następnego.

Komentarze

  1. No dobra, zacznijmy od tego, że nie lubię dyrektorki. Dlaczego szkoła Dominiki nie może mieć takiego dyrektora jak ten w "iCarly"?
    Zaraz... sugerujesz, że dyrektorka chodzi cały czas w jednych ciuchach?
    Ta baba cierpi na jakiś kompleks, czy co? A może sama była gnojona przez swoje licealne lata i teraz chce sobie odbić na przyszłych pokoleniach.
    I dobra, nie wierzę, że to mówię, ale szacun dla Kamili.
    Chamska nauczycielka. Ta, znam ten typ. Najwyraźniej kobiera uwielbia stawiać pały.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrwiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra, zacznijmy od tego, że nie lubię dyrektorki. Dlaczego szkoła Dominiki nie może mieć takiego dyrektora jak ten w "iCarly"?
    Zaraz... sugerujesz, że dyrektorka chodzi cały czas w jednych ciuchach?
    Ta baba cierpi na jakiś kompleks, czy co? A może sama była gnojona przez swoje licealne lata i teraz chce sobie odbić na przyszłych pokoleniach.
    I dobra, nie wierzę, że to mówię, ale szacun dla Kamili.
    Chamska nauczycielka. Ta, znam ten typ. Najwyraźniej kobiera uwielbia stawiać pały.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrwiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 72

Rozdział 53

Rozdział 55